Kup pan kota w worku – czy pre-ordery szkodzą grom i graczom?
Pre-order bez względu na wszystko tak samo jak kupowanie kota w worku jest głupotą w najczystszej postaci. Cierpliwość jest cnotą, zwłaszcza, że już po paru dniach mamy szeroki wachlarz recenzji i opinii (zadowolonych bądź wściekłych) pelikanów.
W branży funkcjonuje pojęcie 80-20-5. W dużym skrócie polega to na tym, że 80% graczy nie zaangażuje się w cokolwiek poza samą grą. 20% poszuka dodatkowych informacji w necie, natomiast 5% (i zanim ktoś mi tu wyskoczy, że razem to daje 105% - tak, wlicza się w to 20%) aktywnie skomunikuje się z innymi graczami (i są to dane empiryczne a nie wróżenie z sufitu, bo zapewne i takie argumenty będą). Na co to się przekłada? Na fakt, że w internecie krzyczy jakieś 5% Twoich konsumentów. Przejmujesz się nimi, czy 95% pozostałych którzy zapłacili i używają produktu?
Głosowanie portfelem - owszem, ale zdecydowana większość konsumentów chętniej zagłosuje na BigMaca niż na - wcale nie ekskluzywnego, ale jednak parę poziomów wyżej - boeuf strogonowa. Tworzenie gier jest ryzykowne i drogie (zwłaszcza w kategorii AAA) i deweloperzy będą szukać wszystkich możliwych sposobów obniżenia kosztów (a jest ich wiele i nie wszystkie muszą mieć negatywny z punktu widzenia gracza skutek).
W branży funkcjonuje pojęcie 80-20-5. W dużym skrócie polega to na tym, że 80% graczy nie zaangażuje się w cokolwiek poza samą grą. 20% poszuka dodatkowych informacji w necie, natomiast 5% (i zanim ktoś mi tu wyskoczy, że razem to daje 105% - tak, wlicza się w to 20%) aktywnie skomunikuje się z innymi graczami (i są to dane empiryczne a nie wróżenie z sufitu, bo zapewne i takie argumenty będą). Na co to się przekłada? Na fakt, że w internecie krzyczy jakieś 5% Twoich konsumentów. Przejmujesz się nimi, czy 95% pozostałych którzy zapłacili i używają produktu?
Głosowanie portfelem - owszem, ale zdecydowana większość konsumentów chętniej zagłosuje na BigMaca niż na - wcale nie ekskluzywnego, ale jednak parę poziomów wyżej - boeuf strogonowa. Tworzenie gier jest ryzykowne i drogie (zwłaszcza w kategorii AAA) i deweloperzy będą szukać wszystkich możliwych sposobów obniżenia kosztów (a jest ich wiele i nie wszystkie muszą mieć negatywny z punktu widzenia gracza skutek).
Nie.
Nie... graczom szkodzi brak własnego rozumu i kupowanie wszystkiego jak leci, bez zastanowienia, bo trailer fajny... gdyby bardziej zastanawiali się nad wyborem danej gry, to nawet składając preordera nie byłoby sytuacji że kupili coś co im się nie podoba, lub takie sytuacje zdarzałyby się bardzo rzadko.
Sam złożyłem kilka preorderów i nigdy nie żałowałem, zawsze były to gry, których byłem pewien, nigdy nic co wzbudzałoby moje wątpliwości.
Podobnie jest z DLCkami, gdyby gracze nie kupowali każdego chłamu, producenci nie zasypywali by nas tym chłamem, tylko starali się wydać coś, co zachęci gracza do kupna, a cały ten badziew byłby jak kiedyś, wrzucany do gry w patchach, żeby zachęcić ludzi do kupna samej gry, lub kolejnych gier danego twórcy...
Gdyby twórcy tak w zapowiedziach nie kłamali to bym się z tobą zgodził. W sumie pre-order kupiłem w życiu jeden i bylem zadowolony, ale kilka razy kiedy mnie korciło jednak się powstrzymałem i za każdym razem dobrze na tym wyszedłem, bo albo twórcy rozmijali się z prawdą dość mocno, albo gra nawet mi się podobała ale była w takim stanie na premierę (czy to technicznym czy to pociętym), że bardziej opłacało się poczeka i kupić później i taniej.
