autor: Emil Ronda
Konsole - Dreamcast (2)
Sega Dreamcast, choć może zbyt często się o tym nie mówi, miała być ostatnim kołem ratunkowym dla Segi. Niestety jak zapewne wielu z nas wie tak sie nie stało...
Jak się później okazało, Sega Dreamcast była ostatnim heroicznym aktem w procesie produkcji konsol stacjonarnych tej firmy. Sega zaatakowała z wściekłością i rynek faktycznie na początku zachłysnął się możliwościami konsoli. Niestety – reprezentanci Segi także zachłysnęli się sukcesem – jak się okazało – krótkotrwałym.
Zamysł stworzenia czegoś zupełnie nowego nie był zły – podobnie jego wykonanie. 22 września 1998 r. japoński rynek rozrywkowy nabrał powietrza do płuc – odbyła się premiera Dramcasta. Konsola była potężna jak na tamte czasy – 128bitowa, nośnikiem był GD-ROM o 350MB bardziej pojemny od zwykłego CD-ROM; miał też okazać się przeszkodą nie do ominięcia dla piratów. Znakomite efekty graficzne szły w parze ze świetnymi tytułami. Takie gry jak Virtua Fighter 3tb czy Sonic Adventure szybko stały się bestsellerami. Wbudowany Modem o prędkości 56 kbps/s. był urządzeniem, dzięki któremu Dreamcast stał się pierwszą konsolą z możliwością podłączenia do Internetu. W zestawie znajdowała się przeglądarka internetowa a Sega słodziła klientom obietnicami ruszenia ze specjalnymi serwerami umożliwiającymi rozgrywanie multiplayerowych partii gier. Dodatkową atrakcją była karta pamięci zwana VMU (Visual Memory Unit) z wyświetlaczem, zasilana także przez oddzielną baterię, a oferująca mini-gierki, wyświetlanie danych podczas właściwej gry itp. (nigdy jednak nie wykorzystano jej możliwości na tyle, na ile budziło to nadzieje). Joypad – choć nie tak wygodny jak DualShock konkurencyjnego PlayStation – jednak sprawiał solidne wrażenie, głownie za sprawą miejsca na 2 VMU, oraz analogowych spustów podobnych z wyglądu do tych stosowanych w broni palnej; od razu nasuwały się na myśl wszelkie strzelaniny i wyścigi – analogowe dodawanie gazu w wyścigach, czy konkretne naparzanie do celu z dwóch spustów rozbudzały wyobraźnie. Jak więc można się było domyśleć – przynęta w postaci potężnego technologicznie sprzętu i nowatorskich rozwiązań zadziałała. Dreamcast sprzedawał się znakomicie i nikt nie miał wątpliwości – Sega wróciła do gry.