Bo w tym roku się nie zapowiada. Niemal 1,5 miesiąca "wiosny" za nami i nie dość że czuje depresję w tym roku to mnie ta pogoda dobija.
Za wiki: Lato astronomiczne rozpoczyna się w momencie przesilenia letniego i trwa do momentu równonocy jesiennej, co w przybliżeniu oznacza na półkuli północnej okres pomiędzy 21 czerwca a 23 września (czasami daty te wypadają dzień wcześniej lub dzień później, a w roku przestępnym mogą być dodatkowo cofnięte o jeden dzień). Podczas lata astronomicznego dzienna pora dnia jest dłuższa od pory nocnej, jednak z każdą kolejną dobą dnia ubywa, a nocy przybywa – Słońce wschodzi coraz później i góruje na coraz mniejszych wysokościach ponad horyzontem.
Zatem będzie napewno, nie koniecznie klimatyczne :)
Wiadomo, ocieplenie klimatu. Juz trzeci rok z rzędu będzie pewnie najcieplejszy w historii pomiarów.
Przypominam, że w 2016 roku wrzesień był jak początek sierpnia, momentami upalny, teraz spłacamy ten kredyt :)
Będzie jak co roku.
Zdecydowanie wolę taką pogodę niż upał. Jestem za przedłużoną wiosną i mocno skróconym latem bez upałów 27+ :)
Nie znoszę polskiej zimy, ale głównie dlatego, że jest szaro i buro, jak za komuny ;) Natomiast temperatura w okolicach 10 stopni jest dla mnie idealna na rower (o ile nie ma deszczu) więc nie narzekam zanadto.
Poza tym polska wiosna, ogólnie rzecz biorąc, jest fantastyczna. Właśnie początek maja należy do najpiękniejszych okresów w roku.
Nienawidzę takiej pogody jak teraz, ni w pi*de ni w oko, niby za ciepło na kurtkę zimową ale na dworze się marznie po dłuższym pobycie. Najlepsza pogoda to 20-25 stopni i słoneczko. Nawet upały po 30 stopni mi nie przeszkadzały. Także niech ta obecna pogoda już łaskawie wypier**** i niech przyjdzie prawdziwa wiosna.