Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Gramy dalej 3 marca 2017, 15:36

Tom Clancy's The Division rok po premierze – Ubisoftu ratowanie przebojowej strzelanki - Strona 4

The Division przeszło wyjątkowo ciężką chorobę wieku dziecięcego; kilka miesięcy po premierze gra był wręcz w stanie agonii. Na szczęście sztab doktorów z Ubisoftu i studia Massive wykazał determinację, by uratować pacjenta – i udało im się tego dokonać.

Dodatek ostatniej szansy

Mural Elite Task Force dla wyróżnienia graczy pomagających naprawić The Division w siedzibie studia Massive.

Wydany właśnie dodatek Ostatni Bastion pozostaje chyba trochę w cieniu darmowej aktualizacji o numerze 1.6. Ta bowiem przynosi bez wątpienia najbardziej oczekiwane rozszerzenie istniejącej mapy – w tym przypadku o trzy sektory Strefy Mroku. Nowe obszary Dark Zone to przede wszystkim mnóstwo otwartych budynków, w których możemy zwiedzać ich wnętrza (piętra i piwnice), a także dachy, dokąd przenoszą się również walki, do tej pory toczone jedynie na ulicach i w tunelach metra.

Nasze działania w Strefie w końcu doczekały się rankingów, podsumowujących tygodniowe i miesięczne aktywności. Na szczęście premiują one zabijanie agentów łotrów, a nie wszystkich jak popadnie. Czy to pomoże w poprawie balansu w Dark Zone – okaże się z czasem. Łatka 1.6 miała zasadniczo wpłynąć na wyważenie rozgrywki, jednak zdecydowano się jedynie na nieznaczne zmiany w zadawanych obrażeniach i skuteczności broni.

Za to zwolenników PvP może wygonić ze Strefy Mroku główna atrakcja płatnego dodatku Ostatni Bastion – dedykowany tryb PvP dla 16 osób, które walczą w 4-osobowych zespołach (po dwa na stronę). Last Stand to nic innego jak dobrze znany tryb kontroli, jednak z kilkoma modyfikacjami. Rozgrywka toczy się na kilku mapach wytyczonych na znanym już terenie i polega na przejmowaniu punktów w celu objęcia kontroli nad poszczególnymi strefami. Urozmaiceniem są tu również przeciwnicy sterowani przez SI, których zabijanie generuje walutę przydatną do konstruowania różnych ulepszeń, jak choćby działek broniących naszych punktów.

Całość na początku wydaje się trochę skomplikowana i jak zawsze z przypadkowymi osobami w drużynie pojawia się mały chaos, ale tryb stwarza pole do stosowania przeróżnych taktyk, np. dzielenia zespołu na odpowiedzialnych za zbieranie waluty i przejmowanie punktów.

Zrozumienie tajników tworzenia silnej postaci ociera się o skomplikowane obliczenia. (źródło: YT: MarcoStyle)

Dodatek Ostatni Bastion to w końcu zbalansowane walki PvP.

Niemały wpływ na radość z gry ma też wymuszony balans pomiędzy graczami. Twórcy zdecydowali się w końcu na wyrównanie wszelkich statystyk – grających różnią teraz jedynie bonusy z ich broni i innego sprzętu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pozytywne emocje, jakie budzi tryb „ostatni bastion”, wiążą się głównie z tym, iż chyba nigdy przedtem walki PvP w The Division nie były tak przyjemne i wyrównane, bez strachu o przypadkowe postrzelenie kogoś czy zostanie załatwionym przez górujący liczebnie zespół. Trzeba jednak podkreślić, że w porównaniu z innymi grami czas potrzebny na zabicie przeciwnika jest tu nadal relatywnie długi. W związku z tym większość starć toczy się na dość bliski dystans, a wydłuża je zbliżona liczba graczy po obu stronach. The Division bardzo potrzebowało dedykowanego trybu do potyczek PvP dla zwolenników tej formy rozgrywki – szkoda, że pojawił się on dopiero teraz.

Nowe DLC to również absurdalne ceny płatnych skórek do wyposażenia i emotikonów, wyższy poziom trudności w niektórych misjach i nowy najazd. O popularności dodatku najlepiej chyba świadczy czas potrzebny na znalezienie innych uczestników gry. W przypadku PvP są to sekundy, by dobrać 15 innych osób. Raptem trzech graczy chętnych do udziału w nowym najeździe to z kolei w najlepszym razie jakieś dwie minuty szukania.

Odnośnie owego najazdu – znowu jesteśmy zamknięci w pomieszczeniu i otoczeni chmarą niekończących się wrogów, jednak tym razem musimy jeszcze dbać o przeżycie zakładnika. Tutaj podczas gry odniosłem wrażenie, że wraz z łatką 1.6 Massive trochę wróciło do starych błędów z 1.3, na najwyższych poziomach trudności ponownie dając przeciwników wymagających władowania w nich wielu magazynków... Choć być może winę za to ponosi też niezoptymalizowanie jeszcze ekwipunku w związku z wieloma pomniejszymi modyfikacjami w 1.6. Obowiązująca jedyna właściwa „meta” zmienia się bowiem z każdą aktualizacją i zawsze trzeba trzymać rękę na pulsie, poprawiając, co się da.

Nowe tereny Strefy Mroku zabierają nas również do środka budynków i na dachy.

Na kolejny najazd warto jednak choćby zerknąć, gdyż tradycyjnie zabiera nas do rewelacyjnie przygotowanych nowych lokacji. Tym razem jest to stacja telewizyjna i przeróżne studia, w których zobaczymy plany zdjęciowe muzycznego talent show i sitcomu, a nawet westernowe miasteczko, niczym z serialu Westworld. Znajdziemy tu także zmieniające się wyzwania – od obrony zapalnika bomby, przez bezlitosny ogień miniguna i rozlaną na podłodze wodę, która przewodzi zabójczy prąd, po bossa przyjmującego obrażenia tylko po likwidacji jego pomocników – zupełnie jak na rajdzie w Destiny. To z pewnością najlepszy najazd z dotychczasowych, a jego wadą jest chyba tylko celowe wydłużenie ostatniej fazy przez niepotrzebne powtarzanie tego samego schematu.

The Division to gra, która opowiada przerażająco realną historię pandemii
The Division to gra, która opowiada przerażająco realną historię pandemii

Gramy dalej

Pierwsza część The Division nie zachwycała fabułą, ale ukryte w niej znajdźki zawierają coś ciekawszego. Kronikę wybuchu epidemii, która do złudzenia przypomina obecny rozwój sytuacji w Nowym Jorku i wielu innych krajach.