Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 17 lutego 2016, 14:43

Nowy Jork nabiera kształtów w 2D. Nowy Jork - najpopularniejsze miasto w grach

Nadchodząca premiera Tom Clancy’s The Division przypomniała, że – podobnie jak w filmach – Nowy Jork to bardzo częste tło wydarzeń w przeróżnych grach komputerowych. Jak zmieniało się Wielkie Jabłko graficznie i w jakich tytułach można je zobaczyć?

Nowy Jork nabiera kształtów w 2D

Dotychczas Nowy Jork w grach reprezentowały jednokolorowe bryły geometryczne lub jedynie prawdziwe nazwy ulic. Ograniczenia techniczne nie pozwalały zbyt spektakularnie pokazać imponującej zabudowy miasta. Sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec lat 80. W 1988 roku ukazał się Manhunter: New York. Ta przygodówka Sierry proponowała dość dziwną, by nie powiedzieć surrealistyczną, rozgrywkę, ogromną dawkę graficznej brutalności w czasach, gdy nikt jeszcze nie słyszał o PEGI i ESRB, i nareszcie dość przekonująco namalowane lokacje Nowego Jorku. Nasz bohater, wyglądający, wypisz wymaluj, jak czarodziej z humorystycznej Magicki, walczy w pierwszy raz dotkniętym apokalipsą Wielkim Jabłku. W zrujnowanym przez wielkie gałki oczne z kosmosu NYC, poruszamy się wokół takich miejsc jak Bellevue Hospital czy Empire State Building. Na przełomie lat 80. i 90. wyszło trochę gier, w których miasto było ledwo zaakcentowanym miejscem akcji, np. w komputerowej wersji przygód zagubionego Kevina, bijatykach beat’em up, jak Final Fight (Nowy Jork występuje tu pod fikcyjną nazwą Metro City) czy Teenage Mutant Ninja Turtles III: The Manhattan Project. W 1997 roku ukazał się jeszcze jeden tytuł, który zakończył w zasadzie erę miasta w 2D – Grand Theft Auto.

Pierwsze Liberty City jeszcze bez ikonicznych lokacji.

Nowy Jork w GTA to nie tyle Nowy Jork, co pierwsze odwiedziny w fikcyjnym Liberty City. Zważywszy jednak na mapę z konturami wysp, siatką poprzecznych ulic czy nazwy dzielnic – nie ma żadnych wątpliwości, czym inspirowali się twórcy z Rockstara. New Guernsey, Brocklyn, Kings, Brix – nazwy dzielnicy Liberty City to gry słowne nawiązujące do ich realnych odpowiedników. W samym mieście niestety zabrakło jeszcze ikonicznych lokacji i budynków, a patrząc na wszystko z góry, za najbardziej charakterystyczne uznamy żółte taksówki. Rockstar nie ograniczył się jedynie do żartobliwej podmiany nazw – już wtedy wymyślono alternatywną historię miasta, akcentując parę doniosłych wydarzeń, jak wykupienie wyspy przez belgijskich osadników (naprawdę zaczęło się od holenderskiej osady handlowej), wielką epidemię wśród emigrantów czy krach ekonomiczny w latach 70. Wspomina się też o różnorodności kulturowej mieszkańców czy kłopotach z przestępczością.

Liberty City w serii Grand Theft Auto pojawia się aż w dziewięciu grach, ale nie jest to ten sam konsekwentny twór z jednego uniwersum. GTA zostało podzielone na trzy ery: 2D, 3D i HD, a Liberty City w każdej z nich okazuje się nie tylko odpowiednio bardziej rozległe i szczegółowe wraz z postępami w grafice, ale ma również zupełnie inne nazewnictwo. Niektóre z długiej listy lokacji to przykładowo: wirtualny Brooklyn w kolejnych wcieleniach nosi nazwy Portland i Broker, Manhattan zmienia się z Central Island w Staunton Island i Algonquin w GTA IV, Central Park to po prostu Park w GTA, Belleville Park w GTA III i Middle Park w GTA IV. Charakterystyczny Times Square pojawia się w GTA III pod nazwą Bedford Point, a w GTA IV jako Star Junction. Zmiany nie objęły jedynie dzielnicy włoskich imigrantów Little Italy, która w czwartej części nosi dokładnie taką samą nazwę.

Odpowiednia modyfikacja do gry Driver umożliwiała obejrzenie całej mapy. Widoczny World Financial Center i budynki WTC w oddali.

Ulice Nowego Jorku w 3D

Trójwymiarowy Nowy Jork w grach rozpoczął się od pozycji samochodowych, choć pierwsza z nich była strzelanką, a nie wyścigami. W Die Hard Trilogy – komputerowej adaptacji kultowej serii filmów Szklana pułapka, a dokładnie w trzecim etapie „With a Venegance” – tak jak John McCLane zasiadaliśmy za kółkiem taksówki lub radiowozu w szaleńczej jeździe po ulicach Nowego Jorku. Pomimo bardzo szybkiej akcji w Die Hard Trilogy po raz pierwszy mogliśmy zauważyć bryły charakterystycznej zabudowy Nowego Jorku: kamienice ze schodami przeciwpożarowymi i wyższe budynki w centrum. Kierując autem, rozjeżdżaliśmy również tereny zielone w Central Parku, a ulice już wtedy pełne były przechodniów. Ciekawostką jest fakt, że nowojorska misja oparta na trzeciej części filmu powstała na samym początku i miała być całkowicie samodzielną produkcją. Po naciskach wydawcy Fox Interactive twórcy z Probe Entertainment musieli jednak dorzucić adaptacje dwóch poprzednich filmów, jako strzelankę TPP i rail shooter. Trzy lata później pojawił się kolejny hit – Driver. Starająca się oddać klimat filmowych pościgów samochodowych gra, po uprzednich wizytach w Miami, San Francisco i Los Angeles, w końcowej fazie zabierała nas do Nowego Jorku, skąd pochodził główny bohater gry – Tanner. Driver wyróżniał się wtedy sanboksową swobodą, a wirtualny Nowy Jork nigdy przedtem nie wyglądał równie przekonująco. Ulice zapchane żółtymi taksówkami skręcały pod kątem 90 stopni, pomimo dominacji niskich budynków dało się w nich rozpoznać nowojorską zabudowę, a w mieście pojawiły się nie tylko znane budowle czy miejsca typu World Trade Center, stacja Grand Central, Battery Park, Plac Waszyngtona, Brooklyn Bridge, ale i obiekty popularne bardziej wśród samych nowojorczyków jak chociażby rzeźba Alamo Cube.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej