Kurier przytaszczył mi dziś laptopa (tanie Lenovo) kupionego dla osoby trzeciej (nie za bardzo obeznanej z IT).
Wszystko wyglądało pięknie, choć od początku miałem wrażenie, że komp był mniej lub bardziej używany - ogólnie wygląda jak nowy, ale jeden klawisz ma inny odcień + na jednym boku obudowa jest minimalnie uszczerbiona (jakby ktoś w nią "wjechał" śrubokrętem). Postanowiłem sprawdzić przebieg dysku i ustalić czy komp nie był używany. Niestety w BIOSie nie wykrywa mi dysku. Nie wiem czy laptop doszedł do mnie bez takowego, czy SSD który miał być w środku po prostu padł.
I tu pojawia się pytanie - chcę tego laptopa, ale inny egzemplarz. Najlepiej z tego sklepu, bo tylko ten sklep sprzedaje akurat ten model w przyjaznej cenie. Jak to rozegrać? Odesłać bez podania przyczyny, czekać na zwrot kasy i modlić się, żeby a) nie kupić drugi raz tego samego egzemplarza, b) ktoś nie wpadł na pomysł, że to ja go zepsułem i sponiewierałem czy lecieć z rękojmi? Prawo prawem, ale widziałem, że Lenovo potrafią serwisować 3 miesiące a ten laptop jest potrzebny "na zaraz", bo brat wyjeżdża za 10 dni z Polski.
Any ideas? :D
Taki przykład.
W wakacje zepsuła mi się płyta główna kupiona w Morele.net.
Skorzystałem z prawa rękojmi. Morele.net olało mnie totalnie.
Poszedłem do Miejskiego Rzecznika, który w sierpniu zaczął rzucać się z Morele.net papierkami. W grudniu 2016r. Rzecznik uznał, że Morele.net leci w kulki i wyraża nadzieję, iż sprawę załatwimy polubownie i Morele.net zwróci pieniądze.
Jak myślisz, zwrócili? :)
Nie baw się w rękojmie, bo to martwy przepis. Jak zresztą cała instytucja Praw Konsumenta.
NIE POLECAM Morele.net
Setak, o fuck, współczuję :/
Dzięki za radę, postaram się im jutro odesłać paczkę, poczekam chwilę i zamówię znowu :D
Na jakiekolwiek gwarancje czy rękojmie to akurat Lenovo źle wybrałeś... ma fajne laptoki, póki się nie zepsują. A jak się zepsują to opinie są fatalne.
Setak - to ja ci dodam swoją historię, że izby handlowe również nie znają prawa, w moim przypadku nie widzieli różnicy między zwrotem z powodu niezgodności z umową, a 14-dniowym zwrotem konsumenckim. Nie odpowiadałem, bo na znaczki i stanie na poczcie więcej bym stracił niż sprawa była warta :)
A z Twoją szkodą to pozostało tylko iść do radcy/adwokata i od razu zakładać sprawę. Myślę, że gra warta świeczki jeśli płyta to jak podejrzewam jakieś kilkaset złotych, może tysiąc z kawałkiem. Potem zwracasz się o zwrot kosztów postępowania, które dopiero mogą im dodać otuchy.
Ale to wszystko pod warunkiem, że wygrasz sprawę, a to 50/50. Wielu sędziów to totalne jełopy albo ignoranckie sukinsyny.
PS. b212 - oddaj w ramach 14 dniu i zaznacz, że dostałeś uszkodzony i niesprawny. Zrób fotki. Jaki to sklep?