filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Filmy i seriale 8 września 2003, 12:54

autor: Krzysztof Marcinkiewicz

Piraci z Karaibów - recenzja filmu

Piraci z Karaibów to film, któy spodoba się każdemu. Są w nim wspaniałe krajobrazy, niesamowite bitwy morskie, piekne kobiety i ogromne skarby... do tego znakomici aktorzy i świetny reżyser...

Na Piratów z Karaibów czekałem do dawna. Nie dlatego, że jestem fanem letnich blockbusterów wyprodukowanych przez Jerrego Bruckenheimera, lecz dlatego, że po prostu uwielbiam oglądać filmy o piratach. Ten gatunek filmowy przez ostatnie lata niespecjalnie był rozpieszczany przez jakichkolwiek producentów. Ostatni porządny obraz o piratach to Wyspa Piratów z piękną Geeną Davis w roli głównej. Zrobiony z wielkim rozmachem film nie został w 1995 roku zbyt ciepło przyjęty przez krytyków i widzów, zaś koszt jego produkcji przyczyniły się do bankructwa wytwórni filmowej Corolco (tej samej, która wyprodukowała chociażby Terminatora 2). Być może dlatego producenci omijali tę tematykę filmową szerokim łukiem. Fanom piratów zostało jedynie wracać do klasycznych już obrazów takich jak ekranizacji Wyspy Skarbów (ostatnio często emitowana na kanale TCM) i wielu innych tytułów, najczęściej jeszcze przed lat 80-tych. W Hollywood dopiero w 2001 roku spróbowano powrócić do tej tematyki. Pierwsza była wytwórnia Walta Disneya, która stworzyła kosmiczną wersję Wyspy Skarbów o nazwie Planeta Skarbów, łączącą w sobie animację 2D z 3D (coś podobnego do Tytan: Nowa Ziemia). Ostatnio za temat wziął się także Steven Spielberg i jego wytórnia Dreamworks, dzięki której na ekranach kin możemy już oglądać bajkę Sindbad: Legenda Siedmiu Mórz, która również garściami czerpie z tematyki piratów. Natomiast jeśli chodzi o filmy fabularne to temat wskrzesić postanowił Jerry Bruckenheimer (który na swoim koncie ma już produkcję takich filmów akcji jak Bad Boys, Armageddon, 60 Sekund, Twierdza, czy Lot Skazańców), zresztą również w koprodukcji z wytwórnią Walta Disneya. Motyw przewodni Piratów z Karaibów od lat jest bowiem jedną z głównych atrakcji parku rozrywki Disneya w Los Angeles. Bruckenheimer postanowił, że zapłaci cenionym scenarzystom kupę kasy jeśli z tej atrakcji disneyworldowej stworzą mu scenariusz kipiącego akcją filmu przygodowego, dzięki któremu będzie mógł powiedzieć, że Bruckenheimer znów stworzył hit lata!

O sukcesie Piratów z Karaibów mogą świadczyć dwie rzeczy: pierwsza to wyniki wpływów z filmu w Stanach Zjednoczonych. Niespodziewanie na film udało się do kina mnóstwo widzów, a także fakt, że już teraz do sprzedaży trafia gra komputerowa o tym samym tytule. Co więcej w rzeczywistości jest to tytuł Sea Dogs II, który okazał się dla Bruckenheimera na tyle atrakcyjny, że postanowił sprzedać twórcom gry – firmie Akella – prawa do przekształcenia ich tytułu w oficjalną grę Piratów z Karaibów. W Polsce dystrybucją zajmie się firma CD Projekt, która obecnie kończy polonizację gry, na łamach Gier Online więcej o tym tytule piszemy w jego zapowiedzi, która znajduje się pod tym adresem.

Scenariusz powierzono dwóm fachowcom Terremu Rossio i Tedowi Elliotowi, którzy zespołowo pracują już od lat. To właśnie pod ich piórami powstały fabuły do takich obrazów jak Maska Zorro czy Droga Do El-Dorado. Bruckenheimer był zadowolony ze scenariusza Piratów z Karaibów jaki został przez nich przedstawiony. Bardzo szybko zdecydował, że reżyserią zajmie się Gore Verbinsky, który ledwo co skończył kręcić swój debiutancki film The Ring. Po olbrzymim sukcesie kasowym tego obrazu nic dziwnego, że Bruckenheimer powierzył właśnie jemu realizację Piratów z Karaibów. Wspólnie dobrali też aktorów, których obsadzili w głównych rolach. Bruckenheimer nie szczędził pieniędzy i w ten sposób do realizacji filmu dołączyli Johnny Deep (Kapitan Sparrow), Geoffrey Rush (Kapitan Barbossa) i Orlando Bloom (Will Turner). Z takim producentem, reżyserem, scenariuszem i aktorami film musiał odnieść sukces. I odniósł!

