Idę sobie ulica, od ostatniego posiłku minęły już ponad 3 godziny. A, wyjdę, mówię.
No i wchodzę, zamawiam, jem, dobre. Wtem w rogu pomieszczenia wzrok mój przykuły takie oto gusła.
Otóż mój Chińczyk chyba wchodzi w konszachty z niejasnymi mocami. Ktoś wie jak się przed tym bronić?
Mieszkając za granicą często widziałem takie ołtarzyki, szczególnie w wietnamskich knajpach, a w japońskich kota z łapą w górze. Ja albo omijałem takie miejsca, albo modliłem się przed jedzeniem co i tak w zasadzie zawsze czynię. I tak nie wiesz co się dzieje z jedzeniem, bądź czymkolwiek co kupujesz za kulisami.
Otóż mój Chińczyk
Ile dales za chinczyka?