A w czym przeszkadzają?
@deadlyyraven Zachęcają wydawców do sprzedaży gówna na premierę, ponieważ niezależnie od jakości tego co wydadzą ludzie już zdążyli to kupić? Zamiast dostać gotowy produkt w dniu premiery jak jeszcze 20 lat temu, mamy niegrywalny crap pocięty na 10 dlc. Ale przecież to debilowi w niczym nie przeszkadza, i tak kupi.
Pre-order bez względu na wszystko tak samo jak kupowanie kota w worku jest głupotą w najczystszej postaci. Cierpliwość jest cnotą, zwłaszcza, że już po paru dniach mamy szeroki wachlarz recenzji i opinii (zadowolonych bądź wściekłych) pelikanów.
Tylko co w momencie jak wszyscy przestaną preorderować czy premierowo kupować i czekać na opinię innych graczy? :) Pat, bo nikt nie kupi, a recenzje w serwisach przecież sponsorowane :)
Niektórym sarkazm trzeba chyba tagować. :-)
"Cierpliwość jest cnotą" - ładnie powiedziane
To have or to play that is the question
Nie jestem negatywny do takich akcji ale sam nie korzystam z tego bo wolę zaczekać z 2 tygodnie góra miesiąc na daną grę aby mieć pewność że gra będzie w moich rękach.
Ale jestem negatywny do tych gierek z STEAM Greenlight. bo czasem dobra gra w wczesnym dostępie pozostanie dość długo lub na zawsze w takim stanie.
Osobiście lubię wspierać małe, często niemalże amatorskie, gry w postaci early access. Niestety coraz częściej widać, jak producenci wykorzystują ten tryb, jako wymówkę dla bugów, niedopracowań i małej ilości contentu.
Natomiast zwykłe pre-ordery są już przestarzałym pomysłem, który nie oferuje nic graczowi, a jedynie potencjalnie szkodzi grom.
Kupiłem na pre-order trzy gry. Wiedźmin 3, TW Warhammer 1 i 2.
I tylko dlatego że wiedziałem że twórca nie zawiedzie. Co prawda przy TW był lekki lęk przed powtórką Rome, ale twórcom udało się nauczyć na błędach.
Kupiłem tylko GTA 5 na PC w pre-orderze, bo i tak już było wiadomo co to za gra.
do tego po premierze brakło egzemplarzy i gra bardzo szybko zdrożała z 150zł do blisko 200zł, sytuacja podobna jak z diablo 3.
Grę ARK: Survival Evolved kupiłem w pre-orderze, kosztowała wtedy jakieś 20€, ja dorwałem za niecałe 5€ w promocji która była praktycznie co dwa miesiące. Teraz kosztuje 60€, więc chyba sie opłacało :D
Wiele osób na nią narzeka, że słaba optymalizacja, płatne DLC (gdy była jeszcze w PO). Komputer kupiłem za 4.000zł 5 lat temu, spokojnie grałem w Arka przy 50-60FPS na średnich ustawieniach. Wydaje mi się, że to kwestia wyboru ustawień i serwera na którym się gra.
Nabiłem w niej 1200h na podstawowej mapie, są 3 darmowe duże DLC zrobione przez graczy i wspierane przez twórców gry, jedno płatne (20€) a w tym miesiącu znów ma wyjść duże płatne DLC za 20€, na początku wiosny kolejne i tak samo za 20€ a to dopiero początek.
ps. teraz te 3 płatne dlc można kupić za 40€ a nie za 60€, więc chyba warto sie pokusić :D
Raistand, racja miałem na myśli Early Access zamiast pre-order, ale to prawie że na to samo wychodzi.
Nie szkodzą
Heh dosłownie 1 minute temu zamówiłem w preorderze Wolfenstein II. Dlaczego? W zasadzie wiem czego mogę się spodziewać a silnik graficzny też powinien być dopracowany pod PC. Pierwsza część podobała mi się i to bardzo a do tego stoi za tą grą to samo studio. Dla mnie to racjonalny zakup. Kupowanie gry w preorderze to faktycznie kupowanie kota w worku, pewne ryzyko na które albo się decydujemy albo nie. Takiego Battlefronta II bym w preorderze nie kupił z pewnością... Tak czy siak, powinno się to robić z głową.
