Czy Andrzej Sapkowski musi kochać gry?
szczerze mowiac dziwie sie Sapkowskiemu ja i pewnie jak wielu innych dzieki grze zasiegnelo po ksiazki, tak nawiasem ksiazki wiedzimina sa zarabiste widac ze tworcy dali duzo smaczkow prawdziwej histori Geralta polecam
nie musi, ale biorac pod uwage ze wsrod fanow gatunku rpg jest najwiecej glosnych internetowych oszolomow to srednio mu sie oplaca ta krytyka... ale ze stary i gruby to pewnie zaraz kopnie w kalendarz to chociaz mozna jeszcze sie zabawic i poprowokowac zeby sie gimby napocily przed kompem.
Nie musi kochać, ale warto aby doceniał bo sam ma z tego korzyści nie tylko finansowe. Mnóstwo osób sięgnęły po książki dopiero po zagraniu w gry to po pierwsze, druga sprawa książka w wielu językach i krajach została przetłumaczona dopiero po zdobyciu większej popularności Wiedźmina dzięki grom. Trzecia sprawa, zanim powstały gry Wiedźmin Sapkowskiego był TYLKO I WYŁĄCZNIE popularny w europie wschodniej, teraz jest znany na większości globu. Można tak wymieniać do usranej śmierci.
Jego wypowiedzi są ignoranckie i żenujące i pokazują Sapkowskiego jako mentalnego wieśniaka. Sapkowski według mnie jest odzwierciedleniem większości negatywnych stereotypów które są na temat naszego kraju i ludzi zamieszkujących tutaj. Bardzo dobrze że CD Projekt nie wdaje się z nim w dyskusje, i ogólnie ignoruje zaczepki tego pana, dobrze też że nie współpracowali z nim ani przy Wiedźminie 2 ani Wiedźminie 3, przy Wiedźminie 1 Sapkowski pokazał im środkowy palec, i współpraca ograniczyła się tylko do mapki. Podejrzewam, ze po części stąd ta jego złość, gdy zobaczył jaka kasa się kręci wokół gier Wiedźmińskich to zapewne chciał później jakoś się przyczepić gier ale to już było za późno, bo co on miałby tam robić, i co miałby do zaoferowania? Kiedy Cedep ma swój zespół pisarzy który ma dużo większe pojęcie o projektowaniu fabuły w grach komputerowych niż ignorant Sapkowski, który na temat gier nie ma żadnego pojęcia, mimo to lubi się na ich temat wypowiadać, głównie w negatywnym świetle.
Niech się zajmię pisaniem książek, gdyż jego ostatni Wiedźmin, był na bardzo niskim poziomie.
Problemem Sapkowskiego jest to, że nie rozumie jak duży potencjał niesie za sobą przenikanie się mediów, a jest to spowodowane brakiem zrozumienia gier. Właśnie przez to mamy, a raczej nie mamy uniwersum wiedźmina, o czym sam mówi i jest to jeden z powodów dlaczego wśród wielu fanów Wiedźmina jest uważany za buca.
Właśnie ten "brak uniwersum", połączony ze spadkiem formy pisarza, prowadzi do tego że świat ten bez gier byłby już zapomniany, czego sam Sapkowski przyznać nie chce, a co widać po Sezonie Burz, który był dość mierny, z racji tego że posklejano go z wielu pomysłów, które nie do końca się ze sobą kleją, nadając mu jakiś tam motyw przewodni (miecze), oraz rozwadniając świat, kierując go jeszcze bardziej w stronę hight fantasy, co spowodowane jest brakiem ram i wrzucaniem pomysłów, które jak pisałem, do siebie nie pasują i w zasadzie tak kółko się kręci, a wszystko niewątpliwie by załapać się na hype, stworzony wokół gier. To wszystko powoduje frustrację Sapkowskiego, podsycaną pytaniami o grę, zadawanymi mu nagminnie, co przecież spowodowane jest wyschnięciem źródełka z zapytaniami fanów, bo i o co, skoro nic dobrego ostatnim razem nie napisał? Tak właśnie panie Sapkowski, zamiast biegać na konwenty i narzekać, przydałoby się napisać jakieś wybitne dzieło, o którym ludzie mogliby rozmawiać, oraz kupić sobie jakąś mądrą książkę, o przenikaniu mediów i ogólnie grach komputerowych, a następnie zastanowić się dlaczego Martin odniósł sukces, w końcu jest pan człowiekiem inteligentnym...
