Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Gramy dalej 5 kwietnia 2013, 14:58

autor: Jerzy Bartoszewicz

O co chodzi w BioShock: Infinite? Analizujemy fabułę i zakończenie - Strona 4

Wielu z graczy, którzy ukończyli BioShocka: Infinite, jest pod dużym wrażeniem finału prezentowanej w tej grze opowieści. Postanowiliśmy przyjrzeć się jej dokładniej. Uwaga! Tekst to jeden wielki spoiler!

Wówczas przechodzą przez kolejne drzwi, by znaleźć się w gabinecie Bookera, gdzie Robert Lutece czeka na dziecko, celem dokonania transakcji. DeWittowi zaczynają powracać wspomnienia i próbuje wycofać się z umowy. Elizabeth stwierdza jednak, że w ten sposób nie da się zmienić biegu wydarzeń. Akcja przenosi się do alejki, gdzie dochodzi do szamotaniny. Mała Anna traci palec, a jej ojciec pojmuje wreszcie, co się wydarzyło, i postanawia zabić Comstocka, zanim wszystko się zaczęło, by oszczędzić córce cierpienia. Prosi Elizabeth, by przeniosła go do momentu narodzin Proroka. Ku swojemu zaskoczeniu ponownie ląduje nad potokiem w indiańskim rezerwacie.

Wielki finał. - 2013-04-07
Wielki finał.

Tam wszystko staje się jasne. W tym świecie Booker jest jednocześnie sobą i Comstockiem – musi zginąć, jeśli chce, by Prorok się nie „narodził”, a Columbia nigdy nie powstała. Wokół pojawiają się kolejne wcielenia Elizabeth, pochodzące z alternatywnych rzeczywistości. Dziewczyny wpychają bohaterowi głowę pod wodę. Booker umiera, a wraz z nutami wygrywanymi na pianinie znikają nigdy niepowstałe światy i powiązane z nimi kobiety.

Podsumowanie, wyjaśnienie i nieścisłości

O co chodzi w grze BioShock: Infinite? Rozbieramy fabułę na czynniki pierwsze - ilustracja #2

Śmierć Bookera nie jest jednak ostatecznym zwieńczeniem opowieści. Po napisach końcowych pojawia się jeszcze krótka interaktywna scenka, w której słyszymy szmery z dziecięcego pokoiku, a bohater pyta: Anno, czy to ty?. Moment ten stanowi źródło wielu domysłów i spekulacji na łamach serwisów i blogach oraz forach internetowych.

Finał BioShocka: Infnite budzi kontrowersje głównie ze względu na tzw. paradoks dziadka. W teorii zakłada on, że jeśli ktoś podczas podróży w przeszłość zabije własnego dziadka przed poczęciem swego ojca, to ten ktoś się nie narodzi, nie odbędzie podróży w czasie i nie zabije własnego dziadka, więc się narodzi i zabije własnego dziadka, czyli istnieje paradoks. W przypadku fabuły gry wygląda to tak, że zabicie Comstocka przed stworzeniem Kolumbii spowoduje, iż Elizabeth nigdy nie zdobędzie swoich mocy, więc Booker nie będzie mógł odbyć podróży pomiędzy światami i podjąć decyzji o poświęceniu życia celem powstrzymania Comstocka. A to oznacza, że DeWitt będzie mógł przyjąć chrzest, „narodzi się” Comstock, który stworzy miasto, a następnie porwie Annę DeWitt, więc istnieje paradoks.

Innym problemem jest kwestia tego, w jaki sposób śmierć Comstocka w jednym uniwersum może zadziałać na pozostałe, skoro już na wstępie zakładamy, że jest ich nieskończenie wiele. Co więcej, jeśli jednak przyjmiemy pewne uproszczenie, że zabicie DeWitta przed chrztem oznacza zniknięcie wszystkich rzeczywistości, w których Zachary porwał małą Annę, równie dobrze Anna nie może się narodzić, gdyż nie funkcjonują już światy, w których Booker odrzucił chrzest. Ponieważ jednak Elizabeth nie zgodziłaby się raczej na totalną zagładę wszystkich wersji siebie i ojca, a po napisach końcowych mamy dowód, że istnieje gdzieś rzeczywistość, w której DeWitt zachował córkę, należy założyć, że do utopienia doszło w wymiarze, w którym Booker miał przyjąć chrzest. Niemniej nie wiadomo, dlaczego zachowały się w ten sposób uniwersa detektywa i jego córki Anny.

O co chodzi w grze BioShock: Infinite? Rozbieramy fabułę na czynniki pierwsze - ilustracja #3

Warto dodać, że każdy z wariantów zakłada jednak zwycięstwo bliźniaków Lutece, które wysyłają Bookera do Kolumbii po to, by miasto nie posłużyło kiedyś za narzędzie zniszczenia świata. Obojętnie więc, czy Anna kiedykolwiek narodzi się, czy też nie, Comstock nie zbuduje miasta, a ludzkość będzie bezpieczna. Jest więc możliwe, że zarówno Booker DeWitt, jak i jego córka są po prostu pionkami w grze genialnych fizyków.

Mając na względzie nawet wszystkie powyższe nieścisłości, trzeba przyznać, że BioShock: Infinite posiada jedno z najciekawszych zakończeń w historii elektronicznej rozrywki. Rzadko zdarza się, by gra – zwłaszcza z gatunku FPS – dawała tak mocno do myślenia. A najlepszym tego dowodem jest chyba właśnie ten artykuł.

Jerzy Bartoszewicz | GRYOnline.pl