"(...) i w ramach rekompensaty dołączyło wszystkie przewidziane w Augment Your Pre-Order bonusy do wszystkich zamówień przedpremierowych i edycji dnia pierwszego. Z czasem trafiły też one do wszystkich posiadaczy gry, co potwierdziło ich rzekomą – jak się okazało – ekskluzywność."
Między innym z tego powodu (oraz wszystkich bolączek które trapią produkty (bo nie gry) w dniu premiery) zamawianie tych w pre-orderach dziś, w czasach cyfrowej dystrybucji uważam za objaw totalnej głupoty.
"Niezadowolenie graczy znalazło odzwierciedlenie m.in. w dziesiątkach tysięcy negatywnych recenzji na Steamie oraz zgłoszeniach fałszywej reklamy do Advertising Standards Authority, brytyjskiej organizacji zajmującej się monitorowaniem przestrzegania standardów uczciwości w marketingu. Nawiasem mówiąc, ASA nie stwierdziło nieprawidłowości w promocji No Man’s Sky."
Jak to się przedsiębiorstwa ślicznie głaszczą po pałach.
Brawa dla autora za ten artykuł, który jak większość growego "dziennikarstwa" nie klęka tej branży do miecza. :) Wszyscy ci stojący w opozycji do krytyki obecnego stanu powinni sobie go wydrukować. Najlepiej na czole.
Chciałem kupić no man sky, ale nie moglem sie nadwyrężać finansowo.
Dzieki Bogu, bo to totalny klop jest.
Miała być sieciówka, jest smieciówka singlówka
Przedsprzedaże są dobre, bo potem jak dowiozą towar do sklepu, dla wszystkich nie wystarczy. Znam ludzi, którzy mają pełne zamrażarki kabaniny, kupują po 25 kilo cukru, a nawet chleb mrożą. I co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Naprawdę dobry artykuł. Rzetelny, konkretny, pokazujący zarówno jasne jak i ciemne strony. Aczkolwiek w wypadku crowdfundingu podkreślił bym bardziej ta pozytywną rolę. Mianowicie poza wsparciem niezależnych studiów pozwolił on także w sposób chyba najbardziej konkretny wyrazić graczom czego w produkcjach dużych wydawców im brakuje. I tak po latach posuchy na rynku tradycyjnych cRPG mamy ich drugi renesans. Co ważne po sukcesie pierwszych tytułów crowdfundingowych, więksi wydawcy tez wietrzyli potencjał.
Oczywiście z opisem jego ciemnej strony tez się zgadzam, ale właśnie tej jednej zalety mi tutaj zabrakło, możliwości głosowania portfelem nie tylko na to co duży wydawcy oferują ale tez na to czego nie oferują, w rezultacie nawet nieudane projekty mogą w dłuższym rozrachunku przynieść coś dobrego.
Gry sa uzalezniajace dla kogoś kto gra dużo i taka osoba im bardziej uzależniona tym bardziej chcę już zagrać.
Dlatego wydawcy wykorzystują ten fakt i sprzedają gry jeszcze przed premierą.
Jest popyt jest podaż.
Kto wytrzyma kilka dni czy nawet przetestuje czy poczeka na opinie i recenzje przed pojęciem decyzji ten wybierze produkt świadomie. Ale zawsze będzie grupa która nie zrobi tego.
Ja wolę chwilę poczekać przed zakupem bo i polatana no i wiem czego się spodziewać a dodatkowo mogę coś oszczędzić (szczegolnie w produktach z denuvo które po złamaniu tanieja często)
Ogólnie to wygląda tak, że każdy gracz ma wybrane gry, których jest pewny jakości, ewentualnie jest fanem serii, więc je preorderuje, a resztę gier które go mniej interesują kupuję po premierze. Stąd " preorderowanie " ma rację bytu.
