Za którym razem zdaliście prawo jazdy na samochód? Jak długo się uczyliście? Czy wykupowaliście dodatkowe lekcje? Ile błędów popełniliście na teorii?
Zdałem za trzecim - za pierwszym najechałem na linie na łuku (absurdalny stres mnie zjadł, zupełnie nie wiedziałem co się dzieje), za drugim już stresu za bardzo nie było ale w ogóle nie czułem sprzęgła i samochód mi zgasł kilka razy przy ruszaniu ze świateł na mieście, za trzecim poszło już gładko. Uczyłem się tyle co na kursie, dodatkowe godziny wykupiłem dwie - egzaminy miałem w odstępie trzech miesięcy i w śniegu, przydały się. Na teorii nie popełniłem żadnego błędu ale zdawałem jeszcze na starych zasadach.
Generalnie wspominam ten egzamin jako absurdalnie stresujący :)
Teoria za pierwszym, praktyka za 4. Ile się uczyłem to nie pamiętam, bo to 7 lat temu było, ale żadnego błędu nie popełniłem na teorii. Dodatkowe jazdy wykupowałem, ale tylko raz i z 2 godziny.
Teorie zawsze na 100%, z praktycznym bywalo roznie, juz dokladnie nie pamietam, chyba maks za drugim razem wszystkie kategorie, lekcji dodatkowych brac nie musialem.
Prawko mam krotko, dopierk od 2009.
teorie miałem jeszcze za czasów gdy pytania były normalne i wystarczyło się ich na blachę wykuć, więc tu nie było problemu. Praktykę dopiero za 5 razem zaliczyłem :) , pzdr dla zdających w Word Kielce
Praktyczny i teoretyczny za pierwszym razem. Na teorii jeden błąd i praktyce jeden (zgasł mi przy ruszaniu na wzniesieniu). Wewnętrzny w szkole oblałem chyba z 3 razy (stres). Jeździłem z instruktorem który był kolegą ojca więc śruba była mocno dokrecona. 10h dodatkowych godzin.
Oba za pierwszym. 2013. Na praktyce zgasł mi chyba 3 razy, więc teoretycznie zdać nie powinienem, egzaminator nie wydawał się zbyt przyjemny, w dodatku przy zawracaniu miałem inną wizję wykonania manewru niż on (choć właściwie to polecenie wykonałem), ale jakoś przeszło, do dzisiaj nie wiem dlaczego
Aha, no i trochę za długo zostałem na lewym pasie po skręcie, ale nie był to błąd dyskwalifikujący
3 lata temu. Teoria za 1. Raz przeczytalem ksiazke z testami. Cos tam wiedziałem z zycia. Praktyka za 3. 2 razy oblalem z wlasnej glupoty i stresu bo wiedzialem ze nie umiem jeszcze jezdzic.
Teoria za drugim, weszły akurat te nowe egzaminy i nie było bazy pytań żeby porobić, a uczyć też mi się nie chciało :D. A praktyka za pierwszym, raczej bez problemów bo u mnie w rodzinie panuje przekonanie, że facet musi być dobrym kierowcą więc i wcześniej pozwalali mi jeździć i trochę się uczyć.
Nie.... Nie uważam się za świetnego kierowcę
I teoria i praktyka za pierwszym razem, w 2012 roku. Dokupiłem dodatkowe pół godziny, żeby ostatnią jazdę mieć w pełnym wymiarze, bo wcześniej coś tam się poknociło. A na teorii nie pomyliłem się ani raz, ale wtedy było raczej niewiele pytań i po zrobieniu przykładowych testów kilkanaście/kilkadziesiąt razy praktycznie znałem je wszystkie na pamięć.
Za pierwszym, dokupiłem godzinę przed egzaminem żeby mieć czym dojechać do WORDu.
