Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 7 listopada 2015, 14:00

autor: Michał Pajda

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?

Star Citizen to bardzo obiecujący projekt - zebrał w końcu w formie crowdfundingu 95 milionów dolarów. Na jakim etapie są prace? Czy zawirowania wokół tytułu odbiją się na jakości gry?

Zapowiadana premiera gry: jeszcze nie ogłoszona.

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

|

Crowdfunding w naszym kraju nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Przyczyną tego stanu rzeczy jest przede wszystkim mała wiedza Polaków na temat zbiórek pieniędzy przeznaczonych na realizację różnego rodzaju projektów za pośrednictwem takich portali jak Kickstarter, Indiegogo czy chociażby rodzime Polakpotrafi. Ten antycrowdfundingowy trend utrzymuje się również dzięki naszej narodowej cesze: podejrzliwości w stosunku do ludzi, którzy proszą o pieniądze na dowolny cel – bo niby dlaczego mamy oddawać komuś ciężko zarobioną gotówkę, gdy nie ma pewności, że zbierający tej kasy nie zmarnotrawi? Zachód na szczęście rządzi się w tej kwestii zupełnie odmiennymi prawami. Dzięki platformom crowdfundingowym mogły do tej pory powstać takie dzieła jak Video Game High School (kapitalny serial internetowy wyprodukowany przez Freddiego Wonga i RocketJump), rewelacyjne RPG Pillars of Eternity czy cała seria Shadowrun. Jednak kwoty pozyskane na powyższe produkcje są niczym w porównaniu ze środkami, jakimi dysponuje Star Citizen. 95 milionów to nie w kij dmuchał – a jak do tego doszło?

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów? - ilustracja #2

Cofnijmy się do października 2012 roku. Na Kickstarterze pojawił się projekt, batalię o sfinansowanie którego rozpoczął sam Chris Roberts, legendarny twórca kosmicznych symulatorów. Facet dopiero co wrócił do świata gier wideo i nie mierzył wysoko. Planował uzbierać 500 tysięcy dolarów w ciągu jednego miesiąca, jednak już w przeciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin trwania zbiórki darczyńcy wpłacili na konto projektu ponad 155 tysięcy zielonych. Po osiągnięciu celu głównego docieramy do sedna crowdfundingu, bo pieniądze można zbierać dalej – aż do terminu zakończenia zbiórki. Twórca musi natomiast zachęcić donatorów, by sięgali po coraz bardziej atrakcyjne nagrody w zamian za przełamywanie kolejnych barier pieniężnych. I tak po dobiciu do pułapu 750 tysięcy dolarów darczyńcy odblokowali możliwość rozpoczęcia przygody w Star Citizen z dronem naprawczym AMX-1. Następnymi fantami były różnego rodzaju statki kosmiczne do wykorzystania w trakcie gry. Cała akcja zakończyła się niebywałym sukcesem – udało się zebrać ponad 2 miliony 130 tysięcy amerykańskich dolarów od ponad trzydziestu czterech tysięcy fundatorów. To jednak nie koniec – wspomnieliśmy przecież o znacznie wyższej kwocie.

Poza Kickstarterem zbiórka przeprowadzana była równolegle na oficjalnej stronie Star Citizen. Tam również za pokonywanie kolejnych progów finansowych społeczność zagwarantowała sobie liczne bonusy – następne statki kosmiczne, zwiększenie liczby misji w trybie Szwadronu 42, możliwość autorskiej customizacji kokpitu maszyny (od plakatów i zdjęć po ludziki z kiwającymi główkami), profesjonalną sesję motion capture dla animacji w Szwadronie 42, nowe systemy gwiezdne do eksploracji, a nawet nową rasę obcych. Po przekroczeniu progu 10 milionów Cloud Imperium Games (firma matka zarządzająca tym projektem) zadeklarowało, że wybuduje własne studio do sesji motion capture, a także wykorzysta technologię nagrywania twarzy zbliżoną do tej z L.A. Noire. Potem fundatorzy wywalczyli jeszcze opracowanie od podstaw języków dla trzech ras kosmitów (!), posiadanie własnego zwierzaka na pokładzie statku kosmicznego, a także profesjonalny voice acting takich hollywoodzkich osobistości jak Gary Oldman i Mark Hamill. 65 milionów było ostatnim progiem dającym społeczności dodatkowe bonusy – można jedynie zgadywać, czy to brak pomysłów na kolejne atrakcje, czy też zdrowy rozsądek deweloperów w planowaniu organizacji pracy i świadomość, że mogą nie dać rady wywiązać się ze wszystkich obietnic, spowodowały poprzestanie na tym pułapie.

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów? - ilustracja #3

Wizji finalnego wyglądu Gwiezdnego Obywatela było podczas ostatnich trzech lat już całkiem sporo. O ile gra zostanie wydana, będziemy mogli na początku naszej przygody wziąć udział w standardowej kampanii dla pojedynczego gracza pt. „Szwadron 42”, w której przyjdzie nam wypełnić szereg misji, takich jak np. ochrona granic przed wojowniczymi hordami rasy Vanduul. Gdy już odbębnimy naszą służbę w szwadronie, dostaniemy cywilny statek. Przejdziemy tym samym do trybu MMO i zadecydujemy o naszym losie – wstąpimy w szeregi kompanii handlowej, floty pirackiej, grupy odkrywców lub brygady łowców głów. Twórcy zapewniają, że „tam, gdzie kończy się jeden konflikt, następny rozpoczyna się tuż za rogiem”, a my otrzymamy pełną dowolność w kreowaniu dalszej rozgrywki, bez chwili znużenia.

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów? - ilustracja #4

To właśnie w zabawie online ukryta jest mnogość oferowanych przez Star Citizen możliwości, o których sam Roberts mówi, że są „rozległe jak przestrzeń kosmiczna” i mają zredefiniować pojęcie sandboksu w grach komputerowych. Dla przykładu – jeśli odkryjemy nowy system planetarny, to otrzymamy potężny zastrzyk gotówki, jednak prawdziwą nagrodą będzie nazwanie danego ciała niebieskiego naszym imieniem! Cloud Imperium Games bardzo dba, by w budowaniu całego uniwersum brali również udział gracze. Istotnym elementem rozgrywki ma być współpraca między nimi, także przy obsłudze jednego statku – nic nie stanie na przeszkodzie, by wybrać się w podróż wraz ze znajomymi na pokładzie tej samej potężnej jednostki i wspólnie przeżywać galaktyczne przygody, zmieniając się tylko na fotelu pilota czy stanowiskach strzelniczych. Uszkodzenia, jakie sami możemy spowodować i jakich może doznać nasza maszyna, zapierają dech w piersiach dzięki zaawansowanemu modelowi zniszczeń – możliwe będzie, że stracimy skrzydło, silnik lub znaczną część kadłuba. Wszystko to w oczywisty sposób wpłynie na sterowność, zwrotność i obronność naszego statku.

Star Citizen -  spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?
Star Citizen - spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?

Przed premierą

Chris Roberts ma prawie 30 milionów dolarów na wprowadzenie w życie nowoczesnej mieszanki Wing Commandera, Privateera i Freelancera. Rozmach Star Citizena jest ogromny, ale równie wielkie są oczekiwania fanów.

Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online
Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online

Przed premierą

Chris Roberts chce przywrócić blask gatunkowi kosmicznych symulatorów tworząc grę, która połączy jakość bitew i fabuły z Wing Commandera z otwartym światem Privateera.

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.