Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Publicystyka 23 listopada 2014, 13:53

"Nie jesteśmy sadystami" - wywiad z twórcami gry Hatred (3)

Kurz po pierwszym zwiastunie gry Hatred zdążył już opaść, ale wkrótce w Internecie znów zrobi się głośno. Gliwickie studio Destructive Creations nie zamierza spuścić z tonu i szykuje kolejny trailer. M.in. o tym rozmawiamy z twórcami shootera.

No właśnie, jak reagujecie na to, co się dzieje wokół Waszej gry. Podobają Wam się reakcje? Jesteście zaskoczeni tym szumem medialnym?

Jarosław Zieliński: Przede wszystkim jesteśmy zaskoczeni skalą tego hałasu, spodziewaliśmy się, że będzie dużo kontrowersji wokół tego tytułu, no bo nie oszukujmy się, podejmuje on dość niecodzienną tematykę. Deweloperzy w dzisiejszych czasach boją się wychodzić przed szereg z grami oferującymi duży ładunek przemocy i mordowanie niewinnych ludzi. Ogólnie jednak jesteśmy zadowoleni z reakcji, jest dużo większa niż myśleliśmy. Nie przypuszczaliśmy jednak, że jesteśmy w stanie dokonać takiego wstrząsu, że napisze o nas nawet Forbes, angielski The Sun, czy francuskie Metro News. Zgłasza się do nas też mnóstwo dziwnych portali, o których wcześniej nie słyszeliśmy, a nie są one związane stricte z grami. Temat jest nośny i to jest tego efekt.

Efekt niekoniecznie dobry, bo wielu ludzi uważa, że robicie krzywdę branży gier.

Jarosław Zieliński: Bdzura. Co jakiś czas wybucha podobny „skandal”, który nie odbija się na wizerunku branży. Takie gry po prostu były, są i będą, to jest wpisane w ten sport.

Jatka w supermarkecie.

Okej, ale fakt faktem, że w grach jednak trudno szukać takiego ładunku nienawiści, podanego prosto w twarz. Jedziecie ostro po bandzie.

Jarosław Zieliński: Dokładnie, jak w pierwszym Postalu.

Czy Postal był faktycznie punktem wyjścia do tego projektu? A może było tak, że chcieliście zrobić zupełnie coś innego, by w końcu stwierdzić „walić wszystko, robimy rzeź”?

Jarosław Zieliński: Ja mam generalnie kilka pomysłów na gry i mam zamiar je kiedyś zrealizować, o ile znajdą się na to pieniądze – jesteśmy w końcu nowym, malutkim studiem. Udało mi się zebrać całą ekipę, którą tutaj widzisz, udało mi zebrać kasę, żeby zrobić pierwszy projekt, ale nie było jej aż tyle, żeby stworzyć to, co naprawdę chciałem. Musiałem zdecydować co będziemy robić i stwierdziłem, że to będzie najlepsza droga – mniejszym produktem zarobimy pieniądze na kolejny, większy. Nie oszukujmy się, przy naszych zasobach ta gra nie jest jakimś wielkim wyzwaniem, w małym składzie możemy ją zrobić naprawdę dobrze.

A ile osób formalnie bierze udział w tym projekcie?

Jarosław Zieliński: Na początku było nas ośmiu, potem doszły jeszcze dwie osoby – wszyscy siedzimy w tej małej klitce. Oprócz tego pomagają nam jeszcze dwie osoby na outsourcingu, człowiek odpowiedzialny za projektowanie postaci oraz Adaś Skorupa, który robi muzykę.

Nie ma rozłamu wewnątrz zespołu co do treści gry?

Jarosław Zieliński: Jest jedna osoba, której to się nie podoba. Od początku mówiła, że ma problem z tym, że nasz heros morduje niewinnych ludzi i ma z tego tytułu wyrzuty sumienia.

Cyprian Listowski: My zaczynaliśmy pracować w tym studiu, wiedząc, czym będziemy się zajmować, więc nikt ogromnego szoku nie przeżył. Jeśli były jakieś delikatne sugestie dotyczące treści, to raczej prywatnie i na boku.

Brak litości dla nikogo - tak wygląda Postal nowej generacji.

Jarosław Zieliński: To prawda. Rozmawiając z chłopakami o tym projekcie, od razu mówiłem o co chodzi, nikt więc nie miał prawa być zaskoczony. Sprawa była niezwykle prosta – mamy na taki tytuł pieniądze, więc taki tytuł robimy. Nie byliśmy w stanie zapewnić sobie komfortu pracy w piętnaście osób przez dwa lata. Nie czarujmy się, gra nie jest specjalnie skomplikowana, mały zespół jest w stanie ją udźwignąć.

Nie kusiło Was, by Hatred zrealizować w formie pierwszoosobowego shootera? Gatunek wciąż jest piekielnie popularny.

Jarosław Zieliński: Nie chcieliśmy robić FPS-a, bo po prostu rzygamy takimi strzelaninami, choć myślę, że ta ekipa byłaby w stanie wziąć na siebie taki projekt. Całe życie robiliśmy FPS-y na Farmie (studio The Farm 51 – przyp red.), ja nie mogę na nie już patrzeć.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Hatred

Hatred