Czy Sapkowski musi kochać gry? Nie, jednak mógłby zachować choć trochę respektu do ich twórców i przełknąć niemiłe dla niego fakty, zamiast gadać głupstwa, bo żaden myślący człowiek mu w tym przypadku nie przyklaśnie i to będzie nakręcało tą spiralkę.
Gry, książki i filmy, to zupełnie inne media. Słowo pisane daje ogromne pole manewru dla wyobraźni, potrafi zmusić człowieka do skupienia i zainteresowania w momentach, gdy filmy i bogate wizualnie gry by nudziły. Można przecież napisać o starej, szarej pelerynie zabarwionej krwią ściekającą... należącą do Baby Błotnej poległej w bitwie... (retrospekcja). W filmie/grze graficznej (tak ode mnie - grałem w gry tekstowe, więc nie wszystkich gier to dotyczy, ale skupmy się na obecnych trendach) to będzie sekundowy wjazd kamery na podziurawioną szmatę. Nie można się dziwić, że nawet najwierniejsza adaptacja w innym medium niż źródło, będzie niosła de facto inne wrażenia.
Co do postawionych w materiale przykładów, przedstawieni autorzy byli niezadowoleni z treści adaptacji - bo ta przeinaczyła zamysł twórcy, bo spłyciła wątek lub postać. W przypadku Wiedźmina "krytyka" AS na grę (przynajmniej z początkowych jego wypowiedzi) to zwykły hejt - nie grał, nie widział, ale to gra, rozrywka dla maluczkich...
W późniejszych wypowiedziach AS przyjął inną strategię - gry ok, adaptacje ok, gratulacje sukcesu, ale dlaczego reklamują książki grą, jeśli to książka była pierwsza? A to dlatego, że marketing. Zakładam, że AS nigdy nie tworzył projektu graficznego okładek do swoich książek, zawsze był to grafik. Po ogromnym sukcesie gry nic dziwnego, że wydawcy przyjęli taki sposób reklamowania produktu, tak jest ze wszystkimi produktami.
Moim zdaniem nie byłoby sprawy, gdyby:
CD PROJEKT RED
przedstawia
WIEDŹMIN III
Dziki Gon
zmienić na:
CD PROJEKT RED
przedstawia
Adaptację powieści
ANDRZEJA SAPKOWSKIEGO:
WIEDŹMIN III
Dziki Gon
Ale mleko się rozlało i już dawno skwaśniało. Jak w materiale - matematyka nie kłamie, łatwo sprawdzić, czego sukces na co wpłynął. Zawsze można się jednak dogadać... albo oczerniać lub umniejszać.
Ale żadna z części Wiedźmina nie jest adaptacją książki, przecież opowiada zupełnie inna historię.
,,Słowo pisane daje ogromne pole manewru dla wyobraźni, potrafi zmusić człowieka do skupienia i zainteresowania w momentach, gdy filmy i bogate wizualnie gry by nudziły."
No nie wiem, ja tam wolę mieć pole manewru do podejmowania decyzji co dają mi gry, książki idą po sznurku.
Społeczność graczy to by chyba chciała, żeby Sapkowski padł na kolana i dziękował za te gry, a prawda jest taka że jako twórca ma prawo mieć je w dupie.
Jak dla mnie facet zamiast zgłębić nowe medium rzucił kilka niepotrzebnych i niewyważonych opinii, następnie zamiast nadrobić braki, zaczął brnąć w tę arogancję i ignorancję uzasadniając je kolejnymi protekcjonalnymi uszczypliwościami w kierunku obcej dlań społeczności. Co to za linia obrony, że "ma rację, bo jest pisarzem i postrzega rzeczywistość na swój sposób"? Litości, tak ciężko pojąć, że pisarze nie są nieomylnymi meta-Bytami i też nierzadko plotą trzy po trzy... Z pewnością piszę nie w smak entuzjastom Sapkowskiego, ale facet przejechał się na swoim narcyzmie tak, że nawet środowisko literackie to dostrzegło.
