Inny Regał #08 - recenzja książki - Oko Jelenia: Sowie Zwierciadło - hongi - 8 września 2015

Inny Regał #08 - recenzja książki - Oko Jelenia: Sowie Zwierciadło

Andrzej Pilipiuk to maszyna do produkcji książek. Nieustannie z ogromną zawziętością dostarcza nam, co roku dwa lub trzy nowe tytuły. Na swoim koncie ma ich już ponad trzydzieści, nie licząc oczywiście przygód Pana Samochodzika oraz komiksów. Właśnie przeczytałem 7 tom z cyklu Oko Jelenia i podczas lektury byłem cały czas sceptycznie nastawiony do tej książki. Wszystko skończyło się dobrze na końcu 6 części pt. Sfera Armilarna i tak miało zostać. Niestety autorowi po głowie chodziło masę innych pomysłów, które postanowił spisać. Zapraszam na Inny Regał, gdzie powiem kilka słów o książce Oko Jelenia: Sowie Zwierciadło.

Kim jest Andrzej Pilipiuk? Wystarczy wspomnieć o starym bimbrowniku, egzorcyście Wędrowyczu i każdy wie, o kogo chodzi. Dlatego skupie się na samej książce, która jest kontynuacją przygód Staszka i Marka. Dwójka bohaterów jest świadkiem końca świata i zostaje przeniesiona do przeszłości przez obcą cywilizację, by odnaleźć tajemnicze Oko Jelenia. Osoby czytający wcześniejsze 6 tomów, dobrze wiedzą jak kończy się historia. Dwóch przyjaciół zostaje oddzielonych od siebie i młodszy Staszek, postanawia wyruszyć jeszcze raz do nieznanych czasów, by uratować swoją dziewczynę. Co ciekawe udaje mu się ta sztuczka i tak rozpoczyna się 7 tom. Teraz młody bohater musi radzić sobie z nową rzeczywistością roku 1864 i tym, że jego dziewczyna nie jest tą samą osobą, jaką pamięta z czasów Bergen.

Pilipiuk nie byłby sobą, gdyby gdzieś obok tych historycznych opowieści, nie wplątał drugiego wątku. Chodzi o losy Marka w czasach teraźniejszych, który niestety też nie ma lekkiego życia. Po powrocie z przeszłości, zostaje porwany i przesłuchiwany przez nieznanych ludzi, którzy wypytują go o Staszka i jego miejsce pobytu. Gdyby tego było mało, autor puszcza oczko do swoich czytelników i na jednej ze stron pojawia się inna znana postać stworzona przez Pilipiuka. Nie będę zdradzał, o kogo chodzi, by nie zepsuć niespodzianki. I tak, gdy Staszek walczy o życie w XIX wieku, Marek szuka wszelkich śladów o nim w czasach teraźniejszych, by ustalić dalsze losy młodszego przyjacielem. I pomóc mu jak to tylko możliwe wrócić do domu. 

Fabryka słów postanowiło dopasować książkę do reszty wcześniejszych tomów i wydała ją ze ściętym prostym klasycznym brzegiem, a nie jak to miała miejsce w ostatnim czasie z książkami wydawnictwa, z zaokrąglonym, wypukłym. Co oczywiście może się podobać i się podoba, ale tutaj byłoby przesadą. Grafika okładki jest utrzymana w stylu wcześniejszych książek i ładnie się do nich dopasowuje swoją wyrazistą zielenią. 504 strony to dużo, nawet jak na Pilipiuka, który stara się trzymać w granicach 350 do 400 stron.  Tak więc, jest co czytać.

Jak już wcześniej wspomniałem, byłem sceptycznie nastawiony do tej książki. Musiałem podczas czytania odłożyć ją kilka razy.  Mnie osobiście nie wciągnęła tak bardzo, jak wcześniejsze tomy. Opis XIX wiecznej Polski i ludzi żyjących w tamtych czasach, bardzo mi się podobał i widać, że autor lubi takie tematy. Mimo tego bardziej obchodziły mnie przygody Marka we współczesnych czasach niż potyczki moralne Staszka w przeszłości. Po odłożeniu i zakończeniu „kolejny raz” cyklu Oko Jelenia, do głowy przyszła mi myśl. Może jednak Pilipiuk nie powinien odkładać tych bohaterów na półkę, może warto dodać tutaj nowego kosmitę i nowe przygody ze starymi i nowymi bohaterami tego cyklu. Lub pójść o krok dalej i połączyć wszystkich i wysłać ich do czasów doktora Skórzewskiego. Oko Jelenia z bohaterami opowiadań bez Jakubowych, książka byłaby istnie kosmiczna. Dla mnie bajka.

Podsumowują. Po lekturze 7 tomu Oko Jelenia nabrałem ochoty na więcej. Nowe przygody w nowych czasach brzmią zachęcająco i mam nadzieję, że autor zastanowi się, czy nie kontynuować cyklu dalej. Jeśli chodzi o książkę, tutaj wszystko po staremu. Dobra lektura, którą można czytać tylko w momencie przeczytania sześciu wcześniejszych tomów. Choć jeśli jesteście walnięciu, może zacząć wszystko od tego tomu i zepsuć sobie całą zabawę z serią. Sowie Zwierciadło to kolejny harlequin Pilipiuka, który nie wchodzi tak gładko, jak wcześniejsze tomy, ale wart jest zakupu, a tym bardziej przeczytania.

Inne moje recenzje komiksów Andrzeja Pilipiuka:

1. Krasnoludy

2. Zabójca


hongi
8 września 2015 - 00:29