Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 stycznia 2007, 14:23

autor: Łukasz Kendryna

Heroes of Might & Magic V: Kuźnia Przeznaczenia - recenzja gry

Już od chwili ukazania się piątej części, można było – a nawet należało – spodziewać się dodatku. Zagadką pozostawało wyłącznie: jaka nacja się w nim pojawi, ile nowych rozwiązań zostanie zaimplementowanych i czy narzekania fanów nie skończą jak groch.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Pojawienie się programu wzbogacającego podstawową rozgrywkę w Heroes, to od dłuższego czasu tradycja serii. Dodatki, zarówno te oficjalne, jak i pochodzące od samych graczy ukazują się w wielu odsłonach. Po niechlubnych rozszerzeniach „czwórki” przyszedł czas na „piątkę” i jej Kuźnię Przeznaczenia. Czy skromne i wręcz zakrawające na kradzież The Gathering Storm i Winds of War odejdą w niepamięć i przestaną kłaść się cieniem na wizerunku serii? Czy po wprowadzeniu gry w 3D i udowodnieniu światu, że Heroes wciąż żyją, twórcy nadal byli w stanie dowieść talentu tworząc Kuźnię Przeznaczenia i, wreszcie, czy omawiany dodatek jest wart swojej ceny? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w dalszej części tekstu.

Już od chwili ukazania się piątej części, można było – a nawet należało – spodziewać się dodatku. Zagadką pozostawało wyłącznie: jaka nacja się w nim pojawi, ile nowych rozwiązań zostanie zaimplementowanych i czy narzekania fanów nie skończą jak groch. Po zapoznaniu się z podstawową wersją piątej odsłony „bohaterów” najmocniej doskwierał mi brak barbarzyńców z Cyklopem i Behemotem. To ich wypatrywałem z największym utęsknieniem, lecz wiadomość o tym, że to krasnoludy zostaną obsadzone nie zasmuciła mnie. Wszak górskie ludy podobnie jak wspomniana wcześniej nacja posiadają niewyczerpane pokłady siły, stroniąc przy tym od magii. Choć tę ostatnią cechę wiecznych górników sprytnie wyminięto wprowadzając znaki runiczne... lecz o tym później.

Dodatek zbudził u mnie wiele kontrastujących uczuć, i to od samego początku. Przy pierwszym uruchomieniu programu spodziewałem się pięknego i klimatycznego intra, jako że jestem ich wielkim fanem. Obejrzawszy loga firm wplątanych w proces developingu doznałem pierwszego uczucia niedosytu. Otóż mym oczom ukazało się piękne menu, o niebo lepsze od przygotowanego dla podstawowej wersji, ale zachwyt szybko zakłóciło pytanie: gdzie ta animacja? Zamknąłem grę i uruchomiłem ponownie, by upewnić się czy przez przypadek jej nie wyłączyłem. Niestety, nie. Ale cóż, wszak o jakości gry nie świadczy intro czy jego brak. Szybko przeszedłem do zapoznania się z kampanią.

Krasnoludy po raz kolejny wkopały się za głęboko.

Jednak mętne wrażenia nie ominęły i tego elementu. Główną i najważniejszą częścią Hammers of Fate jest miasto krasnoludów, to też tej nacji spodziewałem się w kampanii w roli głównej. Moje zaskoczenie okazało się ogromne, gdy przez pierwszych kilka misji zmuszony zostałem grać Przystanią, a uczucie to pogłębił główny splot wydarzeń. Otóż historia kręci się wokoło ludzi, a krasnoludy zostają w nią tylko wplątane. Nie tego spodziewałem się po rozszerzeniu. Przystań wraz z Aniołami mieliśmy szansę poznać już kilka miesięcy temu. Jedynym usprawiedliwieniem dla Nival Interactive jest wprowadzenie „renegatów”, czyli specjalnych jednostek ludzi. Są one odpowiednikami podstawowych istot miasta, przez co jest ich siedem typów. Z nielicznymi wyjątkami nie różnią się specjalnie wyglądem od swoich protoplastów, poza głównym kolorem ubioru – czerwonym. Posiadają wprawdzie więcej specjalnych atrybutów, lecz te nie czynią z nich nadzwyczajnie użytecznych. Często zdarzało mi się zastępować ich zwykłymi jednostkami, gdyż „renegatów” nie można rekrutować, a głównym współczynnikiem siły podczas starć jest ilość, a nie jakość.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.