Symulatory zabijania - czy gry uczą nas mordować?
Agresję gracza wzbudza wygląd gier, DLC, dodatki, pocięte gry, stugigiowe patche, buble i inne Mafie 3, a nie same zabojstwa w grach.
Dobry materiał... Grzesiu jak zwykle podszedł do sprawy profesjonalnie, twój głos jest jak najbardziej ok.
Gorszy od Jordana. A jak wspomni kolejny raz bf'a to wylaczam.
Co wzbudza agresję gracza? Kiepska kondycja rynku gier wideo, poprawność polityczna w grach, cenzura, casualowość produkcji.
Co wzbudza agresję i potrzebę mordowania u człowieka? Oczywiście instynkt, jesteśmy w końcu drapieżnikami, gry nie mają tutaj wiele do rzeczy. Ba, brutalne gry (które uwielbiam) są wentylem bezpieczeństwa, pozwalają upuścić parę z nabuzowanej głowy, żądnej krwi. Krótki przykład, jeśli w grze występują karabiny, noże, siekiery itp. narzędzia robiące krzywdę, a w grze, czy filmie nie uświadczymy krwi (cenzura), to mózg dochodzi do wniosku, że coś tutaj nie gra, czegoś brakuje, coś jest nie tak. Czy to chore? Wręcz przeciwnie, naturalne.
strasznie ciezko sie tego słucha.
Probojesz powiedziec: popatrzcie kiedys tez uczono dzieci przemocy, gry nie sa złe.
Nie sa złe? Są. Oczywiscie ze są.
To ze pograsz w grze nie znaczy ze bedziesz samcem alfa itd.
Kiedys dzieci bawiły sie zabawkami, dzis biegaja w wieku 12 lat w wirtualnym swiecie i strzelaja. Normalne? Nie.
I tyle. uczy sie dzieci przemocy. Bo nawet jesli w sredniowieczu widziały mordy to były takie czasy, nie miały innej opcji. A teraz wychowywane są w otoczeniu przemocy.
Strasznie zakłamany jestes w tym co mowisz. probojesz uzasadnic przemoc w grach bo ona zawsze byla gdzies tam. Bo sredniowiecze było gorsze. bo policja moze bic.
Myslalem ze jestes bardziej rozumny. Pomyliłem sie.
I tysiace trupó z call of duty nie przygotuje cie do wojny? Oczywiscie ze nie. Bo na wojnie sie nie zrespawnuje twoj kolega z grupy.
1. Normalne, zabaweczki zamieniono na gry, co za różnica.
2. Przemoc była, jest i będzie, choćbyś się ugryzł w żyć tego nie zmienisz, to ludzie muszą się zmienić.
3. Co do tych trupów i tej wojny- powiedział to samo, ty po nim powtarzasz.
Strasznie niespójna wypowiedź... To gry są odpowiedzialne za propagowanie przemocy, czy rodzice, którzy nie kontrolują w co grają ich dzieci? Jak mój ojciec zobaczył, że gram w Postala (dostałem od kolegi) w gimnazjum, to wyrzucił płytę do śmieci... Problem leży nie w tym, że jest tyle przemocy dookoła, tylko w tym, że nikt dzieciom nie wyjaśnia, że to jest złe.
Najbardziej agresywni to są ludzie z rodzin patologicznych. A taki plebs w gry nie gra, bo to dla nich za droga zabawa.
Grało się w GTA w wieku 7 lat i się jest normalnym, więc te gadki o złym wpływie gier to brednie.
Co to za cheaty w BF1? Jakieś widzenie przez ściany...
Na Postalu się wychowałem, a nie chodzę ulicami z łopatą i rozpiętym rozporkiem.