Jeszcze nie zdalem :( Zdaje od 9 lat. Mialem chyba 8 podejsc. 3 w Gliwicach i 5 w Opolu. Teorie zawsze za pierwszym. Stara zdawalem raz i mialem 2 bledy. Nowa tez raz i nie pamietam ile punktow mialem. Starej sie mozna bylo wykuc na blache, a w nowej to loteria :)
Mialem bardzo duze przerwy miedzy podejsciamy, wiec wykupywalem okolo 4 godzin.
Strasznie mnie zzera stres na egzaminie. Na jazdach jezdze bez problemu, a w trakcie egzaminu nie potrafie opanowac sprzegla zazwyczaj i stad sie biora moje problemy.
Teoria za pierwszym bezproblemowo, a praktyka za czwartym, bodajże. Pamiętam, że między podejściami zawsze kilka godzin sobie dokupowałem. I przed tym czwartym podejściem już naprawdę pewnie za kółkiem się czułem, więc myślę, że nie ma sensu iść na egzamin, jeśli ktoś nie czuje się zbyt pewnie. Lepiej dokupić kilka godzin i dalej trenować. To wszystko musi być kwestia nawyków. Prawko mam już od 6 lat.
1998 rok zaliczone bialym fiatem 126 p w Word Opole;)
Praktyka i teoria za pierwszym. Pewnie jakieś błędy były, ale już nie pamiętam jakie. Dodatkowych jazd nie kupowałem.
Za pierwszym podejściem teoria zdana za pierwszym, praktykę oblałem przez swoją winę, dwa razy. Bo nie znałem znaków i w ogóle podchodziłem z założeniem, że nie zdam, to nie zdam. Ale to było jakieś 6 lat temu. Wziąłem się za to na nowo, jakoś w zeszłym roku. Musiałem zdać teorię na nowych zasadach. To i praktyka pękła za pierwszym, po prostu się przyłożyłem, ale na pełnym luzie.
wszystko za pierwszym razem na oblewniczej. uczylem sie cale zycie - takie zainteresowania. teoria bezblednie, na praktycznym cos tam musialem powtorzyc
Zdałem za pierwszym razem oba egzaminy, uczyła mnie kobieta. Do egzaminu teoretycznego uczyłem się sporo ale bez przesady, jedynie na 3 dni przed testem na poważnie zacząłem się uczyć. Nie wiem ile popełniłem błędów ale podejrzewam że na pytaniach dotyczących tramwajów, gdyż w moim mieście ich nie ma przez co słabo sie orientuje kiedy mają pierwszeństwo itp.
Teorie zdałbym za pierwszym, ale zamiast odpowiedzieć poprawnie na proste pytanie, przypadkowo wcisnąłem "Następne", przez co je pominąłem :))). Brakło mi oczywiście punkta. Zdałem za drugim podejściem.
Praktyka za pierwszym, lewa noga skakała jak skurwesyn, ale dało rade.
2 lata temu.
1. Zdałem za pierwszym razem zarówno teorie jak i praktykę.
2 Uczyłem się... z książek w ogóle, jedynie trochę porobiłem testy z płytki, którą dostawaliśmy na kursie. Łącznie może z 5h, z tym że nie olewałem zajęć teoretycznych, a one są bardzo pomocne.
3. Nie, nie wykupowałem żadnych dodatkowych godzin.
4. Teoria 68 albo 69/74pkt jeśli dobrze pamiętam.
PS. Kurs i egzaminy miałem w 2015 roku, na praktyce jeden błąd przy zawracaniu. Kierowca autobusu zawracał z prawego pasa na dwupasmówce i mnie zmylił akurat podczas polecenia zawracania.
U mnie było bardzo podobnie. Prawko zdałem za pierwszym razem.
1. Testy, bez większego problemu 73 na 74 pkt. Uczyłem się trochę z kodeksu, trochę z książek, ale najwięcej http://www.ltesty.pl/testy/
2. Plac - bez większego problemu. Na mieście popełniłem jedne błąd, ale pozwolił jechać dalej. Błąd polegał na tym, że przy wyjeździe z ronda nie włączyłem kierunkowskazu. Egzaminator poważnie zastanawiał się, aby mnie oblać, ale ostatecznie zaliczył.
