autor: Łukasz Gajewski
Sid Meier's Civilization IV: Colonization - test przed premierą - Strona 3
Remake klasycznej strategii z 1994 roku wszedł już w fazę beta. Zapraszamy do zapoznania się z wrażeniami z beta testu.
Przeczytaj recenzję Sid Meier's Civilization IV: Colonization - recenzja gry
Rozgrywka
W Colonization gra się zupełnie inaczej niż w Cywilizację. Siłę naszego państwa budują nie Cuda Świata, zaawansowane technologie (w grze nie ma w ogóle rozwoju technologicznego!) czy rozbudowana dyplomacja, ale dobrze naoliwiona gospodarka i dobre wykorzystanie bogactw naturalnych, jakie na terenie naszej kolonii udało się nam zabezpieczyć.
Ciekawym, znanym z poprzedniej Kolonizacji elementem rozgrywki są tzw. Ojcowie Założyciele, wyjątkowi ludzie oferujący swoje usługi, przyciągani przez osiągnięcia naszego młodego narodu. Każdy z nich ma swoje unikalne cechy (bonus do produkcji jakiegoś towaru, kilka jednostek, które przyprowadza ze sobą czy darmowe budynki w miastach) i może być zatrudniony tylko przez jedną nację. Możliwość zaproszenia go do współpracy wymaga wydania pewnej ilości punktów (różnych dla różnych specjalności Ojców Założycieli) – ale nie wszyscy Ojcowie są sobie równi i ci najlepsi są znacznie drożsi niż ci słabsi.
Wielokrotnie będziemy musieli podejmować decyzję, czy wolimy zaryzykować i gromadzić punkty na lepszego, czy też wykorzystać okazję, która być może się nie powtórzy i zdecydować się na tańszego. Ponieważ wielu z nich jest przydatnych tylko w określonych sytuacjach albo uzyskuje większą skuteczność przy pewnych strategiach i wspólnie z innymi Ojcami – czeka nas sporo kombinowania. W sumie możemy mieć ich dowolną liczbę, choć w żadnej z dotychczasowych rozgrywek nie udało mi się uzyskać więcej niż 1/3 ich liczby ogólnej. Nasi konkurenci nie śpią.
Najbardziej charakterystyczną cechą gry jest ciągły wyścig z czasem. Ścigamy się z innymi koloniami o dostęp do bogactw Nowego Świata, o przyciągnięcie do siebie najlepszych Ojców Założycieli, wreszcie o to, kto pierwszy ogłosi niepodległość i obroni ją przez europejską ekspedycja karną. Ta ostatnia będzie prawdziwym testem na to, czy zdołaliśmy z drobnych złodziejaszków, nawróconych na chrześcijaństwo Indian, zdolnych rzemieślników i charyzmatycznych kaznodziejów zbudować jeden naród.
Mimo że wersja gry, z jaką miałem do czynienia, jest betą, robi znakomite wrażenie. Poza pewnymi drobnymi niedoróbkami, które na tym etapie są zupełnie zrozumiałe, od strony technicznej działa bez zarzutu.
Moje wątpliwości dotyczą samej koncepcji gry. O ile zmianę skali rozgrywki i jej większą koncentrację na bardziej przyziemnych sprawach można polubić, to sama natura gry powoduje, że kolejne rozgrywki są do siebie znacznie bardziej podobnie, niż ma to miejsce w Cywilizacji.
Tylko cztery nacje, każda licząca tylko dwóch przywódców, jeden i za każdym razem taki sam sposób na ukończenie zabawy– to wszystko może spowodować, że po kilku, góra kilkunastu rozgrywkach gra się znudzi. Ponieważ pisząc ten tekst, raczej grę poznawałem, grało mi się znakomicie, ale po kilku miesiącach nie można wykluczyć, że Civilization IV: Colonization straci wiele ze swego czaru.
Z drugiej strony należy pamiętać, że wciąż są ludzie, którzy potrafią grać w oryginalną Colonization z 1994 roku, co świadczy o tym, że w grze prawdopodobnie tkwi większy potencjał, niż się na pozór wydaje.
Mimo że grę ostatecznie ocenimy dopiero po premierze, myślę, że jeżeli już na tym etapie robi ona tak dobre wrażenie, można być spokojnym, że finalna wersja z pewnością nie będzie gniotem. Czy tytuł zrobi karierę porównywalną z sukcesem Cywilizacji – nie wiadomo, ale podejrzewam, że Colonization zdobędzie wielu nowych fanów.
Łukasz „Gajos” Gajewski
NADZIEJE:
- poziom trudności (dla tych którzy lubią gry trudne);
- Ojcowie Założyciele;
- nowa ulepszona grafika;
- sprawdzona mechanika z Cywilizacji IV wzbogacona o wiele nowych elementów;
- „jeszcze jedna tura”.
OBAWY:
- poziom trudności (dla tych, którzy nie lubią przegrywać pierwszych kilku gier pod rząd);
- mniejsza skala i zróżnicowanie rozgrywki;
- tylko cztery nacje.