Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Publicystyka 21 października 2018, 11:56

Darksiders III. Warto było czekać - serie, które wróciły z niebytu

Docieramy do ostatniej części naszego cyklu o rebootach i kontynuacjach. Na zakończenie, dla otuchy, opowiemy o tych tytułach, którym już się udało wrócić z niebytu lub zaraz to osiągną.

Darksiders III

Na rynku slasherów rządzi dziś God of War. Gra potężna, piękna i brutalna, a jednocześnie świetnie opowiedziana. Swego czasu cykl ten czuł jednak na karku oddech silnej konkurencji. Wśród najciekawszych rywali wybijała się seria Darksiders, w której wcielaliśmy się w jeźdźców Apokalipsy w komiksowym wydaniu. Za koncepcją i stylistyką stał słynny rysownik, współpracujący m.in. z Marvelem Joe Madureira, autor Battle Chasers, a ostatnio także całkiem udanej gry Nightwar osadzonej w tym uniwersum.

Seria Darksiders doczekała się dwóch części. Pierwsza była zwartą, a jednocześnie sporą produkcją, łączącą spektakularną rzeź z zeldopodobną warstwą przygodową, pełną przestrzennych zagadek – niepozbawioną też lekkich naleciałości z RPG. Wskakiwaliśmy w okute stalą buciory Wojny, pierwszego z jeźdźców. Twórcy z Vigil Games wyposażyli całość w komiksową, przyjemną fabułę o apokaliptycznym rozmachu. Darksiders sprzedało się całkiem przyzwoicie (1,2 miliona sztuk wysłanych do sklepów w cztery tygodnie od premiery) i zwróciło uwagę graczy na siebie jako alternatywę dla God of War – taką, wiecie, w którą można zagrać nie tylko na konsolach.

„Dwójka” podniosła poprzeczkę. Była grą większą, bardziej rozbudowaną i widowiskową, podzieloną na cztery akty (Diablo się kłania), z których każdy stanowił mały otwarty świat, pełen przeciwników, NPC, łamigłówek i lochów. Każdy z nich miał też własne miasto w charakterze huba, w którym można było chociażby pohandlować. Inną nowością był system lootu (znowu kłania się Diablo), który dodatkowo zachęcał do eksploracji.

Tym razem do boju prowadziliśmy Śmierć, najpotężniejszego z jeźdźców. Epatował on wisielczym humorem i postawą „ja niczego nie muszę”. Jakby nie było, to on jest uosobieniem końca, którego wszyscy się boją. Tworzyło to przyjemny kontrast, kiedy nasz antybohater stawał przed obliczem gigantycznych bossów i mierzył się z innymi ostatecznymi wyzwaniami. Fabuła zeszła na odrobinę dalszy plan, choć trafiały się naprawdę świetnie pomyślane, wyreżyserowane i nastrojowe momenty (tak jak otwarcie gry czy jej finał).

Niestety, choć projekt zyskał uznanie branży, nie okazał się wystarczająco dużym przebojem i stał się ostatecznie kolejnym gwoździem do trumny konającego THQ. Tytuł trafił na rynek 14 sierpnia 2012 roku, a 19 grudnia wydawca poinformował o bankructwie. I kiedy już pożegnaliśmy się z ostatnią nadzieją, Nordic Games wykupiło za niecałe pięć milionów dolarów prawa do takich marek jak Red Faction, MX vs. ATV i właśnie Darksiders.

RACHUNEK ZYSKÓW I STRAT

Jeszcze przed premierą Haydn Dalton z Vigil Games powiedział, że Darksiders 2 musi znaleźć cztery, pięć milionów nabywców, żeby THQ było zainteresowane sequelem. Nie wiemy dokładnie, jakie były wyniki gry, ale trzy tygodnie po premierze NPD informowało o 247 tysiącach sprzedanych sztuk w USA, co zostało uznane za bardzo słaby rezultat. Niedługo później prezes THQ, Jason Rubin, przyznał otwarcie, że gra nie spełniła oczekiwań finansowych.

Mijały lata, na rynku pojawiły się odświeżone wersje obu części Darksiders i w końcu, w 2017 roku, zaanonsowano wyczekiwany sequel. Za produkcję wzięło się Gunfire Games składające się z byłych pracowników Vigil Games (nawet Madureira, który opuścił pokład zaraz po premierze Darksiders II, uczestniczył w pracach nad wczesnymi projektami). Tym razem sterować będziemy Furią, która za nic ma problemy braci i wykonuje polecenia złowieszczej Rady Spopielonych.

Darksiders III prawdopodobnie wróci do skali świata z pierwszej części, ale twórcy postawili na różnorodność otoczenia (i poprawili wygląd protagonistki, który w pierwszych zwiastunach budził pewne wątpliwości ze względu na specyficzne rysy twarzy...). Zapowiada się więc złożone action-adventure z intensywną, slasherową walką. Pewnie, gra nie będzie tak wielka jak Darksiders II czy nowe God of War – ale to nie skreśla jej szans jako znakomitej produkcji, która zapewni przetrwanie serii i pozwoli dotrzeć jeźdźcom do celu.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

Tomb Raider

Tomb Raider

Wasteland 2

Wasteland 2

XCOM: Enemy Unknown

XCOM: Enemy Unknown

Mortal Kombat

Mortal Kombat

Darksiders III

Darksiders III

Psychonauts 2

Psychonauts 2

Beyond Good & Evil 2

Beyond Good & Evil 2

Shadow Warrior

Shadow Warrior

BattleTech

BattleTech

Quake Champions

Quake Champions

Gdzie jest BioShock 4 czy Victoria 3? Oceniamy szanse na powrót lubianych serii
Gdzie jest BioShock 4 czy Victoria 3? Oceniamy szanse na powrót lubianych serii

Gdzie jest nowy Deus Ex czy BioShock – pytają gracze. Serie, które dopiero co wydawały się „na topie” potrafią zniknąć zupełnie bez śladu. Dziś oceniamy szanse na ich powrót.

Rebooty i kontynuacje, na które już bardzo długo czekamy
Rebooty i kontynuacje, na które już bardzo długo czekamy

Targi E3 pokazały, że deweloperzy odkurzają stare serie, takie jak Devil May Cry czy Beyond Good & Evil. Postanowiliśmy więc przypomnieć te tytuły, których rebootów lub kontynuacji wciąż wyglądamy – z coraz mniejszą z każdym rokiem nadzieją.