Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 4 maja 2015, 15:27

Star Wars Episode II: Attack of the Clones (2002). Najgorsze gry ze świata Star Wars

Dzień Gwiezdnych Wojen powinien być świętem radości. Postanowiliśmy jednak nieco nagiąć konwencję i przypomnieć przy tej okazji gry oparte na marce Star Wars, które być może powinny wręcz zostać wymazane z kart historii.

Star Wars Episode II: Attack of the Clones (2002)

Jak wspomniano, LucasArts wyjątkowo upodobało sobie przygodowe gry akcji osadzone w świecie Star Wars – tytuły, w których naprzemiennie skaczemy po platformach oraz torujemy sobie drogę przez zastępy przeciwników przy użyciu blastera, miecza świetlnego czy Mocy, a okazjonalnie wskakujemy też za stery jakiegoś pojazdu. Takie mechanizmy rozgrywki szczególnie chętnie stosowano w adaptacjach filmów wchodzących w skład nowej trylogii – i nie inaczej było w przypadku gry Star Wars Episode II: Attack of the Clones, wydanej w 2002 roku przez THQ wyłącznie na konsolkę Game Boy Advance.

Założenia rozgrywki mogły brzmieć obiecująco – odtwarzanie wydarzeń, znanych ze srebrnego ekranu, w skórze Anakina Skywalkera, Obi-Wana Kenobiego i Mace’a Windu na przestrzeni kilkunastu etapów (w większości platformowych) rozgrywanych w takich miejscach jak Tatooine, Coruscant i Geonosis. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie (jak zawsze) partackie wykonanie. „Atak klonów” na GBA to wyjątkowo frustrujące doświadczenie. Gra miała notoryczne problemy z wychwytywaniem wciśnięć klawiszy, co sprawiało, że postać rzadko robiła dokładnie to, czego od niej oczekiwaliśmy. To zaś prowadziło do częstych zgonów, które z kolei każdorazowo oznaczały zaczynanie całego poziomu – długiego i monotonnego – od początku. Growy Epizod II na kieszonsolkę Nintendo był więc produkcją godną polecenia tylko masochistom. A szkoda, bo dzięki ładnej grafice (nie licząc niewyraźnych obiektów w pseudotrójwymiarowych etapach z pojazdami) i udźwiękowieniu wziętemu z filmów mógł być to przyzwoity kawałek kodu.

Na szczęście posiadacze konsolek Game Boy Advance mieli z czego wybierać, jeśli chodzi o gry akcji osadzone w świecie Gwiezdnych wojen. Do dyspozycji oddano im jeszcze nieco lepsze Star Wars Episode II: The New Droid Army z widokiem izometrycznym (THQ, 2002) oraz platformowe Star Wars Trilogy: Apprentice of the Force (Ubisoft, 2004).

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

Gdzie jest KotOR 3? Gwiezdne wojny wciąż nie mogą poradzić sobie z klątwą
Gdzie jest KotOR 3? Gwiezdne wojny wciąż nie mogą poradzić sobie z klątwą

Po skasowaniu kolejnej gry z uniwersum Gwiezdnych wojen tłumy chwyciły za pochodnie i ruszyły na siedzibę EA. Ale choć „Elektronicy” mają sporo za uszami, kłopoty tej marki w świecie gier trwają znacznie dłużej.

Pechowe Gwiezdne wrota – gdzie się podziały dobre gry z uniwersum?
Pechowe Gwiezdne wrota – gdzie się podziały dobre gry z uniwersum?

Marka Gwiezdne wrota wydawała się mieć wszystko, co potrzebne do stworzenia świetnej gry science-fiction. Dlaczego więc nie ma dobrych tytułów opartych na przygodach zespołu SG-1 i czy istnieje jakakolwiek szansa na zmianę tej sytuacji w przyszłości?