Czy recenzje mają znaczenie?
Najlepiej spojrzeć na poradniki. Jeśli 80 % poradnika to opisy znajdziek to należy odpuścić ten szrot.
W Polsce nie mamy do czynienia z opłacaniem recenzji? Watch Dogs 2 dostał od redakcji na Filmwebie 9/10....
Arasz błagam, spieszyłeś się do domu?
Recenzje wciąż mają "jakiś" wpływ na sprzedaż gry. Nie podałeś żadnego przykładu, który by to potwierdzał. Żadnego zestawienia gier które miały recenzje przed premierą z takimi bez tej recenzji. Ja rozumiem, że temat nie jest prosty, ale jeżeli już tworzysz materiał to poświęć na niego więcej niż 4 roboczogodziny i zrób research.
Nowy material, więc każdy czyta.
Nowy Humble Bundle! W nim Grimrock i Grim Dawn, warto sprawdzić.
Moim zdanie recenzje punktacjowe od 1-10 mijają sie z celem np Quaz w swoich odcinkach nigdy nie ocenia gry punktacjowo mówi że powinniśmy słuchć lub przeczytać recenzję a nie patrzeć na punktacje.
Naprzykład w waszej recenzj Halo 5 nie rozumiałem problemów związanych z tą grą jak czytałem ją ocenił bym ja na 9.5-10 ponieważ jestem fane universum i dla mnie jest to genialna kontynuacja.
Mam jeszcze jeden przykład na waszej stronie można wystawiać oceny grą ale są ludzie którzy mają PS4 i odrazu oceniają grę na 1-10 oczywiście są ludzie którzy oceniają grę tak jak sądzą a nie bo maja konsole konkurencji
Sugerowanie się tylko i wyłącznie oceną na końcu recenzji to oczywista głupota, ale każdy robi co uważa ze swoimi pieniędzmi. Mimo to uważam, że oceny przy recenzjach są potrzebnę ( dla mnie najbardziej przejrzysty jest system szkolny 1-6), bo odpowiednio podsumowują to co autor przekazał w swojej recenzji. Oczywiście ocenę też trzeba umieć wystawić, ale to już inna para kaloszy.
Co do przytoczonego przez Ciebie Quaza. Osobiście uważam, że nie stosowanie jakichkolwiek ocen przy recenzjach to tylko i wyłącznie kwestia wygodnictwa oraz chronienia własnego tyłka przez autora recenzji. Najłatwiej przyczepić się do oceny, a jeżeli jej nie ma to można mówić: "Ej kolego nie zrozumiałeś recenzji, przeczytaj/wysłuchaj jeszcze raz ze zrozumieniem" i wszystko jest git, recenzent jest chroniony. Całość jest otwarta do interpretacji przez co gracz usłyszy to co chce usłyszeć, a nie jakieś konkretne stanowisko autora (trochę po grze pojade, ale trochę też posłodzę i wyląduje gdzieś po środku). Wygodnictwo :)
Recenzja to obiektywne spojrzenie na dane dzieło (literackie, filmowe, muzyczne, growe). Na tym portalu można o tym zapomnieć. W ogóle we wszystkich miejscach, gdzie ktoś jest powiązany w jakiś sposób z wydawcami, sklepami, producentami danego dzieła i branży. Są potrzebne, ale rzetelne, które będą przedstawiać dzieło w normalny i neutralny sposób względem konkurencji jak i mediów. Niestety nie ma takich i jedynie nieliczni, którzy gardzą pieniądzem są wstanie coś takiego napisać. Tyle w temacie.
Ogólny zamysł metacritic jest taki, że średnia ocen ma znaczenie statystyczne (ocena gry bliska obiektywnej), ale faktycznie często zdarzają się uchybienia w działaniu tego systemu.
Metacritic to gówno, zresztą jak każdy serwis gdzie możesz wystawić ocenę bez weryfikacji, dlatego jedynie recenzje steam od posiadaczy gry mają wartość.
Co prawda nie biorą pod uwagę preferencji danej osoby, ale dają ogólny, najbardziej prawdziwy obraz ocen.
Co do ocen w skali do 10, to 5 jak najbardziej jest kiepską oceną, bo to jest połowa, 2+ na 5, czyli szrot, minimum to jest 6, czyli 3, średniak, ale kto chce grać w średniaki, dopiero 8 to 4, czyli dobra gra.
Ok kilku lat opieram się głównie na ocenach na steamie, szczególnie po ostatnich zmianach. Średnia ocena ludzi którzy kupili grę znaczy dla mnie jednak więcej niż kilka-kilkanaście recenzji na metacritic.
Nadal co prawda mam kilku zaufanych recenzentów których czytam/oglądam, ale ze względu na ilość wychodzących dzisiaj gier nie są oni w stanie zrecenzować wszystkich interesujących mnie tytułów, a i tak ich opinia w większości pokrywa się z ocenami na steamie, pomijając przypadki gdy gra jest niegrywalna w dniu premiery, wtedy steam robi się czerwony :P.
Dla mnie najważniejsze są gameplaye na yt, pozwalają sobie wyrobić zdanie na temat gry lepiej niż recenzja.
Moim zdaniem mają , ale trzeba patrzeć kto pisze jaką recenzję i jakie gry jak oceniał wcześniej, bo inaczej można się na tym naciąć, a przede wszystkim przed przeczytaniem oceny należy przeczytać tekst recki.
Ja juz dawno przestalem sie sugerowac recenzjami wielkich serwisow, bo one po prostu nie moga pojechac jak po burej suce, grze ktora na to zasluguje, bo to popsuje stosunki z wydawca. ;)
Byly juz takie przypadki dlatego przewaznie serwisy growe sa "grzeczne" i oceny nie sa niskie.
Bardziej wiarygodna jest ocena graczy np z meta critic o ile oczywiscie optymalizacja nie jest zepsuta, bo wtedy leci masa niskich ocen wlasnie za to, pomijajac sam gameplay czy fabule.
Jak widze ze ocena graczy jest bardzo niska, a serwisow wysoka to juz wiem ze gra mi sie nie spodoba. W moim przypadku to sie sprawdza, bo np na tvgry byla nowa czesc heroes pokazywana w pozytywnym swietle ale jak sie okazalo to gra na ktora szkoda pieniedzy, nawet jakby kosztowala polowe swojej ceny w czasie premiery.
Kit z ocenami... Ale pamiętajmy że jest duża różnica między narzekaniem na ocenę samą w sobie a na hipokryzję i niekonsekwencje w podejściu do oceny...
Prosty przykład - w jednej grze nie zwracasz uwagi, że gra ma koszmarne błędy które były długo łatane i których nigdy się do końca nie pozbyto a znowu drugiej grze chcesz obniżać ocenę i po niej jedziesz, bo ma day 1 patcha mimo że ta łatka marginalizuje błędy (że prawie ich nie ma - zwłaszcza w porównaniu do poprzedniej gry).
W teorii recenzent powinien starać się być obiektywny na ile to możliwe. Taka wtopa to nic szczególnego, ale nie można jej totalnie zignorować i mieć recenzencki ból doopy o to, że to zostało zauważone i próbować spychać słuszne uwagi do poziomu że "wszystko jest subiektywne". Nic nie jest w 100% obiektywne, ale powinniśmy dążyć do obiektywności i starać się rozróżniać co jest bardziej, a co mniej obiektywne.
Tylko recenzje uzytkownikow. Te "profesjonalnych recenzentow" nie maja znaczenia.
Te użytkowników też są średnio przydatne.
Dobry żart.
FM 2017 dostał 70% negatywnych opinii na Steamie głównie dlatego że gra nie jest przetłumaczona na chiński :)
Czasem pomysł, że recenzent został przekupiony bierze się z absurdalności oceny lub treści recenzji. Jak na GOL-u w jednej z recenzji. W każdym razie chodziło o grę, która miała ewidentne wady i w wielu recenzjach je wymieniano, podczas gdy u Was recenzja to był jeden wielki pean uwielbienia.
Wtedy - tzn. gdy w opinii odbiorcy ocena lub tekst są przesadnym zachwytem - zaczyna on szukać innych wyjaśnień i skupia się na autorze myśląc, że to u niego jest coś nie tak, a pierwszym, co przychodzi na myśl, jest właśnie przekupstwa. Aczkolwiek, odnośnie wspomnianej recenzji, myślę, że gdyby ktoś został przekupiony, starałby się nie być nachalny, więc osobiście to raczej wykluczyłem. Przyszło mi za to na myśl, czy może autor ma Zespół Aspergera, który charakteryzuje niezwykle dobra pamięć, wiedza, inteligencja ale też trudność w rozpoznawaniu oraz dostrzeganiu wpływu własnych emocji (i unikanie patrzenia w oczy, co widać głównie w unikaniu przypadkowych spojrzeń - bo patrząc wprost można udawać, aby nie dało się zauważyć).
