Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 1 czerwca 2005, 13:05

autor: Krzysztof Bartnik

Wojny napoleońskie w pigułce – część 7

Przed dokładnie dwoma tygodniami na półki sklepowe w naszym kraju trafiła strategia czasu rzeczywistego, pt. Kozacy II: Wojny Napoleońskie, my zaś kończymy dzisiaj nasz cykl wiadomości poświęconych samemu Napoleonowi Bonaparte oraz najważniejszym wydarzeniom i militarnym kampaniom z jego życia.

Przed dokładnie dwoma tygodniami na półki sklepowe w naszym kraju trafiła strategia czasu rzeczywistego, pt. Kozacy II: Wojny Napoleońskie, my zaś kończymy dzisiaj nasz cykl wiadomości poświęconych samemu Napoleonowi Bonaparte oraz najważniejszym wydarzeniom i militarnym kampaniom z jego życia.

Siódma, ostatnia już część cyklu „Wojny napoleońskie w pigułce” opisuje krótko losy drugiego cesarstwa Francuzów, a także ostatnią bitwę Napoleona pod Waterloo. Zapraszam do czytania.

Wojny napoleońskie w pigułce – część 7 - ilustracja #1

Do Paryża Napoleon wjechał 20 marca 1815 roku o dziewiątej wieczór. Dzień wcześniej stolicę Francji opuścił Ludwik XVIII, który udał się do Belgii. Wokół pałacu zgromadziło się około 20 tysięcy wiwatujących paryżan. Tłoczyli się wokół powozu, każdy chciał dotknąć cesarza. Podróż z Elby, która normalnie powinna trwać czterdzieści dni, Napoleon odbył w dwadzieścia. Prędkość była tylko jednym z czynników sukcesu. Drugim, nie mniej ważnym, były nastroje ludu i te Napoleon poprawnie odgadł. To właśnie lud, który entuzjastycznie wyrażał swoją wolę i przekazywał z ust do ust wiadomość o jego przybyciu, prowadził go do Paryża.

Wojny napoleońskie w pigułce – część 7 - ilustracja #2

Napoleon usunął ze swego gabinetu mszały i modlitewniki Ludwika XVIII, a na biurku znów pojawiły się mapy i raporty. Najważniejszą sprawą były pieniądze. Udało mu się je zdobyć w dość nieoczekiwany sposób. Amsterdamskie banki, niektóre związane nawet z Anglikami, oddały mu do dyspozycji 100 milionów franków, oprocentowanych na 7 do 8%. Następną ważną sprawą było zorganizowanie nowego systemu rządów.

„Żeby prowadzić wojnę potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy.” – Napoleon Bonaparte

Pod wpływem nowych angielskich teorii społecznych zaczęto kwestionować starą, obowiązującą w czasach Cesarstwa, konstytucję. Ważną polityczną siłą stali się liberałowie, którzy domagali się od monarchii zabezpieczenia swoich interesów. Tymczasem 11 miesięcy władzy Ludwika XVIII cofnęło Francję do roku 1792 i Napoleon znów postawiony został w roli rozjemcy, tym razem pomiędzy liberałami a popierającymi go ugrupowaniami. Ponieważ Francuzi nie chcieli ani starej konstytucji, ani konstytucji Burbonów, znacznie ograniczającej przywileje elektoratu, Napoleon musiał dać Francji nową ustawę zasadniczą. Powinna ona zachować to wszystko, co było dobre w konstytucji z czasów Cesarstwa, ale dawać zabezpieczenia, których żądali liberałowie. Nową konstytucję nazwano „Aktem dodatkowym”, gdyż Napoleon chciał, by była ona traktowana jedynie jako modyfikacja praw obowiązujących w wielkich dniach Cesarstwa.

Wojny napoleońskie w pigułce – część 7 - ilustracja #3

Do Wiednia, w którym odbywał się kongres z 1815 roku, wiadomość o wylądowaniu Napoleona dotarła akurat w trakcie uroczystego balu. Pośród gości byli Wellington, car Aleksander I i Talleyrand. Nagle w środku walca orkiestra zamilkła, mężowie stanu pośpieszyli na naradę. Jeszcze raz Talleyrand przejął inicjatywę w organizowaniu wspólnego frontu przeciwko Napoleonowi. Anglia, Rosja, Austria i Prusy zobowiązały się wystawić 150-tysięczne armie i trzymać je pod bronią, „dopóki Bonaparte nie znajdzie się w takiej sytuacji, w której nie będzie mógł stwarzać dalszych kłopotów”.

