filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Filmy i seriale 1 września 2017, 12:09

autor: eJay & fsm

Recenzja filmu Mina. „To” Stephena Kinga powraca

Niektórzy niedługo pójdą do szkoły, a inni do pracy. Ale kina działają stale – we wrześniu zapraszają na nową wersję filmu To, na szpiegowskie wygłupy w Złotym kręgu, ożywione klocki LEGO i remake pewnego dreszczowca z lat 90.

Recenzja filmu Mina

Zdaniem eJaya

Krótka piłka – żołnierz stawia stopę na minie i przez kilka dni stoi na pustyni w oczekiwaniu na pomoc. Jeżeli wyczuwacie w tym klimat solidnych 127 godzin oraz (jeszcze lepszego) Pogrzebanego – jesteście blisko. Niemal przez 45 minut reżyserski duet panów o imieniu Fabio w świetny, oszczędny sposób rozkręca historię, stawiając maksymalnie na filmowy survival. I jeżeli miałbym ocenić Minę tylko przez pryzmat owych pierwszych trzech kwadransów, musiałbym dodać do końcowej noty dwa oczka.

Tak dobrej formy próżno jednak szukać przez resztę seansu. W fabułę wpleciono bowiem dodatkowe wątki antywojenne i słabiutkie schizy głównego bohatera oraz przeciągnięto zakończenie. To w dużej mierze popsuło mi dalsze oglądanie, choć odwagi twórcom nie sposób odmówić. Wszak scenografia filmu jest maksymalnie uproszczona (to tylko i aż pustynia), a całość spoczywa wyłącznie na aktorskich barkach Armiego Hammera. W rezultacie otrzymaliśmy produkcję, która na pewno wyróżnia się na tle innych, ale nie do końca spełnia pokładane w niej nadzieje.

Ocena: 6/10