Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 29 maja 2016, 13:36

autor: Maciej Żulpo

Cena niezależności, czyli drogie gry indie

Popularne "indyki" wydają się tańsze w porównaniu z tytułami z segmentu AAA, ale jeśli zestawimy długość zabawy z pieniędzmi, jakie trzeba za nie zapłacić, sytuacja nie wygląda już tak korzystnie. Jaka jest cena niezależności gier indie?

To Braida należy winić za obecną sytuację. To on zakończył erę pudełek i zapoczątkował wielką, zdigitalizowaną „indierewolucję”. Po premierze debiutanckiego dzieła Jonathana Blowa jako efekty „indyczego szału deweloperskiego” jeden po drugim zaczęli pojawiać się ikoniczni przedstawiciele klasyki gatunku gier niezależnych, jak Minecraft, Fez, Super Meat Boy czy Hotline Miami. Z wielkonakładowymi, sprzedawanymi na wszystkie fizyczne sposoby potworami pokroju GTA IV, Mass Effecta czy trzeciego Fallouta próbowały konkurować małe, ale wymykające się wszelkim dotychczasowym schematom produkcje, z których zyski szybko zaczęli czerpać pojedynczy deweloperzy. Czy dzisiejsze „indyki” mają szansę wyjść obronną ręką z rywalizacji z dziełami doświadczonych na rynku twórców? I czy rywalizacja taka ma jakikolwiek sens i znaczenie z perspektywy gracza?

Braid – gra od której rozpoczęła się rewolucja. - 2016-05-29
Braid – gra od której rozpoczęła się rewolucja.

Stare czasy, nowe ceny

Wskazanie pokrótce przemian, jakie zachodziły na rynku od „indierewolucji” (tak faktycznej, jak i świadomościowej) było konieczne, by zrozumieć obecną sytuację. Poniżej zaprezentowano zestawienie 15 tytułów AAA i 15 gier niezależnych. Na podstawie statystyk zgromadzonych na Steam Spy wyliczono, ile euro należy średnio zapłacić za godzinę rozgrywki. Pod uwagę brano obowiązujące obecnie na Steamie ceny – bez zniżek. Zestawienie dotyczy tytułów pecetowych, wydanych po roku 2010 (symboliczny wyjątek stanowi Braid), których ocena na portalu Metacritic wynosi co najmniej 75%.

AAA – euro/h

Indie – euro/h

Saints Row: The Third – 0,6

Hotline Miami 2: Wrong Number – 1,4

Grand Theft Auto V – 0,6

Papers, Please – 1,8

Watch Dogs – 1,1

The Witness – 2,4

Dishonored – 1,1

Bastion – 2,5

Crysis 2 – 1,1

Fez – 2,9

Portal 2 – 1,2

Limbo – 2,9

Hitman: Rozgszerzenie – 1,2

To The Moon – 3,3

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów – 1,3

SOMA – 3,5

Max Payne 3 – 1,5

The Stanley Parable – 4,2

L.A. Noire – 1,5

Braid – 4,3

Dark Souls II – 1,6

Firewatch – 4,4

BioShock Infinite – 2

Superhot – 4,5

BioShock 2 – 2,5

Antichamber – 5

Wolfenstein: The New Order – 2,7

Dear Esther – 6,6

Spec Ops: The Line – 4,2

Gone Home – 8

Można się spierać, czy taki podział jest bezduszny, czy nie. Nie ulega jednak wątpliwości, że pokazuje znajdującą pokrycie w faktach zależność – za godzinę gry w „indyka” trzeba zapłacić więcej (w tym przypadku – średnio ponad dwa i pół razy) niż za godzinę spędzoną z tytułem AAA. Taka sytuacja wydaje się zgoła nielogiczna – przecież to właśnie produkcje wysokobudżetowe słyną z wysokich (w dniu premiery) cen, zatem – idąc tym tropem – to one powinny najmocniej bić po kieszeni. Uwidoczniony w ten sposób rozłam rodzi pewne problemy, nad którymi należy się zastanowić, chcąc zrozumieć, za co i dlaczego powinniśmy (lub nie) płacić.

Gry ze Steam Next Fest, które warto sprawdzić
Gry ze Steam Next Fest, które warto sprawdzić

Przez cały tydzień trwa tegoroczny Steam Next Fest, który pozwala twórcom udostępniać wersje demo nadchodzących gier. Sprawdziliśmy, czy jest na co czekać.

Czas małych gier – hity 2020 roku, które stworzyły małe studia
Czas małych gier – hity 2020 roku, które stworzyły małe studia

To nie sztuka stworzyć przebój, gdy budżet jest liczony w milionach i dziesiątkach milionów dolarów. Dziś pomówimy o świetnych grach, które odniosły sukces pomimo nikłych środków.

Jeździec indiepokalipsy – program Steam Direct to katastrofa dla niezależnych deweloperów
Jeździec indiepokalipsy – program Steam Direct to katastrofa dla niezależnych deweloperów

W niecały rok od usunięcia programu Greenlight i wprowadzenia modelu Steam Direct platformę Valve Software zalewa nieustający potok kompletnie przeciętnych, niedopracowanych gier. Cierpią na tym, naturalnie, ambitniejsi spośród niezależnych deweloperów.