Dwa razy zakupiłem grę z early (kiedy to były jeszcze początki) - Planetary Anihillation i WarZ (znane teraz jako Infestation). Wydałem na pierwsze dwie stówy by po roku zobaczyć, że twórcy olali grę, a tą można było nabyć za 4 euro po wyprzedażach. W drugie przegraliśmy z kumplem kilkadziesiąt godzin, ale brak większego wsparcia, sporo cheaterów itp. w końcu nas zniechęciły. Dlatego nigdy więcej nie tknę nic z wczesnego dostępu, wolę poczekać aż wyjdzie w pełni, a jeśli nie wyjdzie (jak choćby DayZ) to znaczy, że udało mi się nie dać kasy naciągaczom. Zaś jeśli chodzi o zamawianie gier przed premierą - rzadko tak robiłem, z tego co kojarzę zamówiłem tak tylko Crysis:Warhead (pamiętam, że symulowałem chorobę by nie pójść do szkoły i odebrać kuriera :D ), C&C Tyberyjski Zmierzch i chyba jeszcze tylko Mass Effecta Andromedę. I powiem szczerze, że żadnego z tych zakupów nie żałuje, każdy mi dał sporo frajdy. Ale to jest właśnie to - zamawiałem tylko gry, które naprawdę chciałem. Tak bardziej zawsze wolę w dniu premiery udać się do sklepu i tam kupić swoją kopię gry, by potem z niecierpliwością wrócić do domu, poczekać na koniec instalacji i odpalić (kto tak robi ten zrozumie to piękne uczucie).
Rockstar Games, Naughty Dog czy Quantic Dream sa to firmy, od ktorych smialo mozna zamawiac preordery. Ale np. Ubisoft czy EA??!
A dlaczego nie? Skoro ktoś jest fanem ich gier? Wytłumacz.
Nie muszę czytać tego wszystkiego, żeby z pełną dokładnością móc odpowiedzieć: tak.
Preordery są jak crowdsourcing, tylko, że ich nikt z pracy nie rozlicza.
Nie korzystam z pre-orderów. Zamiast tego wnikliwie czytam recenzje, opinie tuż po premierze i dopiero wtedy decyduję się na kupno lub poczekanie na przeceny (i ewentualnie patche, bo np. taki Dishonored 2 po premierze jakością optymalizacji zawiódł). Jedyny wyjątek zrobiłem gdzieś z tydzień temu: zamówiłem przedpremierowo nowego Wolfensteina, ale to głównie ze względu na fajną edycję. Bo gra i tak będzie dobra.
Ostatni pre-order jaki złożyłem to Divinity Original Sin 2, ze względu na zaufanie do developera i w ogóle nie żałuje, jest to jeden z najlepszych RPGów jakie zostały zrobione
Osobiście, ja wolę poczekać tak z kilka miesięcy po premierze gry niż kupować na premierę. W większości przypadków dostaje się już wersję po wielu aktualizacjach i łatkach, może się zdarzyć, że wyjdzie edycja z większością (jak nie wszystkimi) dodatków, DLC itp. i/lub będzie tańsza.
Brakuje mi doprecyzowania "nigdy".
Kupiłem raz i zawiodłem się, więc nie kontynuuje tego.
Tak samo z alfami.
Potem przyszło Nier, teraz nawet nie kupuje chwilę po premierze, bo jak widać ,czasem zapomną o grze od razu po wydaniu i nie naprawią tych bugów już nigdy.
Także kupuję gry lekko 2-3 miesiące po wydaniu. Czasem później, na multiplayerze mi nie zależy, zależy mi na fajnym doświadczeniu w singlu + już wszystkie DLCki wyszły co są możliwe, bo jak ogrywam gierkę to w całości (oczywiście takie co dają dodatkowe scenariusze, a nie skiny czy bronie).
Często kupuję tak zwane pre-boxy, koszulka (zwykle dość dobrej jakości) za 30zł, przychodzę z paragonem i jeszcze zwracają mi część tej kwoty w postaci rabatu podczas zakupu samej gry.
Jeśli gra jest niewypałem, zawsze zostaje mi koszulka za grosze.
Jedyny prawdziwy preorder złożyłem w waszym sklepie na Syberię 3.
Kolego Redaktorze, ten tekst powinien znaleźć się w dziale science-fiction gdyż końcowy wniosek jest po prostu nierealny. Ale jak powiedział lekarz urolog do drugiego lekarza urologa w czasie operacji - jaja odłóżmy na bok.
