Cześć. Pare dni temu na jednym ze skrzyżowań moje auto zostało uderzony w lewy tył. Widoczne uszkodzenia to tylne drzwi, nadkole, błotnik, zderzak. Jednakże dodatkowo są ślady na feldze i oponie. Na pierwszy rzut oka auto mogło jechać, policjant również wyraził zgodę. Niestety po ruszeniu poczułem bujanie tyłem oraz szuranie tylnego hamulca. Dodatkowo po chwili na desce wyskoczył mi błąd abs oraz hamulca ręcznego. Oczywiście skończyło się lawetą. Już w domu położyłem się pod auto i pooglądałem sobie zawieszenie. Wszystko wyglada Ok. Na moje oko skrzywiona jest felga i być może piasta. Czy orientujecie się może czy wycena szkody będzie opierała się na widocznych uszkodzeniach, a ewentualnie jeżeli moim zdaniem będzie za niska - to będę mógł ubiegać się o kolejne oględziny w warunkach warsztatowych, czy od razu rzeczoznawca stwierdzi, że nic nie będzie w domu oglądał tylko od razu skieruje do warsztatu? Dodam, że auto z tych nie za drogich PT Cruiser 2002r. Pytam ponieważ chciałbym jak najszybciej go zrobić bo jest mi potrzebny.
Przy takich uszkodzeniach i niskiej wartości auta to chyba bez znaczenia czy coś poza tym co widać jest uszkodzone bo i tak będzie szkoda całkowita. Poprawcie mnie jeśli się mylę.
W moim przypadku (nie wiem czy ważne ale zdarzenie miałem 8 lat temu) rzeczoznawca ubezpieczyciela (na literkę P**) sprawcy rzeczywiście pokombinował (auto mi zholowali na parking i mimo mojego wyraźnego żądania bycia przy oględzinach ) i "ocenił" szkody poniżej kosztów naprawy, ale po oddaniu do autoryzowanego (przez powyższego ubezpieczyciela) serwisu i podpisaniu papierów o pełnomocnictwo, serwis auto rozkręcił wezwał rzeczoznawcę jeszcze raz i koszt naprawy wzrósł 3x (ale ciągle zmieścili się w granicach szkody całkowitej).
Naprawa była bezgotówkowa, P** rozliczał się z aso (plus taki, że po podpisaniu pełnomocnictwa i podania nr telefonu czekałem tylko na kontakt że auto naprawione; minus nic z tego nie zarobisz jeśli chciałbyś naprawiać u wujka-mechanika Janusza, próbując naciągnąć ubezpieczyciela na kasę, oczywiście w ramach naprawy własnej, w końcu robocizna też kosztuje ;)
P.S Drugi minus taki, że auto na pewno da się naprawić taniej (niż w aso), bo aso to się ceni już szczególnie (bo ja wiem pewnie koszta razy 3, za to że są autoryzowani :/ )
Mi raz oglądali auto po wypadku i szkody wycenili na 5 k, a tak naprawdę u lakiernika dałem 4,5k a różnica była dla mnie. Ale powinien sprawdzić wszystko co widać oraz co sugerujesz, że nie działa, bo np. kontrolki się palą.