Jezusie słodki, kolejny film, o którym chce się jak najszybciej zapomnieć. Kretyńska i naiwna opowiastka. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Absolutnie zero emocji z mojej strony, najnormalniej w świecie czekałem na koniec seansu. Ba! Chciałem aby się wreszcie skończył.
Niestety wszystkie lepsze sceny pokazane były na 6 miesięcy wcześniej w trailerach i klipach. Nie ma nic nowego, co zapadłoby mi w pamięć. Poza tym mam nieodparte wrażenie, że DC jedzie na jednym schemacie. IMO nadal najlepszym filmem z ich stajni jest MoS.
Pamiętajcie, superbohaterowie wierzą w miłość!
Na tle tego łajna, które do tej pory robiło DC ten film się wybija jakością, serio. Przynajmniej nie usnąłem. Głupie to to i naiwne, ale BvS czy SS były tak słabe, że na tym pierwszym prawie zasnąłem w połowie filmu.
Także przynajmniej jest to lepszy kierunek i wreszcie coś robią dobrze, początkowo też przecież filmy Marvela to była średniawka (m.in. Thor), a teraz każdy czeka na kolejne części Avengers czy nowego Thora. Przynajmniej twórcy już wiedzą, co mają robić żeby nie odwalić kaszanki.
Teraz jeszcze JL.
Przynajmniej twórcy już wiedzą, co mają robić żeby nie odwalić kaszanki.
no właśnie kurczę jakoś tego nie widać. Film nie ma absolutnie żadnego przesłania, oprócz tej wiary w miłość. Od czasu do czasu twórcy rzucają żartami, jednak gra aktorska jest na tyle słaba, że w zasadzie nic nie spowodowało, że pojawił się u mnie uśmiech. Z drugiej strony Gal jest strasznie śliczna, jednak jak ma pokazać scenę agresji to należy zamknąć oczy. Fabuła jest prosta jak cep ale po prostu naiwna i dziurawa. WW dostaje jakieś moce, których nie ujawnia 100 lat później z DD, bo po co. Ostatnia potyczka to w ogóle pokaz CGI z próbą jakiegoś dramatyzmu w postaciach, ale jest to pokazane tak słabo, że jedynie co powoduje, to przewrócenie oczami.
Gal ogólnie nie nadaje się do grana skomplikowanych ról, dlatego dobrze wypadła jako WW - bo tutaj nikt nie wymagał od niej aktorskiego kunsztu. Z kolei zgodzę się, że film na wielu płaszczyznach zwyczajnie kuleje, ale jednak porównując ten do BvS czy SS to mamy znaczny postęp.
Moim zdaniem też film jest mocno przereklamowany. Postacie grają słabo, ogólnie fabuła jest zła. Wątki poboczne nie istnieją. Dużo jest wybuchów i ogólnie jest niedobrze. Lepiej obejrzeć jakiś film o spidermanie niż to. Wonderwoman coś słabo im wyszło.
PS. Nie oglądałem filmu.
Mi się podobał :)
Kurfać! Co to jest MoS?
Skróty się wali po tym, jak się najpierw napisze pełny tytuł, czy co tam trzeba! Mam się domyślać? Szukać w necie?
To po pierwsze.
Po drugie:
Miała owłosione pachy? :D
Ta Wonder Woman. :P
Co to jest MoS?
DC zrobiło w nowszych czasach 4 filmy. I nie są one zbieżne tytułami.
Inaczej lub ponownie.
Wszyscy wiedzą, a przynajmniej ja wiem, co znaczy DC. Kumasz? Skrót, który "każdy" zna, ale zwykła przyzwoitość w jakiś sposób przyzwoity :P powinna kazać nam wszystkim pisać w sposób zrozumiały.
Jeśli używamy skrótów, to tylko wtedy, kiedy wcześniej napiszemy pełną wersję.
Zgadza się?
Załóż, że nikt, absolutnie nikt nie wie, co znaczy DC, SW, BH, BTW, NVM i tak mogę wymieniać do ... NVM. :P
BTW Co z tymi pachami? Poważnie pytałem!
Mam wrażenie, że wszedłeś tutaj wszczynać wojenki. Jeśli minimalnie znasz popkulturę i interesujesz się filmami (a przecież wchodzisz do wątku o jednym z nich) to twierdzenie, że nawet odrobinę nie domyślasz się, że MoS to Man of Steel jest próbą zrobienia gównoburzy. A nawet jeśli Ty tego nie wiesz, to tak jak napisałem, wątek jest skierowany głównie do osób, które wiedzą.
Interesuję się kinematografią więcej niż w minimalnym stopniu, za **uja nie wiedziałem, co to jest MoS, a nawet kiedyś tam oglądałem ten badziew.
edit: o, usunąłeś ten głupi post.
Interesuję się kinematografią więcej niż w minimalnym stopniu, za **uja nie wiedziałem, co to jest MoS,
no cóż..
usunąłem powtórzony post.
Wszedłem tu, by głownie spytać o owłosione lub nie pachy Wonder Woman, a jeśli uważasz, że robię jakąś gównoburzę zamiast odpowiedzieć na proste pytanie w sposób bardzo prosty, to leć do Lutzka i uściskajcie się.
