La La Land - recenzja filmu dla marzycieli
Musicale zazwyczaj bardziej mnie męczą a niżeli bawią aczkolwiek temu konkretnemu dam szansę.
Film jest super.
Komu się podoba tego nie przekonasz że coś jest źle.
Tym co się nie podoba, pewnie nie przekonasz że film jest wybitny.
Wymagany jest pewien poziom wrażliwości.
Na Spotify jest oficjalny soundtrack dostępny, można przesłuchać. Filmu jeszcze nie widziałem, ale nie wiem czy wybiorę się do kina. Chociaż na musicalu nigdy jeszcze nie byłem w kinie, a gatunek nawet lubię.
Gatunek zupełnie nie w moim guście, ale druga połówka wyciągnęła mnie do kina w niedzielę i muszę przyznać, że film jest świetny. City of Stars do tej pory chodzi mi po głowie.
Nie.
Film jest nietypowy. Powiem przewrotnie że większości pewnie się nie spodoba. Ale jest bardzo dobry. Zobacz to zrozumiesz.
Jako wielki miłośnik musicali wszelakich jestem ukontentowany ilością nawiązań do klasyki (bez popadania w przesadę).
Jednocześnie boli, że konkretnych piosenek było zbyt mało, zaś samego jazzu zbyt dużo, bo akurat zawsze wolałem filmy muzyczne z hiciorami, zaś jazz musical ze wczesnych lat Hollywood to jednak nie moje ulubione klimaty. Jednak zarówno przewodni "City of stars", jak i pozostałe kawałki radują ucho.
Natomiast wizualnie to majstersztyk i jeden z lepszych przykładów magicznego realizmu ostatnich lat. Zaś za scenkę z "I ran" należy się oddzielna nagroda.
music hall nalepszy film roku spiewogra dla tłumu, o holocoscie i przesladowaniu zydow nic w tym roku sie nie pojawiło?
Nie oglądam filmów tego typu raczej ale ten - po prostu jest genialny. Zachwycił mnie na wszystkich możliwych płaszczyznach. Majstersztyk.
Słaby musical, niestrawna, przestarzała forma.
Dobrze, że muzyczny motyw przewodni faktycznie wpada w ucho, ale co z tego?
"Klasyczna" forma prezentacji wymaga ogólnie świetnej muzyki i świetnych głosów. Głosów nie ma, a jedyna fajna, charakterystyczna piosenka, to ta "Do marzycieli", na zakończenie.
Film jest dobry tylko tam, gdzie nie jest musicalem, i świetny tam, gdzie jest jazz. Najlepszy - w sensie "najbardziej porywający", bo motyw przewodni oczywiście, jak wspominałem, jest bardzo OK - fragment muzyczny to, o ironio, nowoczesny jazzowy wykon.
Wielkie rozczarowanie.
Te wszystkie zachwyty należą się Whipalshowi.
Teraz to chyba nagroda pocieszenia dla reżysera.
To już "Nine" było lepsze, oczywiście, mniej wysmakowane formalnie, nie mające startu nawet i w ogóle... a także o wiele gorsze jako FILM, ale lepsze jako MUSICAL, bo przynajmniej jeden przebój wylansowało (Be italian)
Gdyby La La land nie było przeciętnym klasycznym musicalem, spokojnie zasłużyłoby na 7,5-8 oczek. Fajni ładni bohaterowie, klimat, do tego zakończenie... nie tak oczywiste, jak na lekki romans o marzycielach. No ale zachciało się twórcy musicalu....
Kompletnie do mnie nie trafił :( Jeden z najgorszych jakie ostatnio oglądałem ...
Fajne w tym filmie jest między innymi to jak skrajne emocje u ludzi budzi :-)
Jaką nadzieję miałem, że jednak to jest hit jak obiecują a parka aktorów mnie zaskoczy. Nope... Żle dobrana obsada, słabe i drewniane tańce. Muzyka całkiem fajna, bo lubie jazz. Ktoś powie, że nie zrozumiałem filmu bo jestem niewrażliwy? Jestem i to bardzo a na wielu filmach/serialach uronię łzę. Czułem emocje bohaterów ale oboje je wymuszali; drewniana gra Goslinga nigdy do mnie nie trafiała a Stone zbyt stara się 'swoimi minami'. Film bez happy endu, bo taka dziś moda. Jest chyba tylko zachwalany przez nie znających tematu musicali lub dla fanów Tańca z Gwiazdami.
Polecam klasykę, czyli "Deszczową piosenkę" - tam to dopiero jest taniec i w nim emocje zawarte. Ludzie aż unoszą się w powietrzu a nie jak w "LLLand" tylko w scenie bez grawitacji. Aż dziw mnie brał jak ludzie potrafią tańczyć w klasyku sprzed 65 lat. Z nowych polecam "Rock of Ages". Nie tylko dla fanów rocka ale dla każdego. Bo Tom Cruise zagrał świetnie a film jest super i niestety bardzo mało znany. Nie zawiedziecie się. Zwłaszcza, że La La Land chyba kopiuje fabułę i temat z Rock of Ages.
PS: Dużo więcej emocji a właściwie masę czułem w "Silver Linings Playbook", który właściwie musicalem nie jest a sceny taneczne są ok i emocje, emocji sporo, różnych.. bo o tym jest ten film ;)
Sing Street 10/10
I tyle w temacie.
Podobał mi się, zwłaszcza jeśli chodzi o wizualny aspekt, nastrój i choreografię przy utworach. Sympatyczny, ciepły film, z moim zdaniem dobrym zakończeniem. Niemniej jednak, tak jak Emma zagrała świetnie, tak Ryan moim zdaniem źle dobrany - Ani głosu w utworach ani porządnej gry w międzyczasie. Tak czy siak film polecam, zrobił na mnie dobre wrażenie.