Działo się to na początku ubiegłego roku.
Teoria za 1,praktyka za 2 razem-1 raz trafiłem na sporo śniegu na placu,auto(126p) się zakopało i trzeba było je wypychać,ale oczywiście to był mój błąd,że nie dałem rady wyjechać w 2 próbach:)Rok 1996
Na wewnętrzny poszedłem, nawet nie wiedząc, że taki egzamin zaraz napiszę. Przed jazdami, zdawałem już jeden (który był jakby próbnym), bo bez niego nie puszczali dalej. Także idę, wziąć papiery potrzebne do WORDu, a serdeczna pani mi mówi, że wewnętrzny został. Zdałem na 73/74, zadowolny pojechałem zapisać się na państwowy, który machnąłem na 72/74. Egzamin praktyczny zdałem za drugim razem. Przy pierwszym razie miałem tak ogromnego stresa, że przy skręcaniu mało co na krawężnik nie najechałem, za co mnie oblał. Za drugim razem, bez żadnych dodatkowych jazd, miesiąc później, zdałem za pierwszym razem, o dziwo już bez żadnego stresu, ani błędu.
Teoria za trzecim :D a jazda za drugim bo nie poczekałem aż pieszy całkowicie zlezie z pasów.
Ja muszę się przyznać, że zanim zdałem egzamin to kupiłem auto i jeździłem bez prawka ponad miesiąc ale zaowocowało to tym, że zdawałem na luzie.
Nie polecam takiej metody, bo 500 za brak uprawnień to najmniejszy kłopot ale
ja lubię ogólnie ryzykować.
Dla mnie zakup auta to była również motywacja do zrobienia prawka bo inaczej
nie chciałoby mi się :p
Przez 8 lat mialem w Polsce tylko jedna kontrolę nie zwiazana z mandatem, liczac zatrzymanie do mandatu dwie, czyli ryzyko jazdy bez prawka, ubezpieczeń etc jest bardzo niskie, gorzej sie sprawa ma w razie wypadku.
Właśnie potencjalne wypadki miałem na myśli.
O braku oc fundusz gwarancyjny bardzo szybko się teraz dowiaduje, szczególnie, jeśli rejestrujemy nowe auto. Kara za 14 dni i więcej to 4k pln więc
już lepiej jeździc bez uprawnień niż bez ubezpieczenia z dwojga złego.
Teoria za trzecim. Nie opłaca się myśleć, lepiej wykuć na pamięć, bo pytania są idiotycznie ułożone. Dwie próby to brak jednego, dwóch punktów, za trzecim razem chyba jedno pytanie źle, ale nie wiem za ile.
Dodatkowe lekcje wziąłem raz, dzień przed samym egzaminem, z powodu przerwy przez teorię.
Praktyka za pierwszym, co ciekawe instruktor nie dawał mi szans. Plac bezproblemowo, na mieście drobny błąd.
Bodajże za niedostosowanie prędkości do warunków na drodze(Jechałem wolno, żeby mieć dłuższy czas na reakcję[i mniej skrzyżowań zaliczyć] i nie zauważyłem, jak z ograniczenia do 50 zrobiło się 70, a na liczniku było niecałe 40).
Teoria za pierwszym, praktyka za 13.
Teoria za 1, praktyka za 2. Ważna jest dobra szkoła. W pierwszej nic mnie nie nauczyli, wystarczyły dodatkowe 4 godziny w szkole elmichta.pl i zdałem bez problemu. Masakra z tymi szkołami, serio jak się wybierasz to idź do jakiejś lepszej bo to potem trudności tylko.
Zdane za pierwszym razem, błąd 1 na teorii na praktyce zero błędów :) Jazd nie wykupywalam zadnych bo w autojarze w wawie gdzie chodzilam na kurs uczą bardzo dobrze i spokojnie starczylo mi to co bylo na kursie
Zdane za 2 razem, ale to tylko dlatego, że kursant mnie zmylił. Na szczęście było to wieki temu.
