Ostrożni Elektronicy. Niewygodna wojna - kontrowersyjne konflikty w grach pokroju Call of Duty
Czy zbyt trywialne postrzeganie gier blokuje drogę dla ambitnych tytułów, poruszających kontrowersyjne treści? Czy jesteśmy skazani na pierwszoosobowe strzelaniny, które tylko udają zabawę w wojnę?
Ostrożni Elektronicy
Six Days in Fallujah nie jest oczywiście jedyną produkcja, którą w ostatnich latach surowo potraktowano za podejmowanie aktualnych tematów. W 2010 roku fala krytyki dotknęła również koncern Electronic Arts. Opowiadająca o żołnierzach amerykańskich walczących obecnie w Afganistanie - gra Medal of Honor - oburzyła głównie organizację skupiającą matki weteranów i poległych żołnierzy. W trybie multiplayer gracz wcielał się w rolę taliba, atakującego siły USA. Elektronicy ugięli się w tym przypadku tylko częściowo. Z trybu multiplayer usunięto słowo „talib”, a oddziały antyamerykańskie nazwano OPFOR (Opposing Force). Produkt był też objęty zakazem sprzedaży w tzw. PX-ach, czyli sklepach zlokalizowanych w bazach wojskowych, choć żołnierze i weterani przyjęli ją bardzo ciepło. Z krytyką nie spotkało się natomiast oparcie fabuły gry o autentyczne wydarzenia z „Operacji Anakonda”, w której zginęło ośmiu, znanych powszechnie z imienia i nazwiska piechurów. Czy brak protestów w tym przypadku jest związany z niewielką (w porównaniu do Faludży) ilością ofiar, czy faktem nieakcentowania przez twórców powiązań fabuły z prawdziwą operacją (podobieństw doszukali się gracze)?
Umiarkowany ale wyraźny sukces rynkowy Medal of Honor dał zielone światło do stworzenia drugiej części gry - Warfighter. W tym przypadku koncern Electronic Arts od początku chciał uniknąć wszelkiej niepoprawności, co jednak nie bardzo się udało i przyczyniło do totalnej porażki tego tytułu. Pamiętając o kontrowersyjnym multiplayerze, deweloperzy zrezygnowali tu nawet z sił OPFOR i zaserwowali nam absurdalny model „blue on blue”, w którym na przeciwko siebie stali gracze „tych samych stron”, np. żołnierz amerykański przeciw brytyjskiemu. Reklamowana jako najbardziej bliska rzeczywistości militarnej produkcja - została sprowadzona do rozgrywki znanej z Quake'a, gdzie liczą się tylko fragi, a nie militarna otoczka i klimat. Mapy zostały również zaprojektowane na wzór aren, a nie pola bitwy. Najgłośniejsza okazała się jednak sprawa sześciu żołnierzy Navy Seals, którzy w projekcie pełnili funkcję projektantów. Dostali oni nagany od dowództwa oraz zawieszono im pensje, za ujawnienie studiu Danger Close zbyt wielu sekretów komandosów. Plotka głosi, że pod wpływem nacisków z góry w Warfighter usunięto sporo zawartości. Wcześniejsi partnerzy - producenci broni - wycofali się lub zredukowali swój wkład w grę. „Kustomizacja” sprzętu w multiplayerze została mocno okrojona i skupiła się głównie na wyborze dziesiątek wzorów kamuflażu.
Electronic Arts cały czas zalicza małe wpadki w poprawności politycznej. Z powodu przedstawienia Iranu i Chin jako agresorów w swoich grach - obydwa kraje zakazały u siebie sprzedaży odpowiednio trzeciej oraz czwartej części Battlefielda. Niezadowolenie pojedynczych państw z powodu ich niekorzystnego obrazu nie jest niczym zaskakującym. Dotyka filmów, książek - a współcześnie jak widać - również gier komputerowych. W niektórych krajach nie zdołamy kupić takich tytułów, jak: Call of Duty: Black Ops II, Spec Ops: The Line, Homefront, Medal of Honor: Warfighter, czy Tom Clancy’s Splinter Cell: Chaos Theory. Krytyka wydawania gry opowiadającej o niedawnych, autentycznych wydarzeniach, wydaje się być jednak nowym zjawiskiem, w dużym stopniu blokującym możliwość pojawienia się bardziej ambitnym produkcjom. Może też zniechęcać deweloperów do poszukiwania świeżych pomysłów i z pewnością przyczynia się do obecnej stagnacji - zalewu „korytarzowych” FPS-ów z górnej półki.