Człowiek który będzie spał między 24 a 8 wstanie bardziej wypoczęty niż człowiek który będzie spał między 22 a 6.
Dlaczego o 6 tak ciężko wstać do pracy a o 8 już nie?
Mnie ciężko byłoby wstać do pracy nawet o 10. Więc obojętnie o której bym się nie położył to o tej 6 i tak jestem niewyspanym zombie, budzę się dopiero w robocie koło 10.
Nie ma reguły.
Ja jak mam wolne i dłużej śpię to nieraz gorzej sie czuję niż jak krótko
Mi to nie robi różnicy czy wstaje o 6 czy o 8.
To kwestia indywidualna (długość i pory snu). U mnie godzina, o której wstaję, zależy też od pory roku (kiedy robi się jasno). Czerwiec-lipiec to mniej więcej 23.30-6.15, bywa, że o siódmej już tyram (pracuję w domu). W grudniu bywa, że wstaję i ponad godzinę później. Pozostali domownicy zupełnie inaczej. Kładą się gdzieś o 2-giej i śpią do 10-tej +/- pół godziny. A słyszałem o takich, którym zupełnie wystarczą 3-4 godziny snu.
Moim zdaniem wszystko rozchodzi się tylko o to czy na drugi dzień idziesz do pracy czy masz wolne. Jak masz wolne to możesz spać nawet te 4h i będzie super, jak idziesz do pracy to bez znaczenia jak długo będziesz spał - i tak się nie wyśpisz. U mnie to tak działa.
Nie weryfikowałem tego nigdzie, ale hipoteza zdaje się mieć nieco sensu. Wedle niej, jeśli wybudzisz się podczas fazy REM lub tuż po niej, jesteś wypoczęty i rozbudzony. Jeśli zostaniesz obudzony, gdy Twój mózg jest w fazie głębokiego snu, jesteś żywym trupem. Fazy snu przynajmniej pasują dobrze do tego, co sam obserwuję. Dlatego potrafię wstać sobie o 5.30 rano i z energią udać się po kawusię, a czasami, wstając o 7 rano, śpiąc teoretycznie nieco dłużej, nie jestem w stanie zwlec się z łóżka. A chodzę spać o regularnych godzinach. Długość snu też ma znaczenie, a przynajmniej jego długotrwały deficyt, przeciągający się przez kilka dni.
Edit - długotrwale, liczy się tez regularnosc snu. Dobre dla zdrowia. Wiele procesów w ludzkim organizmie jest pod kontrolą zegara dobowego.
Nie. Jedyne z czym się zgadzam, to że niedobór snu to tortura i wpływa znacznie na obniżenie jakości życia w ogóle (uogólniając, przedkłada się to na widoczną różnicę: wstaję wybudzony naturalnie/wstaję wybudzony budzikiem). A to o których godzinach śpisz to sprawa drugorzędna, chociaż nie jestem pewien, czy ilość światła (pora dnia) nie wpływa na jakość tegoż. No i przyzwyczajenie też może powodować budzenie się o mniej więcej określonej godzinie bez wyspania się. Chociaż tutaj z kolei nie wiem czy to czasami nie jest zwyczajnie stres.
Sypiam nieco po 5h z kawałkiem idąc o 2 z kawałkiem spać, wstając przed 8. Nadrabiam w weekendy siedząc w piątek i sobotę średnio do 3,4, a śpiąc do 11. Zdecydowanie jest mi tak łatwiej niż nawet idąc o 22, a musząc wstać o 6.Dziś za nic bym tego nie dokonał. I tak z ósmą mam spory problem i to robiąc tak od wielu lat.
Nie ma znaczenia - liczy się długość snu, faza snu w której się obudzisz, nastawienie, przyzwyczajenie i parę innych czynników.
nie ma różnicy jeśli śpisz regularnie o tych samych godzinach, jeśli zmieniasz godziny snu to wstajesz i czujesz się jak zombie (własne spostrzeżenia).
Ja mam tryb 22-6 i jakoś nie mam najmniejszego problemu z wstawaniem o tej godzinie. Powiem więcej, gdy śpię dłużej jak mam wolne to jestem bardziej zmęczony i śpiący niż jak śpię krócej ;)
Ja spie w nieregularnych godzinach, ale nigdy nie czuje sie jakos wyjatkowo podle, wazne ile spie a nie w jakim przedziale czasowym.
Jeżeli mam siłownie na następny dzień to zasypiam o 21-22 i wstaje o 5 rano i jestem wypoczęty , a jak nie mam to kłade się o 23-24 i też nie mam problemu ze wstaniem . Jedynie zauważyłem u siebie zmęczenie jęsli śpie poniżej tych 8 h bądz powyżej . Duże znaczenie ma także odżywianie , jak nie uprawiałem żadnej dodatkowej aktywności fizycznej ,to potrzebowałem rano 40 minut zanim sie rozbudziłem ale i tak po tym czułem straszne poczucie senności . A odkąd zacząłem dobrze jesc nie mam z tym najmniejszego problemu .
Liczą się tylko dwie rzeczy. Stała ilość czasu na sen tj. najlepiej 8 godzin na dobę oraz regularna pora snu. To bez różnicy czy idziesz spać o 22 i wstajesz o 6, czy idziesz spać o 2 i wstajesz o 10, o ile jest to rzecz regularna.
Ja każdego dnia nastawiam budzik na tę samą godzinę, czy to dzień pracy, weekend, czy urlop. Rytm mam taki, że budzę się 1-3 minuty przed budzikiem każdego dnia.
Zgadzam się.
8h to 8h. Mnie wystarcza. Mam inny problem. Praca 8-16 więc wstaję w okolicach szóstej 5 dni w tygodniu, a spać chodzę 22-23. Mam organizm wyregulowany pod zegarek. I o ile mogę przesunąć porę pójścia spać do mniej więcej drugiej w nocy, to pora pobudki nie jest już tak elastyczna. Zawsze budzę się między szóstą a ósmą. Więc siedzenie do późna kończy się w moim przypadku jutrem pod znakiem zombi.
W związku z tym okropnie znoszę durny wynalazek zmian czasu na letni/zimowy i głosowałbym na każdą partię, łącznie z NSDAP, która obiecałaby jego likwidację.
Nie macie tak, że czasem śpicie krócej i czujecie się wyspani niż jak śpicie minimum 8h?
Sen składa sie z dwóch faz, jeśli obudzicie się pomiedzy nimi to czujecie się wyspani, może to być nawet po 3-4h.
Jeśli obudzicie sie w trakcie jednej z faz to zasypiacie znowu bez problemu chyba że trzeba wstać i wtedy człowiek jest niewyspany. W moim przypadku się to sprawdza.