Wojny napoleońskie w pigułce – część 7 - ilustracja #4
Bitwa pod Waterloo

Napoleon z nową armią ruszył do Belgii, gdzie stacjonowały wojska angielskie marszałka Wellingtona i pruskie marszałka Blűchera. Zamierzał je pobić oddzielnie, lecz plan ten się nie powiódł. 18 czerwca 1815 roku miała miejsce bitwa pod Waterloo, która była ostatnią bitwą Napoleona Bonaparte. Starcie rozpoczęło się się około godziny 11:20, a zakończyło około 22:00. Zacięta walka trwała przez dłuższy czas, Cesarz skutecznie kierował podległymi mu wojskami, jednak okazał się bezsilny wobec przybycia dużych posiłków (głównie pruskiej kawalerii) dla armii angielskiej. Historycy szacują, że zginęło lub zostało rannych 25 tysięcy Francuzów, do niewoli wzięto 9.000 osób. Po drugiej stronie Anglicy stracili 15 tysięcy żołnierzy, a Prusacy - 8 tysięcy.

Wojny napoleońskie w pigułce – część 7 - ilustracja #5

Opis bitwy:

Napoleon, nim wydał kirasjerom Milhauda rozkaz ataku, zbadał teren, lecz nie mógł widzieć tego wąwozu, który najmniejszą nawet bruzdą nie rysował się na płaszczyźnie wzgórza. Jednakże biała kapliczka stojąca na zakręcie szosy do Nivelles zaniepokoiła go i wzbudziła jego podejrzenie; przewidując możliwość jakiejś przeszkody o to zapewne pytał przewodnika Lacoste. Przewodnik zaprzeczył. Można by powiedzieć, że ten ruch głowy wieśniaka stał się przyczyną upadku Napoleona.

(…)

Napoleon został oskarżony przed nieskończonością i upadek jego był postanowiony. Wadził Bogu. Waterloo to nie bitwa, to zmiana oblicza świata.

(…)

Gdyby bitwę zaczęto o dwie godziny wcześniej, byłaby skończona o czwartej i Blücher nadciągnąwszy zastałby Napoleona zwycięzcą. W takiej skali bywają przypadki współmierne do owej nieskończoności, której nie jesteśmy zdolni ogarnąć myślą. W południe cesarz pierwszy przez lunetę dojrzał na horyzoncie coś, co przykuło jego uwagę. Rzekł: "Widzę jakiś obłok kurzu, wydaje mi się, że to oddziały wojska." Po czym zapytał księcia Dalmacji: "Soult! co widzisz koło Chapelle-Saint-Lambert?" Marszałek skierował tam lunetę i odparł: "Cztery lub pięć tysięcy ludzi, najjaśniejszy panie! To z pewnością Grouchy." Jednakże nic się we mgle nie poruszało. Lornety całego sztabu wpatrywały się w "obłok", wskazany przez cesarza. Niektórzy mówili: "To kolumny wojska." Większość mówiła: "To drzewa." Istotnie obłok ów nie posuwał się. Cesarz wysłał w kierunku tego niewyraźnego punktu dywizję lekkiej kawalerii Domona na rekonesans.

(…)

Ney, oszalały, wzniosły wielkością dobrowolnej śmierci, nadstawiał pierś na wszystkie ciosy tej zawieruchy. Ubito pod nim piątego już konia. A on, zlany potem, z płomieniem w źrenicy, z pianą na ustach, w rozpiętym mundurze, z epoletem przeciętym uderzeniem szabli jakiegoś horse-guard, z gwiazdą wielkiego orła wgiętą od kuli, zakrwawiony, zabłocony, wspaniały, z ułamaną szablą w dłoni wołał: "Chodźcie zobaczyć, jak ginie na placu boju marszałek Francji!" Daremnie, nie zginął. Był obłąkany, odurzony. Rzucił pytanie Drouetowi d'Erlon: ,,A ty co? Nie szukasz śmierci?" Wśród huku dział, bijących w tę garstkę ludzi, krzyczał: "Czy nie ma już dla mnie żadnej kuli? Och! Chciałbym, żeby wszystkie angielskie kartacze rozszarpały mi trzewia!"

