Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Publicystyka 29 maja 2016, 13:36

autor: Maciej Żulpo

Cena niezależności. Cena niezależności, czyli drogie gry indie

Popularne "indyki" wydają się tańsze w porównaniu z tytułami z segmentu AAA, ale jeśli zestawimy długość zabawy z pieniędzmi, jakie trzeba za nie zapłacić, sytuacja nie wygląda już tak korzystnie. Jaka jest cena niezależności gier indie?

Cena niezależności

Dużo o grach i deweloperach – a gdzie w tej sytuacji jest gracz? Siedzi tuż obok – w Polsce, miejscu, gdzie płaci się złotówkami, a nie euro.

W obliczu sporej różnorodności tak cenowej, jak i jakościowej w segmencie gier niezależnych nierzadko trudno dokonać wyboru. Stracić można bowiem wiele, głównie wskutek stosowanej przez Steam polityki wydawniczej – zgodnie z nią każdy deweloper indie sam określa cenę swego dzieła w dolarach. Kwota jest następnie weryfikowana przez przedstawicieli giganta z Bellevue i zatwierdzana – w USA pojawia się obok niej znaczek $, w Europie – €. Ta mało przekonująca metoda konwersji (odstępstwa od której policzyć można na palcach jednej ręki) jest, niestety, realna, na Polakach wymuszając podejmowanie bardziej odpowiedzialnych decyzji w zakresie dokonywanych zakupów. Odpowiedź na pytanie „czy zawsze wiemy, co kupujemy” najrozsądniej rozważyć z dwóch perspektyw.

Gry AAA to produkcje utożsamiające się z gatunkiem, w przypadku których tendencja przedstawia się następująco – kupując danego rodzaju tytuł wysokobudżetowy, najczęściej z dużą pewnością możemy stwierdzić, jakich wrażeń nam dostarczy. W grę wchodzą tutaj czynniki takie jak dalekosiężne kampanie marketingowe, częste pokazy na imprezach branżowych, liczne zapowiedzi czy wreszcie wiara w markę, dewelopera lub producenta (dbającego dodatkowo o odpowiednie nagłośnienie swego dzieła). Wyższą cenę rekompensuje zatem równoważąca ją zawartość satysfakcjonująca odbiorcę, tak czy inaczej oznaczając jednak wyparowanie sporej kwoty z naszego portfela. Efekt – mniej na zakupy dodatkowe.

Jaką pewność mamy z kolei przy „indykach”? Ano żadną – tendencja autorów niezależnych do „tworzenia zamiast kontynuowania” (projektowania nowych, niepowiązanych ze sobą gatunkowo marek w przeciwieństwie do programowania sequeli już istniejących) sprawia, że albo opieramy się na nadziei co do doświadczenia samych deweloperów (szczególnie przy projektach enigmatycznych), albo płacimy w ciemno.

Watch Dogs – twórcom tej gry oberwało się za obniżenie jakości grafiki w finalnym produkcie. Część wyciętych efektów przywrócili fani, grzebiąc w plikach konfiguracyjnych sandboxa. - 2016-05-29
Watch Dogs – twórcom tej gry oberwało się za obniżenie jakości grafiki w finalnym produkcie. Część wyciętych efektów przywrócili fani, grzebiąc w plikach konfiguracyjnych sandboxa.

Nie wystarczy wyjść z prostego złożenia: „ze swoimi pieniędzmi robię, co chcę”, szczególnie gdy pieniędzy tych posiadamy ograniczoną ilość. Skoro preordery potrafiły dać niecierpliwym nauczkę w przypadku tytułów wielkonakładowych (pamiętna afera dotycząca downgrade’u Watch Dogs), logiczne wydaje się ryzyko podobnych wtop przy okazji premier mniejszych produkcji. Widoczny na początku artykułu przelicznik zyskuje tym samym inny wymiar – musimy wybierać nie tylko między indie a AAA, ale czasem między indie a indie.

Tu potrzeba sędziego, sposobu, dzięki któremu rozstrzygniemy, jak bardzo chcemy przeznaczyć na produkt część naszej pensji. Wyjścia istnieją dwa – albo „testujemy” grę poprzez Early Access, albo korzystamy ze Steam Refunds (o reliktach przeszłości – wersjach demonstracyjnych – możemy zapomnieć, podobnie jak o betach, będących obecnie domeną większych tytułów). Wyjście pierwsze jest zasadniczo wyjściem bezsensownym – zapłacić tak czy inaczej trzeba (ściślej: zapłacić za legalne przetestowanie gry), jedynym plusem są nieco niższe ceny tytułów oferowanych we wczesnym dostępie – choć i to nie stanowi reguły. Wyjście drugie budzi z kolei rozterki natury moralnej – na dwie godziny Steam staje się granicą oddzielającą twórcę od zarobku. W tym czasie niektóre gry można nawet ukończyć.

Gry ze Steam Next Fest, które warto sprawdzić
Gry ze Steam Next Fest, które warto sprawdzić

Przez cały tydzień trwa tegoroczny Steam Next Fest, który pozwala twórcom udostępniać wersje demo nadchodzących gier. Sprawdziliśmy, czy jest na co czekać.

Czas małych gier – hity 2020 roku, które stworzyły małe studia
Czas małych gier – hity 2020 roku, które stworzyły małe studia

To nie sztuka stworzyć przebój, gdy budżet jest liczony w milionach i dziesiątkach milionów dolarów. Dziś pomówimy o świetnych grach, które odniosły sukces pomimo nikłych środków.

Jeździec indiepokalipsy – program Steam Direct to katastrofa dla niezależnych deweloperów
Jeździec indiepokalipsy – program Steam Direct to katastrofa dla niezależnych deweloperów

W niecały rok od usunięcia programu Greenlight i wprowadzenia modelu Steam Direct platformę Valve Software zalewa nieustający potok kompletnie przeciętnych, niedopracowanych gier. Cierpią na tym, naturalnie, ambitniejsi spośród niezależnych deweloperów.