Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Battlefield V Publicystyka

Publicystyka 14 września 2018, 15:01

Uzależnienie od kosmetyków - czy Battlefield 5 przegra II wojnę światową?

Battlefield 5 wygląda świetnie, ma rewelacyjną mechanikę strzelania, ale nie ma tego, co miały wszystkie poprzednie odsłony – klimatu konfliktu, który chce pokazać. Czy to po części wina graczy, uwielbiających kosmetyczne dodatki dla swoich postaci?

Grałem w betę Battlefielda V... i nie mam ochoty wracać do niego w pełnej wersji! BF 1942 to była II wojna światowa w każdym calu. Dżungla, śmigłowce Huey oraz rockandrollowe hity z lat 60. i 70. nie pozostawiały natomiast wątpliwości, że mamy do czynienia z Battlefieldem Vietnam. Świetnie animowani marines w pustynnych mundurach czy miasto Karkand i czołgi Abrams w Battlefieldzie 2 i 3 – wszystko to z kolei od razu budziło skojarzenia ze znaną z relacji telewizyjnych wojną na Bliskim Wschodzie.

Od 2002 roku każda odsłona serii miała swoją własną, z miejsca rozpoznawalną tożsamość. O tym, w jakim konflikcie akurat bierzemy udział, wiedzieliśmy od razu po wejściu na obojętnie którą, losowo wybraną mapę. Do pola bitwy pasowali żołnierze, pojazdy i broń osobista. W becie Battlefielda V ani razu nie miałem takiej pewności. To będzie po prostu jakaś strzelanina, jakaś wojna. Kolorowy chaos, niczym w airsoftowej bitwie na kulki, gdzie każdy biega, w czym chce albo na co go stać. A miał być przecież powrót do korzeni – do tego, co było w pierwszej części: Battlefieldzie 1942.

Wszystko zaczęło się od Battlefielda 1942, który odtwarzał największe batalie II wojny światowej. - 2018-09-14
Wszystko zaczęło się od Battlefielda 1942, który odtwarzał największe batalie II wojny światowej.

Odblokowywanie zamiast fragowania

Wybór II wojny światowej jako tła strzelaniny sieciowej to teraz jednak sto razy trudniejsze zadanie niż kiedyś. Wtedy wystarczyła sama rozgrywka: konkretne mapy i radość ze zdobytych fragów. Dziś, po wielu latach ze współczesnymi konfliktami w wiodących seriach, aż za bardzo przywykliśmy do wymyślonego przez deweloperów systemu motywacji za pomocą dziesiątków kolejno odblokowywanych dodatków do broni, a ostatnio nawet kolorowych „naklejek” na karabiny i mundury.

Wojny dziejące się w dawnych czasach są siłą rzeczy pozbawione tych możliwości. Oczywiście, jeśli bardzo chciano trzymać się tamtych realiów i pewnej dozy autentyczności, ale do tego seria Battlefield chyba już trochę nas przyzwyczaiła, i to bez względu na szaloną i czysto zręcznościową rozgrywkę. W becie Battlefielda V cały czas miałem wrażenie, że produkcja ta będzie przede wszystkim rozbudowanym systemem dodatków i personalizacji naszego żołnierza oraz broni, a II wojna światowa to taka luźna, umowna obudowa tego systemu. Widoczne w menu gry postacie żołnierzy oraz dostępne w becie ulepszenia broni (za zbieraną w grze walutę), w takiej ilości, że zawstydziłyby karabinek M4, nie pozostawiają wątpliwości, na czym skupia się ta odsłona.

Z Battlefielda Vietnam aż wylewał się klimat tamtego konfliktu. - 2018-09-14
Z Battlefielda Vietnam aż wylewał się klimat tamtego konfliktu.

Uzależnieni od kosmetyków

Chęć rozbudowy opcji personalizacji broni i postaci w nadchodzącej „piątce” nie powinna nas zbytnio dziwić. To właśnie ten element mocno kulał w Battlefieldzie 1 i zbierał krytyczne uwagi. „Najgorszy system progresji”, „nie ma po co grać”, „zwiększanie rangi jest bezużyteczne”, „grasz mecz przez 40 minut i nic z tego nie masz”, „nuda” – to tylko niektóre opinie graczy, jakie można znaleźć na forach internetowych.