(…)

Niestety! któż tak uciekał? Wielka Armia. Czyżby ten obłęd, to przerażenie, to nagłe załamanie się najwyższego męstwa, jakie kiedykolwiek podziwiała historia, nie miały przyczyny? Nie. Cień olbrzymiej prawicy zawisł nad Waterloo. To był dzień przeznaczenia. Dzień ten zrodziła moc wyższa niż moc człowieka. Dlatego ugięły się w przerażeniu głowy, dlatego poddały się te wielkie serca. Ci, którzy podbili Europę, padli, powaleni, nie mogąc nic zdziałać słowem ani czynem, czując w cieniu czyjąś groźną obecność. "Hoc erat in fatis." Tego dnia zmieniła się przyszłość rodzaju ludzkiego. Waterloo to zwrotnica dziewiętnastego wieku. Musiał zniknąć wielki człowiek, aby mógł nastać wielki wiek. Zajął się tym ktoś, z kim nie można się spierać. I panika bohaterów staje się zrozumiała. To już nie chmura, to meteor przeleciał przez pole Waterloo. Bóg przeszedł tamtędy. Noc zapadała, gdy na łące, niedaleko Genappe, Bertrand i Bernard zatrzymali za połę surduta człowieka, który aż tu uniesiony prądem ucieczki, nieprzytomny, zamyślony, posępny, zsiadł przed chwilą z konia, zarzucił wodze na ramię i błędnym spojrzeniem wracał sam do Waterloo. To Napoleon, wielki lunatyk pogrzebanego marzenia - próbował jeszcze iść naprzód.

(…)

Gdy z całego pułku pozostała zaledwie garstka, gdy sztandar był strzępem, gdy wyczerpał się zapas kuł, a karabiny stały się tylko kawałkami drewna, gdy stos trupów większy był od gromadki żywych, święta groza przeniknęła zwycięzców na widok wielkości umierających, artyleria angielska nabierając oddechu umilkła. Nastała jakby chwila odprężenia. Walczący widzieli wokół siebie mrowie widm, sylwetki jeźdźców, czarne zarysy armat i blade niebo przebłyskujące poprzez koła i lawety: ogromna trupia czaszka, którą bohaterowie zawsze widzą w dymach bitwy, przybliżała się ku nim i patrzyła. Słyszeli w gęstniejących ciemnościach zmierzchu, jak nieprzyjaciel ładuje działa; zapalone lonty świecące w nocy, jak oczy tygrysów, rozbłysły kręgiem wokół nich i zbliżyły się do armat. Wówczas przejęty wzruszeniem generał angielski - według jednych był to Colville, według innych Maitland - wstrzymując ostatnią chwilę, która zawisła nad głowami tych ludzi, zawołał: "Poddajcie się, waleczni Francuzi!".

Wybrane fragmenty powieści "Nędznicy" Wiktora Hugo

Wojny napoleońskie w pigułce – część 7 - ilustracja #6
Bitwa pod Waterloo

Klęska Napoleona przypieczętowała postanowienia kongresu wiedeńskiego. Tym razem Napoleon został zesłany na Wyspę św. Heleny. Tam, w samotności, pisał wspomnienia ze swych kampanii wojennych, w czasie których stoczył 60 bitew, przeważnie zwycięskich. Zmarł 5 maja 1821 roku, w wieku 52 lat. Zdaniem niektórych badaczy przyczyną śmierci Napoleona miał być rak żołądka. Inni utrzymują, że zmarł on wskutek stopniowego zatrucia arszenikiem, do którego dojść mogło bądź celowo z zamiarem zamordowania byłego cesarza, bądź też w rezultacie przedawkowania stosowanych wówczas lekarstw zawierających arszenik. Zwłoki Napoleona przewieziono do Paryża i tam zostały złożone w sarkofagu w kościele Inwalidów.

Wojny napoleońskie w pigułce – część 7 - ilustracja #7

Przy tworzeniu tego tekstu posiłkowałem się materiałami znalezionymi na poniższych stronach: