autor: Christoph Liedtke (gamestar.de)
Doom (rok 1993). Ewolucja wybuchających beczek
Eksplozje w grach komputerowych przeszły prawdziwą ewolucję: od kilkudziesięciu pikseli, aż do finezyjnych efektów cząsteczkowych. W artykule przedstawiamy przegląd tytułów, które miały do zaoferowania najpiękniejsze naszym zdaniem wirtualne wybuchy.
Doom (rok 1993)
Pierwszoosobowa strzelanka Doom gościła już na łamach naszego portalu wielokrotnie, choćby przy okazji omawiania historii tekstur w grach. I tym razem nie możemy przejść obojętnie obok tego przełomowego FPS’a. Tytuł bowiem już wtedy oferował zniszczalne obiekty - wprawdzie ograniczały się one w zasadzie jedynie do wybuchających beczek, ale od czegoś trzeba było zacząć.
Eksplozje były tu przedstawiane za pomocą sekwencji bitmap - jedynie od czterech do pięciu obrazów stwarzało iluzję detonacji wraz z ogniem i czerwoną chmurą dymu na zakończenie. Chociaż wybuchy w najnowszej odsłonie cyklu (noszącej ten sam tytuł), wyglądają już zupełnie inaczej – my ograniczyliśmy się do legendy z 1993 roku.
Forsaken (rok 1998)
W strzelance pierwszoosobowej Forsaken, od studia Probe Entertainment, gracz ma do pokonania kilkanaście poziomów, wypełnionych nieustannie respawnującymi się robotami i dronami. Jest to jedna z pierwszych gier, w których postać dzięki specjalnemu pojazdowi (Hoverbike’owi) może poruszać się nie tylko do przodu, do tyłu, w prawo i w lewo, ale także w górę i w dół.
Oprócz rozległej i czasami bardzo trudnej kampanii, gra jest znana także z trybu multiplayer. W klasycznych już dzisiaj trybach Deathmatch, Team Deathmatch, Capture the Flag, Flag Chase oraz w Bounty Hunt i Team Bounty Hunt można było rywalizować z maksymalnie 15 graczami.
W naszej pamięci szczególnie mocno zapisały się jednak piękne efekty, takie jak wirująca woda i barwne eksplozje, które działały na wyobraźnię graczy jeszcze długo po premierze.