A tę "gównoburzę" to Ty zrobiłeś. Wyjaśniłem jak krowie na rowie, o co chodzi ze skrótami, no ale jak ktoś się uważa za mądrzejszego, niż w rzeczywistości jest, to jego problem. Nie mój. :P
I rozumiem, że nie dowiem się nic o wspomnianych pachach. Nic to, przeżyję do czasu, póki sam nie obejrzę. :D
EOT
Czyli moja decyzja o olewaniu filmów ze stajni DC na premierę zaczyna się opłacać? Ufff... Zawsze zostaje trochę kasy na jakieś dobre piwo
Poza tym mam nieodparte wrażenie, że DC jedzie na jednym schemacie.]
No to co można powiedzieć o Marvelu i ich filmach dla hamburgerów.
To, że mają lepiej rozpisanych bohaterów, lepsze historie i przede wszystkim świetne wyważenie elementów komediowych z poważnymi i momentów na patos z walkami. Czego nie można powiedzieć o tych gniotach od DC typu BvS albo MoS, z czego nawet do dzisiaj trwają spory o czym był BvS.
Jedyne co ssie w filmach Marvela to bad guye, ale po występie takowego w WW czy Lexie z BvS można stwierdzić, że DC równie mocno (jeśli nie bardziej) nie potrafi zrobić dobrego villaina.
Marvel to takie same gówno jak i DC tylko się Camelson nie wypowiadaj o komiksach Marvela bo nawet w tym nie siedzisz, ten element komediowy w filmach Marvela to chyba jest dla 5 latków z zespołem downa.
Ty za to z pewnością siedzisz co widać po bzdurach jakie wypisujesz.
Przeciez miedzy tymi komiksowymi filmami o superbohaterach nie ma zadnej roznicy.
Plastikowe gowna wydmuszki z CGI dla 13 latkow.
Dobre ekranizacje to byl Batman Tima burtona z Jackiem Nickolsonem i Sin City.
Jestem w szoku, że ktoś w ogóle jeszcze nastawia się na jakąś dobrą rozrywkę, idąc na taśmowo produkowane szroty o kolejnych, wygrzebywanych z czeluści nerdowych piwnic "super-bohaterach", używanych bardziej jako pionki szachów w rozgrywce dwóch Fabryk Superbohaterów, które zasrały swoimi produktami kino s-f na lata. Kolejne lato, kolejne tekturowe gówno o tekturowej postaci w jakimś trykocie, kolejny hype "bo trailer!" i kolejny niesmak. No nie do przewidzenia, w końcu Wonder Woman to taka super bohaterka, jak można to było spieprzyć?
Jestem w szoku, że ktoś w ogóle jeszcze nastawia się na jakąś dobrą rozrywkę, ...
Ja jestem w szoku, że w wątku o "kolejnym taśmowo produkowanym szrocie" nadal trafiają się taśmowe komentarze, że hurr durr superbohaterowie, trykoty, tektura, hamerykanie, gówno, nerdy, jak można to oglądać, wymagać, absurd!
A przecież o rozrywkę w tym segmencie kina chodzi - nie o wspaniałe kreacje aktorskie, wymyślne techniki reżyserskie, czy błyskotliwe spojrzenie we wnętrze człowieka, naturę człowieczeństwa, czy zawiłości relacji społecznych.I można wyrazić zdanie, że filmy z DCU zapewniają rozrywkę na kiepskim poziomie. (pomijając już wszystkie kwestie związane z tym, że komiks i jego pochodne to też jest kawał historii popkultury i USA, a ci z DC - Superman, Batman, Wonder Woman zajmują szczególne miejsce).
I jak na razie nie ma żadnej rozgrywki pomiędzy dwoma "fabrykami superbohaterów" - w kwestii rozrywki Marvel, lepiej lub gorzej, dostarcza konkretny produkt i rozdaje karty. A trwa to już dekadę, stworzyli kilka na prawdę świetnych kreacji - Robert Downey Jr to już Tony Stark, Kapitan Ameryka nie musi być jednowymiarowym uber-patriotą.
A DC stara się nadrobić swój spóźniony start podejmując przy tym wiele dziwnych decyzji. Ich filmy są piękne wizualnie, aktorzy dosyć dobrze dobrani, ale dla trochę bardziej wymagającego widza to nie wystarczy.
Tak, można lubić kino superbohaterów i stawiać wobec niego wymagania.
Mi np. Deadpool bardzo się spodobał, za odejście właśnie od tekturowego patosu, tak więc istnieją filmy o bohaterach które lubię. Ale te wszystkie wonder womany, batmany vs supermeny vs syn godzilli czy fantastyczne czwórki to barachło na jedno kopyto, każde nudniejsze i bardziej przegadane od ostatniego. Popcornowe kino wcale nie musi być super-corny.
Taki Deadpool troszkę mnie zawiódł. Fakt, że wyróżniał się z pośród tych wszystkich Avengersów, Ultronów czy tam Fantastycznych Czwórek był miłą odmianą, ale co z tego skoro film był... taki jakiś... meh. Mimo tego, że nastawiłem się na to, że humor z założenia nie miał być wysokich lotów to jednak po jakimś czasie byłem już zmęczony tym przesyceniem żartów związanych z burzeniem czwartej ściany. Jako tako film mi się nawet podobał - na pewno bardziej niż te wszystkie pompatyczne, kliszowe i pełne patosu filmy, w których koleś w portkach i pelerynie ratuje ziemię przed "zuyyyyym" kosmitą.
I nie jestem zatwardziałym hejterem superbohaterów bo nawet lubię parę postaci z uniwersum DC i rozumiem ludzi, którzy są fanami tego rodzaju eeem... dzieł popkultury? Whatever...
To wszystko i tak nie ma znaczenia wobec PIĘKNA Gal Gadot. Anioły istnieją.