Teorie i praktykę za pierwszym razem. W oczekiwaniu na egzamin praktyczny brałem dodatkowe jazdy.
Teorię na 100%, praktyczny "po" 3 nieudanych razach - ciągle z tym samym egzaminatorem. Za pierwszym przejechałem przez przejazd kolejowy, jak szlaban już się otworzył, dźwięk sygnału ustał, ale jeszcze sygnalizacja migała. Za drugim nie zatrzymałem się na STOPie na mało uczęszczanej drodze - problem był w tym, że jakiś geniusz ustawił znak tuż za drzewem, które go zasłaniało - jeśli ktoś nie wiedział, że tam jest, opcji na zauważenie nie było. Za trzecim - PO wjechaniu na skrzyżowanie, za którym było przejście, ktoś na to przejście wszedł (jedną nogą i od strony drugiego pasa) - egzaminator chyba oczekiwał, że przy jeździe 60 będę z piskiem opon hamował ... Później mój ojciec się wpienił, poszedł do szefa WORDu przeglądnęli filmy z jazdy i mi zaliczyli ...
Oba egzaminy za pierwszym razem. Teoria poszła gładko (chyba jeden błąd miałem), a na praktyce podczas parkowania najechalem na krawężnik (było cholernie ciasno, a sama przednia szyba jeszcze mi nie odparowala do końca przez co miałem ograniczoną widoczność). Egzaminator przyczepil się też o niezbyt dynamiczną jazdę. Przed egzaminem wziąłem chyba 3 dodatkowe godziny, a samo prawko mam od 2015 chociaż jeżdżę baardzo okazyjnie.
Za drugim razem teoria i drugim razem praktyka. Praktykę oblałem w sumie ze stresu i małego wówczas doświadczenia. Dziś 12 lat później uważam, że śmiało mógłbym ponownie zdawać na prawko, bo dziś praktyka to banał względem roku 2005/6, kiedy to ja zdawałem.
Ja zdałam za drugim razem, za pierwszym oblałam przez swoją głupotę, więc nawet nie byłam zła. A kurs prawa jazdy robiłam w Krakowie w Liderze ( [link] ). W sumie to poszło mi lepiej niż się spodziewałam.
Jakoś miesiąc temu zrobione, teoria za pierwszym, praktyka czwartym
Stara teoria - za pierwszym wynikiem 18/18
Praktyka za drugim, pierwszy raz na łuku.
Ja teorie zdałem za 15 razem dopiero a praktykę za 7. Wszystko przez to, że kurs robiłem w Krakowie w Liderze ( [link] ). W sumie to poszło mi gorzej niż ktokolwiek by się mógł spodziewać.
Oj tam.Jeżdżę bez prawka a policja może mi naskoczyć bo policja to mój szwagier.
Ja też bardzo kiepsko sobie radziłem, chyba instruktorzy nie potrafili dobrze przekazać mi wiedzy. Kurs robiłem w Krakowie w Liderze ( [link] ) i szło jak krew z nosa. Teoria za 5 razem a praktyka za 7!!!!!
Porażka i tyle.
Jak wyżej, kurs robiony także w krakowskim liderze [link]
Prawka nie mam do dziś..
prawko to nie podstawówka, nie każdy musi mieć :P niektórzy się nie nadają na kierowców i żaden instruktor tego nie zmieni
Wg mnie po 3 oblanych podejściach do praktyki powinien być dożywotni ban na auto.
Według mnie to w ogóle tylko garstka wybrańców powinna się poruszać samochodami po drogach, ja bym dał dożywotnio każdemu jedną szansę na zdanie egzaminu i dodał jeszcze egzamin z jazdy na lodzie.
spoiler start
Puknij się w leb
spoiler stop
Czasem to nie wina kursanta, tylko instruktora, który może umiejętności ma, ale z przekazywaniem wiedzy idzie mu opornie...