Witajcie w karaibskim Port Royale! To właśnie tutaj żyje kowal Will Turner, który w imieniu wiecznie pijanego pana Browna wyrabia szable. Tutaj też mieszka córka gubernatora Elizabeth Swann, która przed 8 laty ocaliła młodego Willa Turnera od niechybnej śmierci. Podczas jednej z wypraw morskich jej ojca wypatrzyła ona we mgle młodego chłopca-rozbitka, który dryfowała na kawałku drewna. Nieopodal tonął jego okręt, zaś inny – pływający pod piracką banderą – Czarna Perła odpływał właśnie i znikał we mgle. Elizabeth dwukrotnie ocaliła Willa Turnera, pierwszy raz gdy wypatrzyła go dryfującego nieprzytomnie na morzu, a drugi raz ściągając mu z szyi piracki medalion i ukrywając w ten sposób piracką tożsamość chłopca przed swoim ojcem i stróżami prawa. Przez te wszystkie lata Elizabeth w tajemnicy skrywała medalion i nawet sam Will nie wiedział, że jest on w jej posiadaniu. Córka gubernatora nie wiedziała jednak, że złoto z którego medalion został wytopiony jest przeklęte i przyciąga niczym tolkienowski pierściem przeklętych piratów z Czarnej Perły. Dzień przed ich przybyciem do Port Royale do miasteczka dociera Jack Sparrow, niegdyś kapitan Czarnej Perły, który w wyniku buntu załogi został porzucony na bezludnej wyspie. Po trzech dniach w upałach udało mu się wydostać z wyspy przez co jego sława stała się jeszcze większa, niestety przy okazji nabawił się on udaru słonecznego w wyniku którego bardzo dziwnie się zachowuje i gestykuluje wypowiadane przez siebie słowa. Sparrow przybywa do Port Royale w jednym celu, chce „zarekwirować” cudzy okręt i wrócić na morze, żeby któregoś dnia odzyskać dowództwo nad Czarną Perłą. Podczas desperackiej próby przejęcia okrętu ocala życie Elizabeth Swann, która spada z urwiska do morza. Pech chciał, że za ten zacny uczynek został rozpoznany przez stróżów prawa i wtrącony do lochu, by o świcie zostać powieszonym. Tej nocy do miasta przybywają piraci z Czarnej Perły, którzy uprowadzają Elizabeth Swann z medialionem. Bezgranicznie zakochany w niej Will Turner widząc nieporadność gubernatora i jego ludzi postanawia ocalić kapitana Sparrowa i wraz z nim ukraść okręt, znaleźć w Tortudze załogę i ruszyć w pogoni za Czarną Perłą, by ocalić piękną kobietę, odnaleźć skarb piratów i odzyskać Czarną Perłę... nie wiedzą jednak, że na załodze Czarnej Perły ciąży klątwa w wyniku czego są oni nieśmiertelnymi duchami-szkieletami, których prawdziwą formę ujawnia jedynie światło księżyca...

Fabuła głównie opiera się na trzech powiązanych ze sobą wątkach. Główny to odkrycie przeznaczenia i prawdziwego „ja” Willa Turnera, który nie wie nic o swojej przeszłości, ani też kim byli jego rodzice. Drugi to Kapitan Barbossa i jego przeklęta załoga, która skrupulatnie, ale i desperacko dąży do pozbycia się klątwy, której stali się ofiarą przez własną chciwość. Trzeci to chęć zemsty na Barbossie przez Sparrowa i pragnienie odzyskania dowództwa nad Czarną Perłą. Jak się okazuje wszystkie te wątki są ze sobą powiązane i chociaż miejscami ich koneksje zostały przedstawione w zbyt luźny sposób, to generalnie trzymają się one całości. Oczywiście można się przyczepić do wielkiego szczęścia, że losy tych właśnie bohaterów splotły się akurat w Port Royale jednej nocy przez co wszystko wygląda na jeden wielki zbieg okoliczności, czy też pewnego rodzaju fatum lub przeznaczenie. Jeśli przymkniemy oko na te niedomówienia to reszta tego, co zobaczymy na ekranie przypadnie nam do gustu.

Gore Verbinsky bardzo sprawnie wyreżyserował całość. Film trwa trochę ponad dwie godziny, które w kinie upływają w mgnieniu oka. Piraci z Karaibów nie są typowym filmem o piratach, są bardziej skomercjalizowani i przypasowani do dzisiejszych czasów, przez co odrywają się od swojego stereotypu. Nie jestem pewien czy to dobrze, że film nie został utrzymany w klasycznej konwencji. Wiem natomiast, że wizja Verbinskiego przemówiła do mnie i bardzo przypadła mi do gustu. Hybryda klasycznych elementów pirackiego filmu z kinem akcji i charakterystycznymi dla obrazów produkowanych przez Bruckenheimera humorem wypada wyśmienicie.