Ja akurat na ocenę końcową nie zwracam za bardzo uwagi, głównie patrzę na zalety i wady, zazwyczaj mimo większych wad to nie zarażam się bo te wady jakoś mnie nie występowały tak dotkliwie jak u recenzenta.
A! i do samego metacritica nie zaglądam.
Ja ufam tylko recenzentom dla mnie opinie ludzi się nie liczą a uważam tak ponieważ na świetną grę jaką jest COD IW ludzie naskakują mówią że jest słaba nawet nie grając, w skocie opinie ludzi to jedno wielkie ZŁO!!!
Nie ufam do końca recenzentom i ich opiniom: ostatni przykład gra Tyranny Obsidianu. Mam duży szacunek tu do Gambriego, co do jego zmysłu odnośnie klasycznych RPG, bardzo dobrze ocenił wg mnie Pillars of Eternity, które to stanowi ciekawą syntezę starszych gier tego typu i wprowadza szereg nowości. Ale... no właśnie Tyranny... przecież nie ukrywając Pillarsy miały dużo za uszami, może nawet więcej niż Tyranny, ale tamtej grze się to wybaczyło, ale Tyranny już nie. Pillars of Eternity ocena 9,5, Tyranny -7. Zupełnie nieprawiedliwie, biorąc pod uwagę, że bawiłem się równie dobrze przy obu grach, to za to że Tyranny jest krótsze dałbym pół punktu mniej, bo jest za to dużo intensywniejsza rozgrywka, którą można przechodzić kilka razy.
Tyranny nie tylko było za krótkie ale miało też nudne walki, bo były bardzo wtórne, a sama gra była płytsza (pomijając świetne tło fabularne). Wiele osób wymieniało, w czym Tyranny jest gorsze niż PoE, więc to bynajmniej nie tylko recenzenci niżej tę grę oceniali.
Tyranny ma nie tylko nudne walki, ale również słabe 'dialogi' (pomijając już brak jakiegokolwiek klimatu większości wymian, to przede wszystkim ludzie nie rozmawiają, przerzucając się nawzajem całymi ustępami z encyklopedii), stosunki między towarzyszami w drużynie, problemy techniczne (koszmarnie długie ładowanie, absolutnie nieuzasadnione spadki płynności), a także pozorne wybory i momentami infantylną fabułę.
Jak na nowoczesne wcielenie 'klasycznych' RPG, to prezentuje się bardzo słabo. Sam dotarłem może do połowy, po czym po krótkiej przerwie zastanawiam się, czy warto w ogóle do tego wracać?
Moim zdaniem 7/10 to całkowicie uzasadniona ocena. Sam dałbym 6,5.
to samo można powiedzieć o pillarsach, bo wszystkie walki rozgrywałem praktycznie w ten sam sposób.
Oczywiście, że sugerowanie się ocenami w oderwaniu od treści recenzji mija się z celem. Nie zmienia to faktu, że skala liczbowa jest przydatna i daje nam jakieś ogólne pojęcie o odbiorze gry przez recenzentów czy graczy. Dlatego nie demonizowałbym metacritic (chociaż przyznam, że o wspomnianych "mnożnikach" nie wiedziałem). Sam patrzę czasem na średnią ocen, ale nie traktuję tego jako jakiegoś wyznacznika, a raczej punkt wyjścia do hmm... pewnego rodzaju analizy tych ocen, czy raczej stojących za nimi opinii. Zwłaszcza, że te same wydawałoby się cyferki w zależności od gry też należy odczytywać nieco inaczej. 6/10 w przypadku czegoś niezależnego, a produkcji AAA daje często zupełnie inne wnioski na temat tego, na ile dana gra spełnia oczekiwania recenzenta. Najważniejsze to umieć to wszystko odpowiednio odczytywać i interpretować. Pierwsze recenzje gier czytałem chyba z 20 lat temu, od jakichś dobrych 10 nie traktuję ich jako wyroczni, zresztą spora w tym zasługa internetów, youtube itp. Może zabrzmi to trywialnie, ale wszystko jest dla ludzi, o ile umiemy z tego korzystać. Dla mnie średnia ocen na metacritic (ale też na GOL) jest bardziej punktem wyjścia, albo ciekawostką, szczególnie w analizie odbioru gry recenzenci-gracze - można się doszukać naprawdę ciekawych wniosków.