Nie da się ukryć, że bardzo przyzwyczailiśmy się do wszechobecnych „unlocków” i skórek. Personalizowanie postaci dotarło nawet do gatunku wyścigów samochodowych, w których i tak praktycznie nie widać kierowcy. Dane finansowe, podawane w kontekście takich tytułów jak Overwatch, gry Ubisoftu czy Fortnite: Battle Royale, wskazują na miliardy dolarów wydawane w mikropłatnościach na dodatki i elementy kosmetyczne, które gracze najwyraźniej uwielbiają kupować.

„Najlepsze są darmowe gry”

Czytając w sieci praktycznie niemające końca narzekania na lootboksy i mikrotransakcje, można się dziwić, skąd biorą się tak wysokie dochody wydawców na tym polu. Miałem ostatnio okazję rozmawiać z paroma nastolatkami, wychowanymi na tytułach generacji PS3 i Xboksa 360, którzy o grach dyskutują w szkole, a nie w sieci. Wszyscy z nich dobrze znają serie Call of Duty i Battlefield, czasem mają nawet otrzymane w prezencie ich ostatnie odsłony, w które pograli raptem kilkadziesiąt minut.

Każdy obecnie ekscytuje się tylko tym, dokąd podąża wielka kostka w Fortnicie: Battle Royale. Swoje kieszonkowe wydają głównie na karty PSC, którymi kupują skórki i v-dolce do Fortnite’a. Dlaczego? „Bo są fajne” i „koledzy je mają”. Działa tutaj efekt domina – jeśli ktoś coś ma, inni szybko do niego dołączają, zwłaszcza gdy kwotę da się łatwo uzbierać z kieszonkowego czy okazjonalnych prezentów. Z klas robią się całe szkoły – ziarnko do ziarnka... W trakcie wychwalania możliwych do kupienia lub zdobycia kosmetycznych dodatków usłyszałem: „Najlepsze są darmowe gry!”.

Pamiętacie jeszcze, w jakim kraju rozgrywała się ta scena? - 2018-09-14
Pamiętacie jeszcze, w jakim kraju rozgrywała się ta scena?

Skoro udało się Epicowi, Activision i Ubisoftowi, dość oczywiste jest, że Electronic Arts również bardzo chciałoby mieć swoją sieciową strzelaninę, w której dobrze sprzedawałyby się wszelkie kosmetyczne dodatki. Niestety, w Battlefieldzie V dość nieporadnie ścierają się ze sobą dwa światy: ponure realia II wojny światowej i kolorowa banda fantazyjnie wyglądających wojaków. Zręcznościowa i szybka rozgrywka kontra elementy symulatora żołnierza, które mocną spowalniają lub utrudniają zabawę. Rodzi to pytanie, do kogo właściwie skierowana jest „piątka”, bo każdą z tych składowych gry, a nawet ich połączenie, można było wykonać lepiej.

Protezy zawieszone w czasie

Na początku września w specjalnym streamie z deweloperami z DICE poruszono kwestię kontrowersyjnych dodatków kosmetycznych, pokroju protezy ręki widzianej w pierwszym zwiastunie. Twórcy zapowiedzieli wycofanie się z tych najbardziej szalonych pomysłów, ale nie wykluczają powrotu do nich w późniejszej fazie rozwoju gry.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Kupujesz kosmetyczne dodatki w grach sieciowych?

Tak, bardzo często
2,1%
Tak, ale bardzo rzadko
22,6%
Nie, nigdy ich nie kupuję
68,7%
Unikam gier, w których dostępne są mikropłatności
6,5%
Zobacz inne ankiety
Battlefield V

Battlefield V

Kobiety na frontach II wojny światowej – Battlefield V a historia
Kobiety na frontach II wojny światowej – Battlefield V a historia

„Dziewczyny rządzą” – i w reklamie, i w materiałach promocyjnych nowego Battlefielda. Historia II wojny światowej zna jednak przypadki, o których się twórcom zwiastunów nie śniło...

Gdzie się podziała II wojna światowa? Analiza gry Battlefield V
Gdzie się podziała II wojna światowa? Analiza gry Battlefield V

W zwiastunie Battlefielda V trudno odnaleźć klimat II wojny światowej, jaką znamy. Pod tą kolorową i przesadzoną akcją kryją się natomiast liczne i bardzo istotne zmiany w rozgrywce, dzięki którym może jednak bardzo polubimy nowego Battlefielda?