chodzi o kase wtopił miliony bo wział jednorazowa oplate za prawa a nie ryczałt
Jeśli o mnie chodzi to rozumiem nastawienie Sapkowskiego bo nie uszukujmy się tylko on tak naprawdę kocha to dzieło i wie jak jak ono powinno być odbierane ale gra (a nawet seria) łączy wiele faktów czy to postaci czy smaczków z jego twórczości i wydaje mi się że dopiero pan Sapkowski zrozumie to kiedy twórcy zaczną wypuszczać następne gry z tego uniwersum bo pewnie dopiero wtedy zauważy to co już po premierze Wieśka 3 było widoczne czyli że jego nazwisko stało się bardziej znane wśród młodszej grupy wiekowej a co za tym idzie daje mu większy rozgłos
Pewnie że nie musi, to nie jest żaden prawny obowiązek. Każdy żyje tak jak mu się podoba.
Jednak całkowite odcinanie się od komputerowego Geralta to dla Sapka strzał w stopę, tak finasowy jak i PRowy. Dzisiejsze media wszelakie mają to do siebie, że się przenikają i dyskutuja ze sobą. W obecnym stanie same książki nie przegonią sławą gier, co widać chociażby po najnowszych okładkach książek, na których znalazły się (moim zdaniem) średnio atrakcyjne arty z gry zamiast niezależnych ilustracji. W tej materii autor może mieć pretensje, tyle że to już nie wina REDsów, a wydawcy ksiażek. Tymczasem mam wrażenie, że Sapek stara się znaleźć winnych wszędzie wokół zamiast konstruktywnie zadziałać i rozwiazać problem.
Do tego nie bardzo rozumiem jego twierdzenie o tym, że za granicą był znany jeszcze przed premierą gry. Nawet na jego stronie jak na dłoni widać, że przed 2007 rokiem (pierwszy Wiesiek od Redsów) istniały głównie tłumaczenia czeskie i rosyjskie. W większości wersje niemieckie, angielskie, francuskie czy hiszpańskie były przełożone dopiero rok po jej premierze. Kilka symbolicznych sztuk pojawiło się jeszcze w 2005, gdy rok wcześniej pokazano demo gry na targach E3.
Nie nie musi. Czy musi powstać kolejny bezsensowny materiał, żeby dyskutować o tym samym? Tak musi.
Ano, kolejny raz już widzę podobny filmik/artykuł. Widocznie chyba trzeba czasem dubla zrobić jak się nie ma pomysłów na materiał (cały rok bez przerw robić filmy to w cholerę roboty), a kliki zawsze będą i pozytywny odzew, bo raczej ciężko żeby na stronie o grach ktoś obrażał gry :P. Po prostu to się opłaca.
Cały konflikt polega chyba głownie na braku szacunku. Wielu czytelników bardzo szanuje a nawet podziwia pana Sapkowskiego. Wykreował wspaniałe doznania jakie miało tysiące jego czytelników i dla tego go podziwiamy. Jednak trudno nadal mieć ten szacunek, skoro pan Sapkowski dziś wykorzystuje swój intelekt do obrażania tych ludzi. Ludzi którzy widza że inni ludzi i inne medium też potrafi wykreować równie wspaniałe doznania. Od tak inteligentnego człowieka oczekuje się raczej więcej tolerancji.
Wygląda to tak że pan Sapkowski skreśla cale medium i trud tylko dla tego że nie jest książka. Niestety Pewnie gdyby ktoś napisał "lepsza" wersje jego książki z tym samym bohaterem która odniosła by sukces również podobnie by się zachowywał. Twierdze tak po obejrzeniu paru konwentów z których wiało pogarda dla innych autorów książek. Szkoda bo myślę że odrobina współpracy mogła by dać niesamowite efekty. Nas czytelników-graczy to trochę boli. Bo mentalny "ojciec" bohatera- przyjaciela nie akceptuje go a dla nas to nadal przyjaciel. Nawet trochę bardziej z krwi i kości. Mało tego staliśmy się dla tego "ojca" przyczyna degradacji jego "syna". To jeszcze można próbować zrozumieć. Są też jednak twórcy gier i powiedzenie że są również nie godni inteligencji pana Sapkowskiego to .... mało inteligentne.
Nie musi, ale doceniać i szanować by mógł bo to dzięki nim zaistniał na świecie, a i wielu po książki sięgnęło dopiero po ograniu gry np.ja. Więc niech skończy z tym bólem dupy.