W ogóle temat ocen od graczy zasługuje na jakiś osobny materiał... jedno jest pewne: też nie można ich traktować poważnie, zwłaszcza gdy ocena ogranicza się do kliknięcia cyferki od 1-10. A często się ogranicza. Ok, sam teraz wychodzę na hipokrytę bo ocenionych w ten sposób gierek na GOL mam już trochę, ale przynajmniej przy części z nich starałem się napisać te kilka słów opinii. Ktoś może się kompletnie ze mną nie zgadzać, może mnie nawet zwyzywać (typowe), przynajmniej wie dlaczego i w czym nasze podejście do danego tytułu się różni. Poza tym unikam ocen skrajnych, które są największym problemem tego typu serwisów: dawanie 10 bo "fajne", albo 1 bo... I tu lista robi się długa, widzę że już ktoś wyżej wspomniał Football Managera i brak chińskiej wersji językowej, ale absurdów tego typu jest znacznie więcej. Steam co prawda wymusza na nas tekstowe uzasadnienie swojej opinii, ale i tam nie brakuje rakotwórczych wpisów przez które musimy się przekopać aby poczytać cokolwiek co ma jakąś treść.
W sumie recenzję zarówno ludzi jak i recenzentów są warte tyle, co po dobrym żarciu zostaje w sedesie. Wiele razy przed zakupem gry czytałem opinie jednych, jak i długich. Jednym z lepszych przykładów jest Dragon Age Inkwizycja - już wielokrotnie miałem zamiar zagrać, jednak czytając opinię i recenzję zniechęcałem się. Jednak w końcu teraz na czarny piątek kupiłem i nie żałuje bo gra jest świetna. Dlatego nie powinniśmy się sugerować tymi dziadowskimi opiniami, tylko sami zawsze zagrać.
> Oczywiście, że nie patrzę tylko na ocenę, ale czytam relatywną do niej recenzję.
> WIEDŹMIN 8.5? ŁAPAĆ WIDŁY, JEDZIEM SPALIĆ REDAKCJĘ!
Temat na materiał dobry, tylko wykonanie słabe... Takie trochę gadanie, żeby sobie pogadać - mało statystyk i zestawień, ale dużo jakiś filozoficznych rozważań i próba przekonania wszystkich, że to nie recenzent jest zły i niedobry, tylko czytelnik, który pisze o tym, że recenzja została kupiona, itd. W wielu przypadkach nie chodzi nawet o sprawiedliwą ocenę, ponieważ wiadomo, że każda recenzja jest w jakiejś części subiektywna, ale jeśli gra ma ewidentne wady (np. spore problemy techniczne) to powinno się taką grę piętnować i wspomnieć choćby o tym w recenzji, a nie wychwalać ją pod niebiosa i potem dać jeszcze 9/10. Nigdy nie ufam recenzjom, bo z jednej strony są potrzebne, ale z drugiej recenzowanie gier poszło w naprawdę złą stronę.
Duke Nuken Forever to typowy przykład, dlaczego nie warto ufać recenzentom. Gracze grę zachwalają (pomijając kilka wyjątków), a w każdej recenzji jadą po niej jak po łysej kobyle. Ja bawiłem się przy lepiej niż przy większości tytułów, jakie wyszły od jego premiery. Czekam niecierpliwie na kontynuację :)
W dobie wszystkich materiałów reklamowych od wydawców, masy let's playów na YouTubie oraz wszelkiego rodzaju przedpremierowych pokazów recenzje straciły nieco na swoim znaczeniu. Mimo wszystko uważam, że nadal są potrzebne, tak samo zresztą jak i sama skala ocen!
A ja powiem, że w zalewie informacji a zwłaszcza w nieogarnialnej rozumem powodzi badziewia praca profesjonałów, którzy odsiewają nam ziarno od plew i podają w czytelnej, treściwej formie co i dlaczego warto, a czego nie, staje się tym istotniejsza i cenniejsza. Let's playe są dobre, ale do drugiego odsiewu, bo oglądanie tego zabiera zbyt wiele czasu, by samemu "patrzeć" wszystko, jak leci. To recenzent walczy za nas w pierwszej linii z napierającymi hordami Chaosu.
(tutaj proszę sobie rolę recenzenta zilustrować w wyobraźni dowolną patetyczną batalistyką Warhammera).