Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 12 października 2017, 16:02

autor: Michał Jodłowski

Kup pan kota w worku. Czy pre-ordery szkodzą grom i graczom?

Pre-ordery, a także ich pochodne w postaci platform crowdfundingowych czy systemu wczesnego dostępu (Early Access), to narzędzia potencjalnie fajne i z ciekawą historią, ale zbyt często wykorzystywane są na szkodę gier i graczy.

Kup pan kota w worku

Trudno się dziwić wydawcom i współpracującym z nimi sklepom – zamówienie przedpremierowe to praktycznie pewniak. Jednak kiedy korzyść z obopólnej stała się jednostronna, konieczne było stworzenie iluzji, że graczowi również się to opłaca. Tym sposobem do preorderów i tzw. edycji dnia pierwszego zaczęto dołączać różne bonusy.

Choć zwykle nie sposób tego dowieść, intuicja i znajomość najprostszych mechanizmów rynku, takich jak chociażby optymalizacja kosztów, podpowiadają, że mamy raczej do czynienia z pozbawianiem zawartości późniejszych wydań. Wycięcie kilku elementów i wyeksponowanie ich w postaci ekskluzywnych bonusów oszczędza czas i pieniądze, które inaczej trzeba by przeznaczyć na przyszykowanie prawdziwie wyłącznej zawartości dla poszczególnych, często bardzo licznych edycji.

W ostatnich latach w roli zachęty pojawił się dodatkowo gwarantowany dostęp do zamkniętych beta-testów. Pośrednio sprzedawanie graczom dostępu do niekompletnego i zwykle niezbyt sprawnego produktu to również nic innego jak optymalizacja kosztów. Tym sposobem deweloper może lepiej przygotować grę do otwartej bety (!) i/lub premiery. Stworzenie darmowej wersji demo wbrew pozorom wymaga więcej wysiłku i przynosi mniej korzyści przy wyższych nakładach finansowych.

Bonusy uzależnione od liczby preorderów, zerowa transparentność akcji – co mogło pójść nie tak? Square Enix musiało mieć naprawdę niskie mniemanie o swoich klientach, wpadając na ten pomysł.

Co z powyższego mają gracze? Teoretycznie okazję do przetestowania danego tytułu. Wyobraźmy sobie jednak, że rozważając zakup samochodu w salonie, musimy wpłacić zaliczkę, aby udać się na jazdę próbną, która za kilka miesięcy stanie się darmowa. Co więcej, testowane auto jest wybrakowane i zwykle ma problemy techniczne. Beznadziejny interes, nieprawdaż?

Augment Your Pre-Order

W 2015 roku, przed premierą gry Deus Ex: Rozłam ludzkości, rozpoczęto akcję Augment Your Pre-Order, polegającą na odblokowywaniu kolejnych poziomów preorderowych bonusów w oparciu o niejawną liczbę złożonych zamówień. Na trzech poziomach gracze mogli wybrać jedną z dwóch lub trzech cyfrowych nagród do swojego egzemplarza. Na trzecim mieli dostać „dodatkową” misję (w rzeczywistości wyglądającą na żywcem wyciętą z podstawki), zaś najwyższy poziom zakładał otrzymanie gry Deus Ex: Rozłam ludzkości cztery dni wcześniej.

Akcja skończyła się porażką ze względu na krytykę i prawdopodobnie słaby odzew pieniężny ze strony graczy. Square Enix wycofało się ze swojego pomysłu i w ramach rekompensaty dołączyło wszystkie przewidziane w Augment Your Pre-Order bonusy do wszystkich zamówień przedpremierowych i edycji dnia pierwszego. Z czasem trafiły też one do wszystkich posiadaczy gry, co potwierdziło ich rzekomą – jak się okazało – ekskluzywność.

