Czy sławny aktor to przepis na sukces gry wideo?
To MA być gra, gdy zostanie przekroczona granica gra/rzeczywistość to ja się wypisuję.
Nic nie mam przeciwko aby aktorzy filmowi i też użyczali swojego wizerunku do gier bo wygląda prawie tak samo jak podkładanym głosem.
Akurat w przypadku GTA postać jest nieco podobna do swojego aktora głosowego.
Fanggotten ja cię kocham, ale stwierdzenie ,,znany aktor został zaproszony ze względów marketingowych" to taki truizm, że ja pie*dolę.
Jeżeli fabuła gry jest dobra to obroni się sama, bez udziału znanych aktorów. Jednak ten trend absolutnie mi nie przeszkadza, fajnie czasami zobaczyć znane twarze na ekranie monitora/telewizora.
Cała plejada hollywoodzkich gwiazd była obecna w grach już dużo wcześniej niż w 1998, conajmniej od 1994 - Mark Hammil, Malcolm McDowell, John Rhys Davis, Clive Owen, John Hurt, Jurgen Prochnow...
Jonathan Irons to była genialna postać, jego spojrzenie było przeszywające i bezlitosne, tak samo aktorzy z quantum break to dobry bajer, osobiście lubię takie coś, ale niestety to nie jest przepis na sukces, choć dzięki temu postacie mogą być lepsze, bardziej naturalne, znane nam już.
Najważniejsze,żeby gra była dobra,bo co z tego ,że wystąpi znany aktor jeśli gra będzie słaba.W L.A. Noire nie grały jakieś gwiazdy,a gra była naprawdę bardzo grywalna.
Przecież można pójść krok dalej i tworzyć seriale lub kontynuacje znanych filmów w postaci gry video.Kto nie chciałby sie wcielić w Ripley w obcym itp.
Jak dla mnie - znana twarz w grze to bardzo miły smaczek (zwłaszcza, jeśli aktor/aktorka dobrze spisuje się w swojej roli). Fabuła jest jednak istotniejsza.
PS. Ellen Page <3
Przede wszystkim wykorzystanie mocapu prawdziwego aktora wypowiadającego daną kwestię da bardziej wiarygodny efekt niż samodzielne zanimowanie nieistniejącej twarzy. Oczywiście to nie znaczy, że jest to łatwe, bo nawet w filmach nie udało się stworzyć realnie wyglądającego cyfrowego człowieka o naturalnej mimice, ale efekt końcowy będzie lepszy.