filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Filmy i seriale 24 grudnia 2002, 12:47

autor: Marcin Cisowski

Władca Pierścieni: Dwie Wieże (5)

Czy kolejna część ekranizacji najbardziej znanej trylogii świata, powtórzy sukces swojej poprzedniczki? Czy "Dwie Wieże" są w stanie być jeszcze lepsze aniżeli "Drużyna Pierścienia"? Odpowiedź znajdziecie w poniższej recenzji.

Chodzi mianowicie o atak entów na Isengard – siedzibę Sarumana. Także i jego nie będę opisywał, żeby nie psuć nikomu niespodzianki i nie pozbawiać emocji z nim związanych. Powiem jedno – mistrzostwo efektów komputerowych i geniusz w przeniesieniu wizji książkowej na ekran. Myślę, że to tyle, jeśli chodzi o poszczególne sceny.

Aktorzy – jeden z głównych czynników budujących film. Wiemy z autopsji, że nawet najlepszy scenariusz i efekty specjalne można położyć przez zatrudnienie słabych, czy niepasujących do wizerunku odtwarzanych postaci aktorów. Wiemy jednak także po obejrzeniu „Drużyny Pierścienia”, że o warsztat aktorski, jak i podobieństwo do książkowych postaci nie mamy się co martwić. Tak jest i tym razem. Powiem więcej – jest jeszcze lepiej. Jak dla mnie niezaprzeczalnymi gwiazdami filmu są Aragorn i Gollum. Zacznę od tego drugiego. Jak już wcześniej wspomniałem jest to postać tak realna, że ani przez chwilę nie odbieramy jej jako czegoś wirtualnego. Andy Serkis – aktor odtwarzający rolę Golluma, podkładający także pod tę postać głos moim zdaniem zasłużył na Oscara. Gollum w jego wykonaniu jest szokująco autentyczny, zagubiony, nieszczęśliwy. Widzimy, jak targają nim emocje, jak powoli ponownie ulega mocy Pierścienia. Doskonała jest scena, kiedy rozmawia sam ze sobą – raz głosem Golluma, a raz Smeagola. Mimo, że postacie wirtualne pojawiają się w filmach nie od dziś, po raz pierwszy udało się powołać do życia istotę mającą duszę, bogate emocje, grającą tak fantastycznie, że mi osobiście podobała się w całym filmie najbardziej i jeśli tak dalej pójdzie, to zostanie moim faworytem w całej trylogii.

Drugim wymienionym przeze mnie bohaterem jest Aragorn. Śmiało można powiedzieć, że dopiero w tej części Viggo Mortensen wydobył z postaci charakterystyczną dla niej charyzmę, szlachetność. Dopiero teraz mógł w pełni pokazać złożoność bohatera. Obok Golluma jest najjaśniejszą postacią i zdecydowanie głównym bohaterem tej części. To wokół niego skupia się akcja. Viggo wyszedł obronną ręką z powierzonego mu zadania, stworzył postać zajmującą, charyzmatyczną – prawdziwego przywódcę.