The Last Guardian

The Last Guardian to pozycja, która w produkcji spędziła prawie dekadę. Na rynku zadebiutowała w grudniu 2016 roku, choć preordery przyjmowano już kilka lat wcześniej. Popularny youtuber PewDiePie w jednym ze swoich filmów zdradził, że swój egzemplarz The Last Guardian zamówił przedpremierowo w sklepie sieci GameStop w Goteborgu w 2010 roku. Zanim zagrał w The Last Guardian, zdążył założyć kanał na YouTubie, wyprowadzić się do Anglii i zdobyć kilkadziesiąt milionów subskrybentów. Co najlepsze, salon GameStopu, gdzie PewDiePie zostawił zaliczkę, został zamknięty, zanim rzeczona gra pojawiła się na rynku.

No Man’s Sky

Złożonych obietnic i materiałów promocyjnych dotyczących No Man’s Sky nie powstydziłby się sam Peter Molyneux. Tego, co ostatecznie trafiło do graczy, studio Hello Games powinno się jednak wstydzić. Niezadowolenie graczy znalazło odzwierciedlenie m.in. w dziesiątkach tysięcy negatywnych recenzji na Steamie oraz zgłoszeniach fałszywej reklamy do Advertising Standards Authority, brytyjskiej organizacji zajmującej się monitorowaniem przestrzegania standardów uczciwości w marketingu. Nawiasem mówiąc, ASA nie stwierdziło nieprawidłowości w promocji No Man’s Sky.

Wściekłość graczy wynikała z długiej listy brakujących, a wcześniej obiecanych elementów, a także gorszej niż reklamowana jakości oprawy graficznej. Wiele obietnic i deklaracji padło z ust Seana Murraya, współzałożyciela Hello Games. Nieuczciwe jest jednak robienie z niego kozła ofiarnego, gdyż ani pozostali pracownicy studia, ani wydawca wersji na PlayStation 4, firma Sony, najwyraźniej nie przytemperowali fantazji rzeczonego projektanta, gdy ta ponosiła go w mediach.

W tym przypadku sprawdza się polskie przysłowie głoszące, że gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. Jakież musiało być rozczarowanie graczy, którzy złożyli na No Man’s Sky zamówienia przedpremierowe i z wypiekami na twarzy oczekiwali produktu, jakiego w rzeczywistości nie otrzymali.

Bullshot to połączenie angielskich słów „bullshit” i „screenshot”, oznaczające upiększanie materiałów promocyjnych w sposób, który wywołuje wrażenie, że gra stoi na wyższym poziomie technicznym bądź artystycznym. Bullshoty niezaprzeczalnie są przypadkiem nieuczciwych, choć niekoniecznie karalnych, praktyk marketingowych.

TWOIM ZDANIEM

Dlaczego pre-orderujesz gry?

Bo lubię daną markę i chcę wspierać twórców.
17,9%
Zależy mi na bonusach dodawanych do tego typu zamówień.
6%
I tak kupię, więc może być i pre-order.
9,8%
Nigdy nie korzystam z pre-orderów.
66,4%
Zobacz inne ankiety
Gry mają dzisiaj dwie daty premiery. Za wcześniejszą musisz dopłacić
Gry mają dzisiaj dwie daty premiery. Za wcześniejszą musisz dopłacić

Assassin’s Creed Odyssey, Forza Horizon, FIFA 19, Shadow of the Tomb Raider. Te niedawne hity różni bardzo wiele, ale łączy to, że we wszystkie mogliśmy zagrać o kilka dni przed oficjalną premierą… jeśli zapłaciliśmy więcej.

Mroczne widmo mikrotransakcji – u progu narodzin gier jako usługi
Mroczne widmo mikrotransakcji – u progu narodzin gier jako usługi

Mikrotransakcje coraz śmielej wkradają się w świat wysokobudżetowej interaktywnej rozrywki, przynosząc twórcom krociowe zyski. Zastanówmy się, czy gracze mogą z nimi wygrać (nie mogą) i jaka jest ich przyszłość (ponura).

Skrzynki hazardu – ile razy będziemy musieli płacić za jedną grę?
Skrzynki hazardu – ile razy będziemy musieli płacić za jedną grę?

Płatne skrzynki z zawartością w grach za pełną cenę to już nic nowego. Kontrowersje zaczyna budzić to, co się w nich znajduje, oraz wykorzystywanie naszych skłonności do hazardu. Czy to kolejny sposób na to, byśmy za jedną grę zapłacili więcej niż raz?