Czy gry mogą być naprawdę wierne historii?
To uczucie, kiedy w grach historycznych nie kojarzysz większości postaci, ale potrafisz wymienić 29 Septimów.
Gambri, czy którakolwiek z wymienionych przez ciebie gier jest grą edukacyjną? Nie? W takim razie cały twój kilkunastominutowy wywód można wyrzucić do kosza.
Mogę zrozumieć wytykanie błędów (takich czy innych) grom edukacyjnym ale czepianie się gier "rozrywkowych" w których ewentualne elementy historyczne są jedynie tłem, środkiem a nie celem samym w sobie, zrozumieć nie potrafię.
Bez obrazy, ale chyba zatrzymałeś się w latach 90. Gry komputerowe już od dawna są czymś więcej niż prościutka, bezpretensjonalna zabawa. Dzisiaj to jest społeczność i dziesiątki pobocznych aktywności. Dla rzeszy młodych ludzi to medium jest dużo ważniejsze niż telewizja, filmy czy książki, także chyba odrobina odpowiedzialności za treść ciąży na producentach. A już abstrahując, osobiście po prostu nie lubię, jak ktoś narzuca mi na siłę swoje poglądy. Gwoli jasności chodzi mi o skrajną nadinterpretację faktów historycznych i wciskanie kitu, a nie dodanie futurystycznego czołgu do gry o WWII..
Dlatego wlasnie istnieja tzw. gry indie, gdzie mozna uderzyc w niche lubiaca dokladnie odwzorowanie gier historycznych. Gry AAA sa skierowane do odbiorcy masowego i tego typu zabiegi sa niepotrzebne. Ciekawy material.
Zdecydowanie wolę lużniejsze podejście bo akurat w grach czy filmach to się bardzo dobrze sprawdza.
Pamiętam kiedy zagrałem po raz 1szy w Dynasty Warriors 5 na PS2, Z początku myślałem że gra to typowa wymyślona młućka osadzona w chinach.
Ale jednak nie! gra ma autetyczny zarys historyczny, a postacie które występują w grze istniały naprawdę choć :P znaczna część broni co walczą i ich akrobatyczne wygibasy wraz z uśmiercaniem masę piechurów w pojedynkę to raczej nie miało miejsca.
W grze też jest zawarta encyklopedia więc można nieco się dowiedzieć kto jest kim i jakie bitwy toczono.
Między innymi Medal of Honor Wojna na Pacyfiku bardzo mnie zaciekawił historią wojny na pacyfiku oraz operacjami przedstawionymi w grze, sporo o tym czytałem. Myślę że jeśli gra zachęci nas do zainteresowania się historią to już jest sukces a samej gry nie powinno się brać jako podręcznik do nauki, jednak jeśli jest ona zgodna historycznie to chwała twórcom.
Co do Assassyna, to jego stronniczość jest akurat uzasadniona fabularnie. Praktycznie każda odsłona oscyluje wokół odwiecznego konfliktu asasynów i templariuszy, toteż twórcy muszą dosyć jasno określać kto trzyma z kim i w ten sposób dzielić na dobrych i złych.
Jest to niestety trochę pójście na łatwiznę, bo przecież nawet przyjmując taką polaryzację, wcale nie trzeba wszystkich szufladkować tak sztywno i zerojedynkowo. Zawsze można próbować pokazać zagadnienie z kilku różnych perspektyw, nawet w obrębie stałej osi asasyni vs templariusze. Z drugiej strony właśnie wspomniane Unity, było temu chyba najbliższe. Pamiętam zaprezentowane tam kreacje Napoleona czy Marquisa de Sade, które wcale takie jednoznaczne nie były ;].
A wizja Ubi, w której "ci dobrzy" stanęli po stronie monarchii, moim zdaniem wynika z przede wszystkim z tego, że jakoś musieli to dopasować do swojej odwiecznej barykady i zwaśnionych frakcji po jej obu stronach. Chyba doszli do wniosku, że rewolucjoniści jednak bardziej pasują na templariuszy :).
Szczerze wyjdę może na debila ale uczę się z filmów i gier tylko po to by dowiedzieć się później przy czytaniu literatury naukowej dowiedzieć się ile tam bzdur i uproszczeń.
Strzelaniny FPP nie biorę ich na serio i nic z nich nie wyciągam
Znaczna część mojej wiedzy o uzbrojeniu zaś pochodzi z gier i to nawet nie koniecznie z gier historycznych.
Jedno wiem na pewno jak komus przekazuje jakąś wiedzę nawet w formie ciekawostki zawsze upewniam się fachową
lekturą lub znajomą historyczką.
Gra to przede wszystkim gameplay, potem jakaś ciekawa historia. Otoczkę historyczną traktuję z przymrużeniem oka. Jest to tylko nadające klimatu tło. Oczywiście fajnie, jeśli ktoś się postara i przybliży jak najbardziej do realistycznego odwzorowania. Nie mniej nadal jest to dla mnie tylko tło. Niezgodności bardziej jakoś mi przeszkadzają w filmie, jeśli nawiązuje do jakichś konkretnych realiów.
Gambri, czyżbyś czytał ten tekst "Było nie było" na filmwebie? :D
A, w Cywilizacji strasznie mnie denerwuje to historyczne mieszanie liderów. Prowadzisz rozgrywkę Aleksandrem Wielkim i nagle spotykasz na swojej drodze Otto Von Bismarcka.
Żal też opowieści takich jak Kholat, które co prawda są oparte na faktach, ale dopowiadają wydarzenia w sposób nieco rozczarowujący i przewidywalny. Generalnie najlepiej jeśli gra trzyma się najważniejszych faktów, ale jakieś drobne zmiany na rzecz gameplayu (tak jak W Kingdom Come Deliverence), jak najbardziej mogą zostać poczynione.
Lubię gry fantastyczne i z wymyśloną historią, tak jak te, które historię mają naszą, lecz zmienioną. Jest to wtedy barwne. Choć z drugiej strony brakuje nieco gier, które przedstawiają prawdziwe realia, ale popyt na nie nie jest chyba zbyt duży... ;P może te gry powinny być po prostu lepsze? Ludzie lubią gdybać. Ważne jest też jaki typ gry dostaniemy. Bo w takim RPG trudno raczej o realia nasze z historii, ale do strzelanek już to pasuje.
Zawsze mnie bawią babole jakie lecą w materiałach "Gra/serial/film X nie uczy historii!"
Ciężko jest być wiernym w 100 % realiom historycznym w grach dlatego doceniam starania twórców, którzy choćby część wydarzeń potrafią odtworzyć w swoich produkcjach, tak jak robi to choćby Ubisoft w serii Assassin's Creed.