Sapkowski może mieć w rzyci gry i nic komu do tego.
Nie nazywa graczy debilami, dałeś się zmanipulować.
Mnie najbardziej rozczulają zarzutu o "ból dupy" Sapkowskiego. Kurza twarz, międlicie tę nieszczęsną wypowiedź od pół roku. To kogo tu boli rectum?
Ludzi tutaj mają ból tyłka o ból tyłka Spaka:D Jakby to miało jakieś znaczenie.
Dobrze, że Sapek nie ma pojęcia o grach. Wtedy miałby jeszcze większy ból d**py i powody do zazdrości, uświadomiwszy sobie, że REDZi pod wieloma względami byli w stanie mu dorównać, tworząc elementy wiedźmińskiego świata w niczym nieodbiegające od oryginału. Widać to głównie na płaszczyźnie dialogów, potworów i autorskich postaci jak np. Roche, Kalkstein, Letho czy Iorweth (tak ten ostatni się u Sapka pojawia, ale tylko z imienia). Foltesta czy Henselta z kart książek w ogóle nawet nie pamiętam (może tyle, że Foltest był przystojny) i to właśnie CDP nadał im osobowość i charakter. To co w książkach było tylko nazwą czy imieniem, w grze nierzadko zyskało własny wygląd i podmiotowość.
AS pewnie o tym nawet nie wie. Może to i lepiej.
Andrzej Sapkowski to mistrz. Zupełnie nie przeszkadza mi Jego obojętność do gier z serii Wiedźmin, sam wku%wiłbym się gdyby na eventach na których udziela wywiadów 90% pytań odnosi się do gier, a nie do Jego twórczości. Gracze zachowują się jak małe dzieci na wieść, że ktoś ma czelność obrażać ich zabawki...dla mnie jest to po prostu żałosne. Przybijam piątkę Andrzejowi :] Mam nadzieję że nie spuści z tonu i będzie bronił swojego zdania (mało kto dzisiaj ma odwagę aby to robić publicznie, oczywiście trolli internetowych nie wliczam)
BTW: wszyscy trąbią że gry przyczyniły się do zwiększenia sprzedaży powieści, na jakiej podstawie? Czy od czasu premiery gier przetłumaczono sagę na jakiś język, w którym wcześniej, przed grami tego nie zrobiono?
Książki zaczęły być tłumaczone na angielski po premierze gier więc nie pisz bzdur :), gdyby nie gry twórczość Sapkowskiego byłaby popularna najwyżej na wschód od Polski.
@up
Polecam poszukać dokładniej i zobaczyć, że angielskie tłumaczenia pierwszych części były przed premierą W1 i nie pisać bzdur
Pewnie mu chodzi o wydania z okładką z gry. ;] No, skoro tak, to w Polsce tak samo.
Gra wyszla w 2007, ksiazka zostala wydana po angielsku 2008 więc jakim cudem przed grą :)?
Angielskie tłumaczenie "ostatniego życzenia" pojawiło się parę miesięcy przed W1 więc się mylisz. Już samo napisanie, że książki zaczęto tłumaczyć po premierze jest ogromną bzdurą. Książka mogła być tłumaczona nawet z 2 lata przed angielskim wydaniem. Na przyszłość poszukaj dokładniej zanim zaczniesz zarzucać komuś pisanie głupot.
Podaj źródło w takim razie, co nie zmienia faktu, ze Wiedźmin nie był hitem na zachodzie, przynajmniej wsród anglojęzycznej ludności. Polecam wideo z punktu widzenia Amerykanina poniewaz zachowujecie sie jak Sapkowski któremu przeszkadza popularność jednak pieniądze przymuje :).
