Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 13 lipca 2018, 17:00

autor: Krzysztof Sobiepan

Czy PUBG da się uratować? Kryzys ojca battle royale trwa

Masowa emigracja graczy z serwerów Playerunknown’s Battlegrounds staje się niezaprzeczalnym faktem. Co odciąga użytkowników od niedawnego tytana battle royale i co twórcy mogliby zrobić, żeby odwrócić trend?

Spis treści

Kiedy na początku kwietnia zastanawiałem się nad stanem strzelanki Playerunknown’s Battlegrounds, moje uwagi zostały przyjęte dość niejednoznacznie, a zwiastowanie jakiegokolwiek „kryzysu” wręcz rozśmieszyło część czytelników. Ostatnio jednak potwierdza się to, że PUBG wiedzie się coraz gorzej. W pierwszej połowie tego roku tytuł stracił połowę swojej społeczności ze stycznia.

Oczywiście dzienne szczyty na poziomie ponad 1,2 miliona graczy nadal pozostają imponujące. Jednak przez ile kolejnych miesięcy popularność tytułu może słabnąć, zanim pojawią się problemy z czasem oczekiwania na mecz, niepełne gry i inne symptomy pustoszenia serwerów? Czy można jeszcze liczyć na wzrost liczby grających, czy jedynie jej nieubłagany spadek? Co autorzy produkcji mogliby zrobić, by jeszcze raz zachęcić do siebie „PUBG-owych emigrantów”?

PUBG ostatnio nieco podupadło, ale może jeszcze się podnieść. - 2018-07-14
PUBG ostatnio nieco podupadło, ale może jeszcze się podnieść.

Czy leci z nami pilot – plany i zarządzanie grą

Podstawowym elementem zdrowych relacji dewelopera ze społecznością graczy jest zaufanie. Jeśli twórcy rozmawiają z fanami swego dzieła i wprowadzają zmiany zgodne z ich oczekiwaniami, mamy poczucie, że tytuł jest w dobrych rękach i chcemy do niego wracać. Niestety, PUBG Corp. ostatnio przestało stosować się do tych prostych zasad i straciło zaufanie graczy.

Plany rozwoju gry czy marzycielstwo

Gdzie będzie PUBG za parę miesięcy? Jakie duże zmiany nas czekają? Czasem naprawdę trudno odpowiedzieć na podobne pytania. W marcu autorzy przedstawili plan działania na rok 2018, który okazał się niezwykle mało konkretny. Deweloperzy zapewniają w nim o regularnych aktualizacjach zawartości co dwa miesiące, ale jednocześnie nie informują, w jakiej kolejności będą pojawiać się nowości ani jakie są główne kierunki rozwoju. Deklaracje zaczynają się od „myślimy nad”, „w pierwszej połowie roku”, „już niedługo” i stanowią zbiór walczących o uwagę luźnych pomysłów, zamiast kolejnych faz działania w określonym terminarzu.

Podobnie wyglądają zapowiedzi z tegorocznych targów E3. Króciutki materiał sugerował, że kiedyś tam dostaniemy tarczę balistyczną i że istnieje jakaś koncepcja śnieżnej mapy. Nieźle, ale wciąż mało konkretnie. Z drugiej strony, gdy dochodzi już do aktualizacji, bywają one wprowadzane bez zapowiedzi i są poprawiane dopiero wtedy, gdy społeczność wyrazi swoje niezadowolenie.

Daje to obraz dewelopera, który sam nie do końca wie, gdzie zmierza jego produkt. Prostym przykładem są spore zmiany w udźwiękowieniu, które wedle wielu użytkowników pogorszyły możliwości określenia, skąd padł strzał. Z niewiadomego powodu modyfikacje te po prostu pominięto w notkach aktualizacyjnych, a gracze zaczęli się zastanawiać, czy nie psują im się słuchawki.

Trial item, trial item, trial item... O, zmiana nicku... spoko? - 2018-07-14
Trial item, trial item, trial item... O, zmiana nicku... spoko?

Najgorszym chyba przykładem problemów z komunikacją jest sposób, w jaki wprowadzono do gry płatny Sanhook Battle Pass. „Nowa metoda odblokowywania nagród” została zapowiedziana z ledwie czterodniowym wyprzedzeniem. W międzyczasie duża część użytkowników wyraziła spore niezadowolenie z powodu kolejnego sposobu monetyzacji, śmiesznych wręcz nagród w nieodpłatnej wersji passa (czasowe skórki kosmetyczne), które swoją drogą musiano naprędce zmienić, by załagodzić sytuację. Graczy zezłościła zarówno sama koncepcja przepustki, jak i jej słaba implementacja od strony technicznej.

PUBG Corp. nie musi wymyślać niczego od zera, wystarczyłoby, żeby – podobnie jak wielu innych twórców – w każdej łatce sygnalizowało następne zmiany, publikowało pamiętniki autorów, w których ci wyjaśnialiby swoje decyzje, i ogłaszało konkretny plan modyfikacji. To pozwoliłoby graczom nabrać przekonania, że producenci wiedzą, co robią.

Monetyzacja i PR-owe gadanie

Przepustka Sanhok to zresztą jedynie jeden z symptomów większego problemu z komunikacją. Deweloperzy wydają się bowiem bardzo oszczędnie opowiadać o swoich planach rozwoju systemu monetyzacji. To loot boxy okazały się w tym roku najczęściej aktualizowanym elementem gry i widać było, że twórcy ciągle mają co do nich inną koncepcję. Zmieniała się liczba skrzynek, które mogliśmy kupić w tygodniu, rodzaj skrzynki dostępnej bez losowania czy typy skórek.

Po drodze zaliczono też średnio udaną współpracę ze streamerami i ich pudełkami. Ciągle zmieniało się również prawdopodobieństwo zarówno wylosowania konkretnych skrzynek, jak i szansy na zdobycie rzadszych elementów ubioru. Coraz trudniej uniknąć wrażenia, że PUBG staje się „skokiem na kasę”, a kosztujący 35 zł season pass z możliwymi do nabycia pakietami poziomów doświadczenia, jak się zdaje, przepełnił czarę goryczy.

Tu skrzynka, tam skrzynka, jeszcze przepustka. A może mikropłatność za skórkę spadochronu? - 2018-07-14
Tu skrzynka, tam skrzynka, jeszcze przepustka. A może mikropłatność za skórkę spadochronu?

Tak, zakupy w ramach Playerunknown’s Battlegrounds są oczywiście dobrowolne. Kiedy jednak powstaje wśród społeczności poczucie, że wyciśnięcie z graczy kilku dodatkowych dolarów stanowi priorytet firmy, stojący ponad rozwiązywaniem obecnych problemów i dalszym rozwojem zawartości, to użytkownicy tracą zainteresowanie produktem. Można to porównać do kelnera podchodzącego co minutę do Waszego stolika z pytaniem, czy zamówicie coś jeszcze. Teoretycznie nie musicie tego robić, ale samo takie nagabywanie potrafi być wysoce denerwujące i zapewne mocno się zastanowicie przed ponownym odwiedzeniem takiej restauracji.

Łatwiej byłoby to wszystko znieść, gdyby autorzy nie zamiatali drażliwych tematów pod dywan i wywiązywali się z obietnic. Wszak o poprawkach optymalizacyjnych i „nowych metodach” walki z oszustami słyszeliśmy w styczniu, lutym, marcu, maju, a nawet parę dni temu. Co najśmieszniejsze, twórcy dość regularnie muszą przepraszać za fale niesłusznych banów, ofiarami których padają niewinni gracze.

SĄD OSTATNIĄ DESKĄ RATUNKU?

Wielkim milczeniem Koreańczycy pominęli też nagłaśniany przez branżowe media proces, jaki PUBG Corp. wytoczyło Epic Games w związku z rzekomym plagiatem, którego Epic miałby się dopuścić przy tworzeniu Fortnite’a. PUBG Corp. wycofało się z tego pomysłu nadzwyczaj szybko, ale poza lakonicznym potwierdzeniem nie możemy liczyć na żadne oficjalne stanowisko firmy w tej sprawie. Tymczasem w społeczności graczy ruch ten zostanie zapamiętany jako nieco desperacka próba powstrzymania konkurencji.

Być może gracze byliby w stanie wybaczyć marną komunikację, gdyby nie kusił ich darmowy Fortnite. - 2018-07-14
Być może gracze byliby w stanie wybaczyć marną komunikację, gdyby nie kusił ich darmowy Fortnite.

Nie pomagają też niedotrzymane obietnice, które także mogą pogorszyć relacje ze społecznością. Twórcy wycofali się przykładowo z już zaimplementowanej możliwości wyboru mapy (kto daje i odbiera...). Powoli zapominamy też o wspominanej prawie od roku mapie na Adriatyku (raczej się jej nie doczekamy), trybie zombie czy strzelnicy. A co z modyfikacjami dźwięku biorącymi pod uwagę ilość trzymanego na plecach ekwipunku czy bardziej otwartymi serwerami niestandardowymi?

Jak wiadomo, proces tworzenia gry jest niezwykle płynny, to normalne, że niektóre elementy porzuca się w trakcie prac. Jeśli jednak autorzy nie mogli się powstrzymać i zapowiedzieli już jakąś nowość, powinni ją albo wprowadzić, albo przynajmniej wyjaśnić, dlaczego z niej zrezygnowano.

TWOIM ZDANIEM

Co jest największą słabością PUBG?

Słaba komunikacja ze społecznością
1,8%
Ciągle sprawia wrażenie gry z wczesnego dostępu
9,9%
Optymalizacja i infrastruktura sieciowa
57,9%
Brak jasnej wizji rozwoju
3,5%
Coraz większe nastawienie na mikropłatności i skórki
26,9%
Zobacz inne ankiety
Porażki gatunku battle royale – te gry nie zjadły kurczaka
Porażki gatunku battle royale – te gry nie zjadły kurczaka

Nie wszystko złoto, co się... nazywa battle royale. Szczególnie gdy co drugi deweloper chce skorzystać z popularności takich gigantów jak Fortnite czy PUBG. Przedstawiamy pięć gier, które przegrały battle royale w zeszłym roku.

Fortnite Battle Royale kontra PUBG - czym różnią się obie te gry?
Fortnite Battle Royale kontra PUBG - czym różnią się obie te gry?

Czy istnienie w jednym segmencie battle royale musi oznaczać wieczną rywalizację między dwoma największymi tytułami? A może PUBG oraz Fortnite wykształciły na tyle odmienne style, że gracz nie musi wybierać jednej ze stron barykady i… może lubić obie?

Kryzys giganta – czy czas PUBG powoli mija?
Kryzys giganta – czy czas PUBG powoli mija?

Obserwując cuda, jakie autorzy Playerunknown’s Battlegrounds wyprawiają ze swoją grą od początku roku staje się jasne, że niegdysiejszy „król battle royale” może już nigdy nie wrócić na tron. Co jest powodem stagnacji gry?