Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 13 kwietnia 2018, 10:54

Jeździec indiepokalipsy – program Steam Direct to katastrofa dla niezależnych deweloperów

W niecały rok od usunięcia programu Greenlight i wprowadzenia modelu Steam Direct platformę Valve Software zalewa nieustający potok kompletnie przeciętnych, niedopracowanych gier. Cierpią na tym, naturalnie, ambitniejsi spośród niezależnych deweloperów.

Spis treści

Ciężka dola debiutanta

W szczególnie trudnej sytuacji znajdują się deweloperzy, którzy dopiero debiutują. Jeszcze parę lat temu mieli spore szanse dać się zauważyć wśród kilkunastu premier w tygodniu na Steamie, nie wydając przy tym kroci na marketing. Tak udało się zyskać popularność takim tytułom jak Hotline Miami, To the Moon czy Undertale – wystarczyło, że jakiś recenzent dostrzegł dany produkt, przekazał informację szerszej publiczności i nagle mieliśmy do czynienia z komercyjnym sukcesem. Teraz taki scenariusz też jest możliwy... ale o naszą uwagę rywalizuje już nie kilkanaście pozycji na tydzień, a kilkadziesiąt na dzień.

Where The Water Tastes Like Wine miało być ambitnym eksperymentem. Zamiast tego stało się małym symbolem komercyjnej klęski. - 2018-04-12
Where The Water Tastes Like Wine miało być ambitnym eksperymentem. Zamiast tego stało się małym symbolem komercyjnej klęski.

Nie ma bowiem wątpliwości, że wśród zalewających Steama produkcji jest przynajmniej parę, które mogłyby się okazać interesujące. Ale bez dodatkowego marketingu, bez wsparcia wydawcy, bez znanych nazwisk w zespole deweloperskim – jak mają się wybić w tym ścisku, w którym razem z nimi tłoczy się też symulator internetu, kilka platformówek zaprojektowanych według szablonu i gra o strzelaniu bitcoinami do latających mózgów?

Pisząc o twórcach „indyków”, celowo pomijam największe niezależne studia, które mają kilkudziesięcioosobowy zespół, pieniądze na marketing oraz wyrobioną markę. Mówię tu chociażby o Obsidian Entertainment, belgijskim Larianie, Ninja Theory czy – jeśli spojrzeć na polskie podwórko – 11 bit studios. Zestawianie tzw. ekip „triple A” z malutkimi firmami, dla których powodzenie każdego kolejnego projektu to walka o byt, byłoby po prostu nie na miejscu.

Zresztą tak naprawdę nawet „gwiazdorskie” studio i fenomenalne recenzje nie stanowią gwarancji sukcesu, jeśli ktoś zdecyduje się ograniczyć wyłącznie do Steama. Thimbleweed Park, świetnie oceniana zarówno przez graczy, jak i dziennikarzy przygodówka autorstwa Rona Gilberta i Gary’ego Winnicka (twórców Maniac Mansion czy The Secret of Monkey Island!), sprzedał się w 90 tysiącach egzemplarzy. Where The Water Tastes Like Wine, eksperymentalny projekt deweloperów Gone Home, którzy zdołali nakłonić do współpracy piosenkarza Stinga, w miesiąc od premiery trafiło do mniej niż 4 tysięcy graczy. To już nie gry sklecone naprędce w parę tygodni, a dzieła powstające często latami i pochłaniające ogromne pieniądze. One także gubią się w otchłani przeciętności, jaką stał się w ostatnich latach Steam.

Komputery osobiste, które niegdyś były mekką niezależnych twórców, przestały być dla „indyków” przyjaznym środowiskiem. Cuphead stał się popularny, gdy zaprezentowano go podczas pokazu prasowego na Xboksie w trakcie E3 2014. Pyre, What Remains of Edith Finch, Furi, Celeste – te tytuły też zyskały na tym, że nie wypuszczono ich ekskluzywnie na PC. Może i Microsoft, Sony czy Nintendo mają większe wymagania, jeśli chodzi o akceptowanie kolejnych gier na swoje konsole, ale przynajmniej ambitniejsi deweloperzy nie ryzykują, że ich dzieło przepadnie pod pięcioma warstwami pixelartowych platformówek, survivali z otwartym światem czy gier opartych na internetowych memach.

Czy gry niezależne zaczną masowo przenosić się na konsole? Skoro Steam jest wypchany po brzegi pozycjami pośledniej jakości, czas zacząć szukać innej platformy. - 2018-04-12
Czy gry niezależne zaczną masowo przenosić się na konsole? Skoro Steam jest wypchany po brzegi pozycjami pośledniej jakości, czas zacząć szukać innej platformy.

Czy Steam ma jakiekolwiek szanse, by jeszcze kiedyś dało się powiedzieć o nim, że jest znowu miejscem przyjaznym twórcom gier niezależnych? Trudno mieć na to wielkie nadzieje, bo Valve Software chyba nieszczególnie przejmuje się tym, co dzieje się z jego platformą. Dopóki panuje na niej program Steam Direct w obecnej postaci, nic nie powstrzyma napływu kolejnych, często niemających absolutnie nic do zaoferowania produkcji. Ale dla Gabe’a Newella i spółki to nie problem: pieniądze z wpisowego oraz prowizji wciąż płyną, a im więcej premier, tym więcej dodatkowych funduszy. Kiedyś jednak ta sytuacja osiągnie punkt krytyczny. W końcu Valve Software albo pogodzi się z tym, że niezależni twórcy znajdą sobie inną formę dystrybucji, albo zakasze rękawy i posprząta tę stajnię Augiasza. Ale patrząc dziś na Steama, wypada rzec, że to zadanie, z którym nie poradziłby sobie nawet Herkules.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Pecety w opałach. Czy granie na komputerach jest już w kryzysie?
Pecety w opałach. Czy granie na komputerach jest już w kryzysie?

Jedno nieudane dwanaście miesięcy to może za wcześnie, by mówić o kryzysie interaktywnej rozrywki na PC, ale w 2018 roku kilka zjawisk sprawiło, że zaczęliśmy martwić się o granie na komputerach osobistych.

Przegapione gry 2018 roku, o których nie wolno zapomnieć
Przegapione gry 2018 roku, o których nie wolno zapomnieć

Oprócz wysokobudżetowych hitów, o których słyszał chyba każdy, w 2018 roku ukazało się sporo świetnych produkcji od niezależnych studiów – tytuły te zdecydowanie warto znać. Sprawdź, czy nie przegapiłeś/łaś jakiejś fajnej gry.

Zmierzch Steama? Netflix gier wideo coraz bliżej, a Valve milczy
Zmierzch Steama? Netflix gier wideo coraz bliżej, a Valve milczy

Choć dziś pozycja Steama wydaje się niezagrożona, istnieje możliwość, że w ciągu najbliższych kilkunastu lat spotka go podobny los, jaki on sam zgotował pudełkowym wersjom gier.