Natura ludzka powoduje że na większość z nas słowa promocja, pre-order itp. działają jak przysłowiowa płachta na byka - rzucamy się bez zastanowienia. No właśnie i nie chodzi o sam produkt a o wartość dodaną: rabacik, skórka, misja, figurka itp. nie zastanawiając się czy gra jest ukończona i spełni nasze oczekiwania. Liczy się to by - pozornie - mieć więcej od innych. Dlatego z taką łatwością nieuczciwi wydawcy pozyskują kolejne fundusze.
@soulldelsol napisał: "... deweloperzy będą szukać wszystkich możliwych sposobów obniżenia kosztów (a jest ich wiele i nie wszystkie muszą mieć negatywny z punktu widzenia gracza skutek). Ja powiem więcej że żaden z przedmiotowych, z założenia nie jest na szkodę gracza bo albo mamy gwarancję kopii gry często trochę wcześniej od pozostałych, albo wspieramy projekt którego założenia nam się spodobały tudzież dostajemy dostęp do gry już na etapie produkcji by się przekonać jak postępują prace. Niestety brak jakiejkolwiek odpowiedzialności ze strony twórców czy deweloperów sprawia, że to co miało przynosić obopólne korzyści działa tylko w jedną stronę i staje się najbardziej znienawidzonymi narzędziami. Co gorsza niekorzystnie odbija się to nie tylko na nas graczach ale i uczciwych wydawcach, którzy w ten sposób mogli by pozyskać fundusze na realizację czy ukończenie swoich ciekawych projektów.
Zdarzyło mi się raz czy dwa kupić coś w pre-orderze i na szczęście się nie rozczarowałem. Jednak z zasady czekam na opinie wydanych gier a nierzadko kupuję je dopiero po dłuższym czasie od premiery i najlepiej w połączenie z dużą obniżką ceny. "Early Access" unikam jak ognia bo to dla mnie absurd. A akcje crowdfundingowe po lekturze kilku spektakularnych wyłudzeń omijam z daleka - filantropem wolę być w innych dziedzinach życia i na to rzecz lokalnej społeczności.
nigdy nie kupilem i nie zamierzam.
Chyba jeszcze do zadnej gry nie bylem tak zniecierpliwiony by kupic przed premierą
Popieram Jeśli chcemy coś zmienić i być traktowani poważnie, możemy to zrobić tylko w jeden sposób: głosując portfelem. Nikt nam też nie zabroni – ba, przeciwnie – pójść z prądem i pogłębiać istniejące problemy. Kupowanie na steamowej wyprzedaży hitów sprzed roku, nierzadko kompletnych i spatchowanych, też ma swój urok. Słyszałem, że No Man’s Sky po roku zaczyna przypominać to, czym miało być na premierę...
Źródło: https://www.gry-online.pl/S018.asp?ID=1506. Kupilem w zyciu jeden pre-order Forze i szalu nie ma. Gdyby nie cena 100 zl za gre konsolowa, ktora bedzie zyla przez dluzszy czas to akceptowale rozwiazanie. Ale nigdy wiecej, jedynym wyjatkiem moglyby byc gry pokroju Wiedzmina 3 gdzie widac, ze developerzy przylozyli sie do pracy. W kazdym innym przypadku majac taka kupke wstydu czekam na GOTY szczegolnie, ze patrzac na nowe gry wchodzimy w ere P2W i ja na to portfelem nie zaglosuje.
Trzeba też pamiętać, że w skrajnych przypadkach budżet na promocję jest znacznie większy od sumy przeznaczonej na właściwą produkcję danej gry.
Źródło: https://www.gry-online.pl/S018.asp?ID=1506
Coraz mniej tych skrajnych patrząc w szczególności na tytyły AAA.
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_most_expensive_video_games_to_develop
Zazwyczaj to jest tak, że kupiłabym daną grę prędzej czy później, bo długo na nią czekam. Z góry ufam, że bedzie ok, ale staram się prześwietlić daną grę od podszewki zanim zamówie preorder. Nie kupuję tez preorderow od nieznanych mi firm. Raz w życiu wzięłam preorder gry w ciemno, bez zastanowienia a było to Final Fantasy XIV ARR i nie żałuję, bo do tej pory od czasu do czasu wracam do tej gry ^^
Powiem tyle pre-ordery są dobre jak ktoś ma kase i nie przejmuje się tym że gra może być totalną klapą