Mortal Kombat w czasie premiery byl jedna z bardziej brutalnych i realistycznych gier. Przyciagalo to mlode osoby i dzieci jak cukier mrowki. ;p
ja również pamiętam te czasy kiedy w dzieciństwie chodziło się na automaty i robiło się fatale w MK - wszyscy się bardzo tym jaraliśmy- do dziś gram w gry i mam się dobrze :)
Nasz mózg dosyć trudno jest oszukać, toteż wirtualna (albo szerzej: udawana) przemoc nijak ma się do tej prawdziwej.
Osobiście nie mam żadnych problemów z doświadczaniem brutalnych (nawet naturalistycznych) gier czy filmów. Wydłubywanie ofiarom oczu w Manhuncie czy sceny patroszenia wnętrzności w serii filmów "Piła", nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Przez moment zdawało mi się nawet, że może faktycznie jestem odrobinę zdehumanizowany przez obcowanie z takimi produkcjami, ale do czasu...
Z racji wykonywanego zawodu musiałem kiedyś zapoznać się z fotografiami "z miejsca zdarzenia". Były na nich zwłoki 15 letniej dziewczyny, która popełniła samobójstwo (wieszając się na pasku od spodni). Ciało było pozbawione jakichkolwiek ran czy zewnętrznych obrażeń, widać było jedynie nienaturalnie bladą twarz, siny pas odciśnięty na szyi i przerażająco nieludzkie, zamglone oczy. Efekt? Dość powiedzieć, że było to kilka lat temu, a ja ciągle mam w pamięci ten widok. Wtedy właśnie pierwszy raz w życiu zobaczyłem prawdziwe zwłoki. Co prawda tylko na zdjęciu, ale było to dla mnie na prawdę traumatyczne przeżycie.
Rzeczywistość to jedno, a gry to drugie. Moim zdaniem - tak jak powiedziano na filmie - dzisiejsi ludzie są bardziej humanitarni i przeciwni przemocy niż kiedykolwiek wcześniej. Myślę, że spektakle pokroju krwawych walk gladiatorów na arenach czy publicznych kaźni z udziałem kata i wymyślnych narzędzi tortur, spotkałyby się z ostrą krytyką, oburzeniem i niechęcią.
Jest tu ktoś po psychologii lub psychiatrii żeby szerzej temat omówić ?
Bardzo podoba mi się ta forma programu, te przemyślenia (sensowne) połączone z cytatami z ludzi niekoniecznie związanych z grami i wyciągami z badań brzmią bardzo przekonująco. Oby tak dalej!
To ja spytam czy symulator wyścigów samochodowych zrobi ze mnie takiego Roberta Kubicę, Bo prawdziwego samochodu nigdy nie prowadziłem tym bardziej wyścigowego.
Ja uwielbiam kraść w grach. Kradnę wszystko co się da. Bo to wszystko zostało zrobione 'dla gracza' i należy się właśnie mnie a nie tępemu NPC, który tego nie używa. W normalnym życiu za to kradzieżą się brzydzę i nie uznaję.
Ciekawy moralnie temat. - fajnie.
Tak, grając w te gry wchodzimy w postać 'wojownika', zabijamy na niby, głaszczemy naszą wewnętrzną potrzebę zabijania(naturalną?), by móc spokojnie żyć z tą potrzebą uśpioną.
To co będzie jeśli gier zabraknie? - kiedy nastąpi scenariusz podobny do cudownej fabuły Callofduty - gdzie raczej nie gramy a staramy się przeżyć. Czy nie będzie nam łatwiej poderżnąć gardła sąsiadowi jęśli widzieliśmy to setki razy?
Zabijanie siebie nawzajem nie jest naturalne - jest zwierzęce i tacy też są 'wojownicy'. Takie jest moje nieateistyczne podejście do tego tematu. Na prawdę jestem ciekaw i czekam na Twoje uzasadnienie w następnym materiale
Oczywiście że TAK. Po kilku godzinach z GTA V mam ochotę wyjść na ulicę i wymordować wszystkich którzy pojawią się w moim polu widzenia...
Wirtualna przemoc nie może z nas zrobić morderców, chociaż zawsze są skrajne przypadki...