Galeria stworznych postaci jest interesująca, o ile zły kapitan Barbossa i córka gubernatora nie wyróżniają się ze stereotypu filmów o piratach o tyle bohaterowie Deppa (kapitan Sparrow) i Blooma (Will Turner) są już nieco inne i ciekawsze. Pirat Sparrow, cierpiący na udar słoneczny przez co porusza się trochę zniewieściale i gestykuluje prawie każde swoje zdanie w specyficzny sposób, a także kowal który przypomina skrzyżowanie Aragorna z Legolasem są głównym motorem napędzającym zadowolenie z oglądania Piratów z Karaibów. Fani Legolasa z Władcy Pierścieni nie rozczarują się, Bloom w tym filmie nie strzela z łuku natomiast szablą włada równie dobrze i o wiele bardziej spektakularnie niż jego kolega z Drużyny Pierścienia Aragorn. Zresztą scenarzyści zadbali o to, żeby efektownie wykorzystać będącego teraz na topie Blooma, sceny walki w których bierze udział wymagały od niego sprawności, refleksu i zręczności dzięki którym dostarcza widzowi solidnej dawki emocji.

Ale akcja charakterystyczna dla Bruckenheimera to nie wszystko co Piraci z Karaibów mają do zaoferowania! Verbinsky, twórca dreszczowca The Ring, umiejętnie wplótł do swojego nowego obrazu sceny które czasami jeżą włos na głowie. Przyznam się, że po obejrzeniu zwiastunów Pieratów z Karaibów spodziewałem się, że będzie to film na pograniczu horroru – w końcu armia kościotrupów musiała za tym przemawiać. Myliłem się! Pod tym kątem film w ogóle nie jest straszny i bardziej przypomina Armię Ciemności, co właściwie wychodzi Piratom in plus.

Ważnym elementem Piratów z Karaibów jest humor. Dzieli się on na dwa typy – pod tym kątem film nie wyróżnia się ze schematyczności Bruckenheimerowskich filmów – sytuacyjny i słowny. Jeśli chodzi o ten pierwszy to film przepełniony jest zabawnymi scenami, jak chociażby ta, w której do Port Royale przybywa dumnie niesławny Jack Sparrow. Stoi on na maszcie swojego okrętu i wykonuje popisowy skok z czuba masztu na pokład okrętu... dopiero po chwili okazuje się, że tak naprawdę Sparrow płynął w niewielkiej szalupie i początkowy rozmach jego statku był tylko iluzją. Zabawne są też sceny z przeklętymi piratami, a w szczególności z dwoma członkami załogi Czarnej Perły, którzy dostarczają dużej dawki śmiechu widzom. Szkielety przebrane w kobiece suknie, oraz ze sztuczną i drewnianą gałką oczną wypadają bardzo zabawnie. Humor słowny to głównie komentarze do sytuacji mających miejsce w filmie. Świetna jest uwaga Sparrowa, który wysłuchuje legendy o Czarnej Perle wypowiadanej przez jednego ze stróżów porządku Port Royale, który stwierdza, że każdy kto widział Czarną Perłę nie uszedł żywy. Sparrow kwituje to jednym pytanie „Ciekawe kto w takim razie rozpowiada te opowieści?”.

Postać Deppa sama przepełniona jest komizmem i to zarówno takim który emanuje z niego podczas rozkręcania się fabuły, jak i legend o Jacku Sparrow, które rozpowszechniane są przez mieszkańców Karaibów. Swoją sławę Sparrow zyskał między innymi przez to, że został porzucony na bezludnej wyspie z której uciekł... chwytując żółwie morskie, związując je liną i tworząc w ten sposób tratwę ratunkową. W filmie okazuje się, że tak naprawdę wydostał się z tej wysepki w nieco inny sposób...

Piraci z Karaibów nie są ambitnym obrazem, raczej przepełnionym akcją i humorem filmem przygodowym. Jeśli więc nie będziemy się spodziewać niczego wielkiego to z przyjemnością weźmiemy udział w przygodzie Willa Turnera, Elizabeth Turner i Jacka Sparrowa. Znajdą tu coś dla siebie zarówno widzowie starsi, jak i młodsi. Jest to film bardzo elastyczny, który z przyjemnością ogląda się w kinie z którego po wyjściu z seansu nie jest się rozczarowanym. Widz się pośmieje, zobaczy spektakularne bitwy morskie, pojedynki na szable, walkę ze szkieletami... generalnie jest tu wszystko czego potrzebuje dobry film na lato. W dodatku gorący i egzotyczny klimat Karaibów nadaje obrazowi dodatkowego „ciepła”. Z całą pewnością trzeba ten film zobaczyć na dużym ekranie, jeśli pierwszy raz będzie się go oglądać na telewizorze to efekt wizualny będzie o połowę słabszy niż w kinie. Warto wydać te 12-16zł na bilet do kina, gdyż będą to dobrze zainwestowane pieniądze. Na pewno lepiej niż na bilet na Terminatora 3!

Krzysztof „Kokosz” Marcinkiewicz