Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 28 lutego 2003, 11:44

autor: Krzysztof Marcinkiewicz

Jestem Graczem z natury - część 2 (2)

Oto druga część wywiadu przeprowadzonego z Piotrem Pieńkowskim, red. naczelnym Świata Gier Komputerowych.

GOL: Czy to oznacza, że Świat Gier Komputerowych zamierza podjąć się tej misji? Że wróci wersja bez gry lub w ogóle wersja bez CD. Taka, jak ta wydawana do roku 1999?

PP: Powiedzmy, że nie skomentuję tego pytania.

GOL: Ale jeśli to prawda, to jest to przecież prawdziwa bomba. Proszę, nie bądź tajemniczy. Powiedz coś więcej.

PP: Powiem tylko, że jeśli ŚGK miałby ukazywać się bez CD, to byłoby to bardzo śmiałe i ryzykowne posunięcie w dzisiejszych czasach, ale do odważnych świat (i Świat) należy. O nic więcej już mnie nie pytaj. I tak marketingowcy urwą mi za to głowę.

GOL: Dobrze, niech ci będzie. Wróćmy do historii. W styczniu 1999 roku pojawiło się pierwsze niemieckie pismo na licencji - PC Games CD. Pismo było ewenementem samym w sobie. Niemiecka szata graficzna, kalejdoskop branżowych "gwiazd". Pismo z wielkim hukiem weszło na polski rynek. Jak Świat Gier Komputerowych na nie zareagował?

PP: Obejrzeliśmy pierwszy numer i zaraz zorganizowaliśmy serię tajnych narad. Odkryliśmy bowiem, że redakcja PC Games CD zmierza dokładnie w tym samym kierunku, co i my. Mało tego, kilka pomysłów, które do tej pory czekały na wdrożenie w ŚGK, pojawiły się na łamach nowego czasopisma. A to już było dla nas bardzo nieprzyjemne. Zmobilizowaliśmy się i zaczęliśmy nadrabiać stracony czas, ale wtedy też postanowiliśmy, że nigdy więcej z naszymi pomysłami nie będziemy czekać tak długo.

GOL: Eksperyment z PC Games CD zakończył się w lipcu 1999 roku. Co Twoim zdaniem było tego przyczyną?

PP: To pytanie nie do mnie. Słyszałem różne teorie i hipotezy, ale nie chcę tu powtarzać plotek.

GOL: Powiedz, jak pełne wersje gier wpłynęły na Świat Gier Komputerowych? Kiedy uznaliście, że walka merytoryką nie wystarczy i trzeba zacząć dawać pełne wersje gier?

PP: Na początku widzieliśmy to zupełnie inaczej - nie jako walkę o prymat na rynku, ale raczej dziwaczny eksperyment. Pomyśleliśmy, że warto zaryzykować i wzorem CDA wydać jakiś numer z pełną wersją gry. A nuż wyłoni się z tego coś ciekawego, jak pisanie dwójrecenzji wyłoniło się z idei zamieszczania recenzji alternatywnych. Nasza redakcja zawsze potrafiła reagować na takie pomysły w błyskawicznym tempie, więc momentalnie załatwiliśmy licencję (na dwa hity: "Panzer General" i "Allied General") i poszliśmy na całość. Co by było, gdybyśmy wtedy na stałe zaczęli dodawać gry do ŚGK, nie wiemy, bo w dalszych działaniach na tym polu przeszkodziło nam tak zwane (nie)Porozumienie.

GOL: No właśnie, rok 1999 to jedna z największych afer branżowych. Chodzi ultimatum, jakie wydawcy prasy otrzymali od dystrybutorów gier. Albo godzicie się na nasze warunki i przestajecie dodawać pełne wersje do swoich magazynów, albo zerwiemy z wami współpracę i nie wydamy pozwoleń na publikację dem na CD oraz grafik w pismach. Sprawa wstrząsnęła całą branżą. Jak na to zapatrywała się redakcja Świata Gier Komputerowych?

PP: To było bardzo nieprzyjemne uczucie - usłyszeć takie ultimatum. Wydawcy prasy byli słusznie oburzeni. Dopiero kiedy wywiązała się dyskusja i dystrybutorzy wyłożyli swoje racje, cała sprawa stała się bardziej klarowna i przede wszystkim sensowna. Szybko zaakceptowaliśmy te argumenty, rozumiejąc całokształt niebezpieczeństw, jakie grożą branży w nowej sytuacji (wtedy chyba po raz pierwszy dotarło do mnie, jakim dramatem może zakończyć się nowa moda na pełne wersje w pismach - tak dla dystrybutorów, jak i czasopism).