Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 9 lipca 2018, 14:01

Niczym Niemcy z Brazylią, czyli jak FIFA pognębiła Pro Evolution Soccer

Jeśli spojrzycie wyłącznie na oceny recenzentów, może Wam się wydawać, że ta rywalizacja nadal jest wyrównana. Ale nie łudźcie się: w starciu serii FIFA i Pro Evolution Soccer wyraźnie wygrywa ta pierwsza. Czy Konami może dokonać wielkiej remontady?

Spis treści

Gramy na chaos!

Na takową się jednak nie zanosi. I to bynajmniej nie dlatego, że Electronic Arts tak dba o swoją kurę znoszącą złote jaja. Raczej dlatego, że FIFA już w tym momencie jest produkcją z całą masą poważnych skaz, ale żadna z nich jak dotąd nie wpłynęła negatywnie na sprzedaż gry. Na fali popularności mikropłatności w module Ultimate Team gra w tym trybie zamieniła się w dużym stopniu w pay-to-win. Oczywiście da się zebrać drużynę zdolną rywalizować z najlepszymi bez wydawania dodatkowych pieniędzy, ale wymaga to setek meczów, bo nagrody za poszczególne spotkania czy nawet awanse wystarczają na kupienie co najwyżej solidnych zawodników.

Matematyka jest bezlitosna: by mieć jakiekolwiek szanse na wylosowanie jednej z legendarnych postaci światowego futbolu, musicie kupić tysiące paczek. - 2018-07-09
Matematyka jest bezlitosna: by mieć jakiekolwiek szanse na wylosowanie jednej z legendarnych postaci światowego futbolu, musicie kupić tysiące paczek.

Ultimate Team to tryb tak popularny i tak zyskowny dla Electronic Arts, że wpłynął na całą politykę wydawania produkcji tej firmy. Po kasowym sukcesie tego modułu w grach sportowych na początku 2017 roku Blake Jorgensen, dyrektor finansowy EA, zapowiedział, że wydawca postara się wprowadzić podobne rozwiązania w innych tytułach. Kilka miesięcy później rozpętała się afera wokół natarczywych płatności w pozycji Star Wars: Battlefront II. Można więc stwierdzić, że to Ultimate Team jest odpowiedzialny za całą sprawę z grami w formie usługi… Dzięki za nic, FUT!

Mnóstwo graczy wybiera zatem prostszą drogę – za prawdziwą walutę kupuje paczki z kartami i z ich sprzedaży funduje sobie naprawdę wielkie transfery. Tym, którym nie chce się wydawać dodatkowych pieniędzy, pozostaje długi i mozolny grind lub liczenie na łut szczęścia. To jednak kiepski pomysł, bo w eksperymencie przeprowadzonym niedawno przez Rune Mentzoniego z norweskiego Narodowego Centrum Prac Badawczych nad Grami i Hazardem na 651 zakupionych paczek trafił mu się zaledwie jeden piłkarz z oceną 90. Co prawda EA zapowiedziało, że w nadchodzącej odsłonie cyklu otrzymamy informację o szansach zdobycia danej karty, ale nie uściśliło, w jaki sposób będzie się to odbywać.

„Elektronikom” dostaje się także za legendarne już skryptowanie meczów. Choć EA zaprzecza, by wpływało to na finalny wynik spotkań, to każdy, kto próbował swoich sił w niedawnych odsłonach serii, na pewno miał co najmniej kilka potyczek, w których odnosił wrażenie, że gra jest przeciwko niemu. I o ile można byłoby takie zagrania wybaczyć w zabawie dla jednego gracza, traktując je jako tanią, ale niewinną próbę budowania dramaturgii, tak w sieci znajdziecie mnóstwo narzekań na skryptowanie także w trybie Ultimate Team. Według wielu graczy FIFA, aby wyrównać nieco szanse, potrafi działać na niekorzyść mocniejszych lub wygrywających zespołów, tak by ich bramkarze bronili mniej strzałów, a będący w topowej dotychczas formie napastnicy pudłowali w stuprocentowych okazjach.

Widmo spadku

Produkcji Electronic Arts bardzo daleko więc do miana idealnego symulatora piłki nożnej, ale na ten moment to ona odskoczyła swojemu największemu rywalowi na kilka długości. Miłośników FIF-y ta dominacja nie powinna jednak za bardzo cieszyć, bo ewentualne zepchnięcie PES-a do roli niszowej serii, kupowanej tylko przez grupkę zapaleńców, i niemal całkowity monopol „Elektroników” na pewno nie wyszłyby rynkowi gier piłkarskich na dobre. EA już teraz „doi” FIF-ę do cna, a brak realnej konkurencji, ku której mogliby zwrócić się niezadowoleni, stanowi ryzyko nasilenia się tego procederu.

Jeśli PES się nie podniesie, FIFA wkrótce może nie mieć żadnego konkurenta. To z kolei zapewne spowoduje stagnację w gatunku. - 2018-07-09
Jeśli PES się nie podniesie, FIFA wkrótce może nie mieć żadnego konkurenta. To z kolei zapewne spowoduje stagnację w gatunku.

Pozostaje mieć nadzieję, że niedawna afera dotycząca natarczywego modelu loot boxów w Battlefroncie II zmusi firmę, by w najbliższych latach nieco zmienić FIF-ę, tak aby niepłacący gracze też mieli sensowne szanse na zagranie największymi gwiazdami czy historycznymi ikonami futbolu. W branży interaktywnej rozrywki monopol to zjawisko, które niemal nigdy nie działa na korzyść użytkownika. Toteż nawet jeśli – jak ja – interesujecie się od lat wyłącznie dziełem „Elektroników”, warto kibicować cyklowi Pro Evolution Soccer, by nie spadł do drugiej ligi. Solidna konkurencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Która „piłka” lepsza?

FIFA
54,5%
PES
45,5%
Zobacz inne ankiety
Lewandowski, co oni ci zrobili? Najbrzydsi Polacy w serii FIFA
Lewandowski, co oni ci zrobili? Najbrzydsi Polacy w serii FIFA

Nie ocenia się książki po okładce. To przysłowie z pewnością można przenieść także na grunt piłki nożnej – wszakże to nie wygląd decyduje o tym, jak dany zawodnik gra. Czasem jednak nie sposób nie zwrócić uwagi na czyjąś „charakterystyczną urodę”.