Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 22 czerwca 2016, 20:20

autor: Kamil Zwijacz

G2A odpowiada na zarzuty twórców Punch Club

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że szef studia tinyBuild zarzucił platformie G2A "współtworzenie rynku napędzanego oszustwem" i sprzedawanie gier swojej firmy w mocno zaniżonych cenach, co wygenerowało duże straty dla dewelopera. Dziś przedstawiciele platformy wystosowali oświadczenie w tej sprawie.

Wczoraj pisaliśmy o zarzutach twórców Punch Club (i kilku innych produkcji) stawianych w stosunku do popularnej platformy G2A, na której zwykli ludzie i rozmaite firmy sprzedają klucze do gier wideo. Alex Nichiporchik, szef studia tinyBuild Games, stwierdził, że przez rzeczony serwis jego firma straciła mnóstwo pieniędzy, a dodatkowo witryna „współtworzy rynek napędzany oszustwem”. O szczegółach całej sytuacji przeczytacie we wczorajszej wiadomości, a dziś skupmy się na wyjaśnieniach opublikowanych przez włodarzy G2A.

Na początek stwierdzono, że platforma jest otwarta dla wszystkich i obecnie korzysta z niej ponad 200 tysięcy sprzedawców. Przed zgłoszeniem się ekipy tinyBuild, firma sama z siebie zidentyfikowała i zawiesiła 200 ofert dotyczących gier tego dewelopera, gdyż naruszały one zasady korzystania z platformy oraz kwestie bezpieczeństwa. Wyjaśniono również, że cała afera rozpoczęła się w marcu bieżącego roku, kiedy to studio opublikowało dane dotyczące skali piractwa gry Punch Club. Przedstawiciele G2A ponoć zgłosili się wtedy do Aleksa Nichiporchika i jego zespołu, co zaowocowało szeregiem maili, w których pracownicy platformy udostępnili pożądane przez tinyBuild informacje (liczba dokonanych transakcji, średnia wartość sprzedaży itd.). Deweloper oprócz tego domagał się rekompensaty za sprzedane gry, której się nie doczekał.

G2A odpowiada na zarzuty twórców Punch Club - ilustracja #1

G2A z kolei próbowało nawiązać współpracę prosząc o listę nielegalnych kluczy, gdyż tylko w ten sposób można zweryfikować, czy faktycznie sprzedawane kody były „lewe”. Niestety takowej rozpiski się nie doczekano. Zamiast tego tinyBuild opublikowało wczorajszy artykuł, w którym stwierdziło, że na platformie sprzedano za około 200 tysięcy dolarów gry warte 450 tysięcy dolarów, wyliczając to na podstawie amerykańskiej ceny detalicznej, podczas gdy rzeczone produkcje można było dużo taniej nabyć w promocjach na Steamie czy też w wielu innych sklepach i bundlach. Krótko pisząc, ktoś mógł kupić te gry legalnie w mocno obniżonej cenie, a później sprzedawać je na G2A.

Koniec końców, przedstawiciele serwisu zastanawiają się dlaczego tinyBuild stawia oskarżenia, a nawet nie chce ich poprzeć listą nielegalnych kodów. Właściciele platformy proszą więc dewelopera o współpracę i udostępnienie rozpiski podejrzanych kluczy w ciągu trzech najbliższych dni. Efekty dochodzenia mamy poznać po jego zakończeniu, o ile studio w ogóle zechce udostępnić potrzebne dane.