https://www.youtube.com/watch?v=ZohodiFCOTU
https://www.youtube.com/watch?v=CXWbUJXAVE0
English: The Last Wish, translated by Danusia Stok
UK - Gollancz, 2007 (ISBN 0575077824)
Proszę bardzo. Wikipedia
A co do mojego zachowania to już napisałem niżej co uważam na ten temat i to powinno Ci wystarczyć. Po prostu nie lubię jak ktoś się mądrzy, a sam nie ma pojęcia
Książki zaczęły być tłumaczone na angielski po premierze gier? Jesteś żałosny, w dodatku piszesz bzdury, zarzucając mi pisanie takowych, prawdziwy hipokryta :) Anglojęzyczna Krew elfów została wydana w 2008 roku, amerykańska wersja rok później. Pierwsza gra z serii Wiedźmin została wydana pod koniec 2007. Rzeczywiście, tłumaczenie przebiegło niezwykle szybko, najwidoczniej presja premiery pierwszego wiedźmina (o której mało kto słyszał na zachodzie) była katalizatorem rychłego tłumaczenia sagi na angielski, niespełna rok, myk myk, tłumaczenie, druk, dystrybucja, byleby zdążyć i zyskać na popularności gry :] Zejdź na ziemie dziecko zrodzone w bólu ;) Andrzej, jedziemy z plebsem :]
No popacz, popacz... przetłumaczył w 2008, a na listy bestsellerów wszedł w 2011, gdzie wcześniej był tam praktycznie nieznany... przypadek, prawda?
Gość nie ogarnia, że ludzie książką zainteresowali się wtedy kiedy poznali to uniwersum poprzez gry...
A ty nie ogarniasz, że pierwszą część gry kupili przede wszystkim ludzie, którzy znali książki.
A teraz porównaj sprzedaż W1 i W2 (o trójce nie wspominam), a zobaczysz różnice. Ale nic dalej żyj sobie w zakłamanej przez siebie rzeczywistości.
To ty zakłamujesz rzeczywistość. Gdyby nie popularność Sapkowskiego na wschodzie to by nie było kolejnych części, ale okłamuj się dalej.
Gdyby nie popularność gier Sapek byłby noname'em na wschodzi i tyle. Znali go tylko zapaleńcy fantastyki. Ale widzę masz jakiś problem ze sobą więc skończ.
Człowieku, nie wypowiadaj się na tematy o których nie masz pojęcia, bo tylko się ośmieszasz. Pierwsza część sprzedała się głównie tam gdzie twórczość Sapkowskiego była znana, czyli na wschodzie.
A ludzie dalej nie rozumieją, że Sapek jest niesamowicie dumnym człowiekiem i nie przyzna się do błędów. Po gównianym serialu i filmie nie wierzył, że ktoś może stworzyć coś dobrego z Wieśka. Wziął kasę z góry za grę bo był przekonany, że wyjdzie takie samo gówno jak wcześniej. Dodatkowo chłop zdaje sobie sprawę jakie wiadro pomyj wylali by na niego ludzie gdyby powiedział, że nie miał racji. Gracze by wyśmiewali się ze "starego głupka co nie miał racji i tak na prawdę wszystko zawdzięcza tylko grom" (tak by było), a z kolei wierni fani książek i Sapka (dla których gry nie istnieją) zgnoiliby go za złamanie swoich zasad oraz za to że uległ "bandzie pryszczaków co nie potrafią czytać". Dodatkowo gdyby ktoś na spotkaniach ze mną, jako autorem książki, pytał się tylko o grę to też byłbym zły. Sapek jest pisarzem i w pierwszej kolejności powinien mówić o książkach, gry powinny być dodatkiem do rozmowy.
Tutaj w pierwszej kolejności rozchodzi się o ogromną dumę, a później o pieniądze które przeszły mu koło nosa. Osobiście uważam, że Sapek i bez gier był znany nie tylko na wschodzie ale i we Francji, Hiszpanii czy Niemczech bo tłumaczenia w tamtych językach wyszły znacznie wcześniej niż gra. Z drugiej strony nie można zaprzeczyć, że spora ilość książek sprzedała się również po premierach (szczególnie W3).
Pamela L. Travers, autorka książki "Mary Poppins", do końca życia nie była zadowolona z adaptacji jej książki. W związku z tym nie pozwoliła przełożyć na ekrany kin żadnego innego ze swoich dzieł. W 2013 roku nakręcono nawet o tym film pt. "Ratując pana Banksa", gdzie w rolę Walta Disneya wcielił się Tom Hanks.
Gdyby nie książka to gra by się tak nie sprzedała, to dlatego że gra tak dobrze oddała klimat z prozy.
Ale to też prawda że gra wskakując na pierwsze miejsce w świecie gier narobiła szumu i rozreklamowała świat z Wiedźmina, co pokazało ludziom którzy nie czytali, że jest taka fajna książka na świecie.