10. Pokemon: The First Movie (1998). 28 najbardziej dochodowych filmów na bazie gier
Łatwo poużywać sobie na adaptacjach gier wideo. Zazwyczaj nie wychodzą najlepiej, ale jednak wciąż powstają. Zawsze istnieje bowiem szansa, że przyniosą zysk. Zobaczmy więc, które z nich i jak sobie poradziły.
10. Pokemon: The First Movie (1998)
W SKRÓCIE:
- Data premiery: 1998
- Łączny dochód filmu na świecie: 163 miliony dolarów
- Dochód w Polsce: brak danych
- Szacowany budżet: brak danych
Premiera The First Movie przypadła – przynajmniej w Polsce – na apogeum szału na pokemony. Nic dziwnego, że dzieciaki siłą, szantażem, płaczem, histerią i innymi środkami przymusu młodzieżowego zaciągnęły rodziców do kin, by obejrzeć przygody Pikatchu, Asha i spółki – to był wtedy obowiązek! Kinówka opowiadała o legendarnym pokemonie Mew i jego złowrogim klonie MewTwo, powołanym do życia przez tajemniczego szefa Zespołu R. Nadejście filmu zwiastowało zresztą parę scen w serialu. Oglądało się to to znośnie, poziom absurdu nie przekraczał średniej dawki z kilku dowolnych odcinków.
Czy warto zobaczyć?
Jeśli jesteś fanem/fanką – możesz się zastanowić, choć większość treści i tak zostaje pod koniec filmu wymazana z lore. W związku z powyższym jakimś wielkim obowiązkiem seans nie jest.
9. Need for Speed (2014)
W SKRÓCIE:
- Data premiery: 2014
- Łączny dochód filmu na świecie: 203 miliony dolarów
- Dochód w Polsce: 717 tys. dolarów
- Szacowany budżet: 66 milionów dolarów
Szybcy i wściekli zainfekowali popkulturę nielegalnymi wyścigami po ulicach miast w wyglądających jak plastikowe modele wozach. Kiedy seria odleciała na orbitę, zwolniło się miejsce dla lekkiego kina samochodowego. Dlatego ekranizacja cyklu Need for Speed – którym przecież Fast and Furious przez długie lata się inspirował – mogła się udać i trafić w niszę. Wiele za tym przemawiało – nieskomplikowana formuła wyścigowego filmu zemsty i świetna obsada. Na jednym planie spotkali się Aaron Paul, Michael Keaton czy Rami Malek. Niestety, w potencjalnie prostym do zrealizowania projekcie, nastawionym na efektowną akcję i ładne pościgi (tu sfilmowane bez pomocy nadmiaru CGI, co się chwali) – siadła cała dramaturgia, przez co ciężko było przejąć się czymkolwiek.
Czy warto zobaczyć?
Czy warto, nie jestesm pewien, ale da się to zrobić bezboleśnie.