Encyklopedia Gier Top Gry Premiery Beta testy Screeny Download Redakcja poleca Katalog firm Słownik PC PS5 XSX PS4 Xbox One Switch Andro iOS

Najciekawsze materiały do: Phoning Home

Phoning Home - gra o przygodach robota na obcej planecie ukaże się 7 lutego
Phoning Home - gra o przygodach robota na obcej planecie ukaże się 7 lutego

wiadomość12 stycznia 2017

Zespół Ion Lands opublikował nowy zwiastun Phoning Home, czyli przygodowej gry akcji, w której pokierujemy robotem próbującym uciec z obcej planety. Twórcy podali również wreszcie datę premiery.

Dodaj swój komentarz
Wszystkie Komentarze
27.09.2017 14:49
ketyow
7
Legionista
5.0

Pierwsza rzecz jaką trzeba wyprostować to fakt, że gra jest raczej platformówką niż przygodówką. Być może to jedno zdanie spowoduje, że nie zmarnujecie swoich pieniędzy, jeśli czegoś więcej w niej szukacie.

Niestety, fabuła w grze niemal nie istnieje - rozbijamy się na obcej planecie i zbieramy surowce, które mają nam umożliwić tytułowe "dzwonienie do domu" po pomoc. Wprawdzie napotykamy na pozostałości wymarłej cywilizacji i była furtka dla obszycia gry jakąś historyjką, jednak twórcy nie zdobyli się na kreatywność i zasadniczo wykorzystujemy jedynie pozostałości budynków jako schrony przed burzami piaskowymi.

Całość rozgrywki to wspomniane zbieranie surowców umożliwiających przeżycie (leczenie, paliwo dla napędu odrzutowego, energia do szybszego poruszania się i tworzenia teleportów). Potencjał był, jednak nie dostaniemy tutaj żadnych łamigłówek czy wysilania szarych komórek na zasadzie "jak połączyć te teleporty, aby pójść dalej". Przeciwnie, większość przeszkód to przeszkody typowo terenowo-zręcznościowe - przez wszystkie mapy nosimy ze sobą drugiego robota, który nie jest w stanie samodzielnie poruszać się po wzniesieniach, zacina się na każdym najmniejszym schodku, co chwila zostaje gdzieś z tyłu i trzeba po niego wracać, a na dodatek nieustannie trzeba go chować w budynkach czy jaskiniach podczas burz piaskowych, śnieżnych czy deszczu (inaczej koroduje i grozi mu uszkodzenie). Naprawdę dawno już nie grałem w grę, w której tak często musiałem używać wczytywania poprzedniego stanu, bo skądś spadłem.

Ponadto drugą, chyba jeszcze gorszą przeszkodę, stanowi koszmarne oskryptowanie gry. Zdarzało mi się błądzić po naprawdę sporych mapach godzinami, zaglądając w każdy ich kąt i zwyczajnie nie wiedząc co mam dalej zrobić i dokąd iść. A że większość czasu gram będąc poza cywilizacją, nie mając internetu, zwyczajnie utknąłem w paru miejscach. Bez zaglądania w jakiekolwiek poradniki odkryłem większość secretów w Legend of Grimrock II, większość gwiazdek w The Talos Principle, a tutaj poległem na platformówce dla dzieci? Cóż, kiedy wreszcie złapałem zasięg i zajrzałem do internetu, okazało się, że pewne miejsca trzeba odwiedzać w odpowiedniej kolejności, albo stanąć niemal dokładnie w konkretnym miejscu, bo w innym wypadku nie odpali się skrypt i nie będzie można przejść do następego etapu. Szukałem godzinami jednego portalu, bo nie odpalił się jeden skrypt, a potem innego, bo nie odpalił się inny skrypt. Zapewne miałem skrajnego pecha, a mając internet sprawdziłbym co dalej zamiast się denerwować, ale to jednak świadczy o wykończeniu gry.

Czy jednak pomijając te punkty, które nie każdego odstraszą (zręcznościówki i platformówki to nie mój typ gier, ale przecież mają fanów), jest coś czym gra wynagradza te katusze i męki? Cóż, na niezłym poziomie stoją monologi prowadzone przez SI statków kosmicznych. Błędem ze strony twórców było na pewno to, że robocik, który z nami podróżuje, nie ma własnego głosu - wydaje z siebie pikające dźwięki, a jego kwestie musimy czytać, co często jest ciężkie, bo on(a) gada niemal na okrągło, a ja zawsze akurat przez coś przeskakuję i nie mogę śledzić tekstu. Tutaj uwaga - bez znajomości angielskiego może być ciężko, bo nie będziemy wiedzieli co mamy robić - nie ma żadnej mapy, a znaczniki pokazujące dokąd iść są tylko czasami (na dodatek czasami błędnie pokazują nam jeszcze miejsce z poprzedniego zadania i znowu tracimy czas na skakanie). I mówię to ja, przeciwnik wszelkich znaczników, który do tej pory z łezką w oku wspomina jak to "w Morrowindzie to trzeba się było naszukać, żeby pchnąć zadanie do przodu, a w dzisiejszych czasach to tylko bieganie za strzałką i przeklikiwanie dialogów".

I to w zasadzie tyle. Jak wspomniałem, fabuła na minus. Wyborów niemal zero - liniowa do bólu. Dostajemy do podjęcia tylko jedną decyzję pod sam koniec gry - bez względu na to jaką wybierzemy, zakończenie będzie takie samo (ale odblokują się inne osiągnięcia). Jeśli chodzi o osiągnięcia na steam to też zdobycie więcej niż sześćdziesiąt parę procent będzie trudne. Przejście gry bez leczenia się ani razu wykracza poza możliwości mojego pojmowania - masochizmem z mojej strony był już fakt, że w ogóle ją ukończyłem. A leczyłem się setki razy.

Nie jest to też gra z gatunku tych pięknych do pooglądania, choć po screenach wydaje się ładna. Krajobrazy są bardzo jałowe i szybko stają się monotonne. Natomiast to co mnie w tej grze zaskakuje to liczba pozytywnych recenzji. Metacritic nie był już jednak tak łaskawy. Ani ja nie jestem.