filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Filmy i seriale 5 kwietnia 2018, 14:55

autor: Filip Grabski

Jestem graczem. Recenzja filmu Tomb Raider

Lara Croft to ikona wirtualnej rozrywki. Niestety, nie udało się jej dotąd stać ikoną kina przygodowego, mimo dwóch wysokobudżetowych prób. Alicia Vikander z całych sił stara się udowodnić, że do trzech razy sztuka.

Jestem graczem

Tomb Raider to ekranizacja gry przygotowana dla fanów pierwowzoru. Zwykli widzowie będą się bawić nieźle, jednak to spece od ogrzewania Lary przy ogniskach wyciągną z seansu najwięcej. Autorzy fabularny zarys zapożyczyli z tytułu z 2013 roku, ale dorzucili też silnie nakreślony motyw organizacji Trójca, który pojawia się w Rise of the Tomb Raider. Poza tym postać Any okazuje się bardzo podobna, Lara przesłuchuje nagrania i notatki w analogiczny sposób jak w grze, film stara się też zrobić coś ciekawego, wzorując się na postaci Jacoba, choć tu akurat zamiast zaskoczenia mamy tylko kolejny klasyczny kinowy banał.

Siłą tego obrazu (bo akurat ten aspekt wyszedł bardzo dobrze) jest kopiowanie lub inspirowanie się konkretnymi sekwencjami z pierwszej gry. Sztorm, ucieczka Lary z obozu i znane ze zwiastuna spadanie z wraku samolotu, pierwsze zabójstwo, dziarskie operowanie łukiem, bezwzględność w naruszaniu cielesności bohaterki... – to wszystko zostało pokazane w udany sposób i taką wierność w stosunku do oryginału odebrałem pozytywnie. A gdy w którymś momencie filmowcy modyfikują znane z gry motywy, by pewne wydarzenia lepiej wypadły na dużym ekranie, również jest dobrze. Tomb Raider zdecydowanie ma się czym pochwalić, a Alicia Vikander stanowi jedną z zalet tej produkcji. Przypomina swój wirtualny odpowiednik, ale dodaje mu trochę takiej dziewczyńskiej zadziorności, którą dobrze się ogląda. Z kolei postać grana przez Waltona Gogginsa (czyli finałowy „boss”) wydaje się ciut ciekawsza od np. Konstantina z RotTR, więc następny plus.

Szkoda zatem, że taki talent i zapał zostały użyte do stworzenia kolejnej oczywistej, dość bezbarwnej przygody w dżungli. Do poziomu osiągniętego lata temu przez Indianę Jonesa jeszcze nikomu nie udało się doskoczyć i Lara Croft w 2018 również tego nie dokonała. Jak na kino akcji trochę za mało tu akcji – wystarczy powiedzieć, że właściwa wyprawa zaczyna się dopiero około 35 minuty filmu. Dobrze, że przynajmniej końcowa sekwencja w grobowcu okazuje się całkiem niezła.

Jestem widzem

W ostatnim akapicie tej recenzji powinienem zaprezentować zdroworozsądkowe podejście i wyciągnąć średnią z opinii krytyka i gracza. Łatwo jednak zauważyć, że oba te punkty widzenia są styczne. Tomb Raider został dobrze nakręcony i ma kilka udanych sekwencji, a aktorska ekipa stara się, jak może, byśmy uwierzyli w tę przygodę. Jednocześnie fabuła wydaje się pretekstowa, jest zbyt dużo scen wypełniaczy, a nachalna oczywistość scenariuszowych rozwiązań może nieco drażnić.

Najważniejsze pytanie brzmi: czy spodziewacie się prawdziwej rewelacji? Jeśli tak, to Tomb Raider Was rozczaruje. Jeśli natomiast nastawiacie się na nieudane barachło pełne potknięć na każdej płaszczyźnie, może się okazać, że seans będzie dużo przyjemniejszy, niż oczekiwaliście. Tomb Raider to niezłe kino, którego główną siłą jest słynna postać dorastającej pani archeolog w szortach. Bez Lary nie ma tu niczego interesującego.

Filip Grabski

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej