Witam,
czy mając umowę zlecenie i wypowiedzenie 30 dniowe mogę wypowiedzieć umowę w trybie natychmiastowym? Czy przez te 30 dni będę musiał pracować wciąż u tego samego pracodawcy? Jak wygląda w takiej sytuacji porozumienie stron? Dodam, że pracodawca nie śpieszy się z moją umową (niby ma ją przygotowaną, ale od 3 tygodni nie może jej dostarczyć), to mógłby być powód do zerwania umowy?
Nie masz umowy a pracujesz?
Jeśli chodzi o u-z to http://www.umowny.pl/jak-rozwiazac-umowe-zlecenia/ przy czym to własnie zalezy od tego na jakiej zasadzie pracujesz no a skoro tego nie wiesz...
Nie otrzymanie umowy przez 3 tygodnie po rozpoczęciu pracy to bardzo zły znak i fatalnie świadczy o pracodawcy. Nie powinieneś nic więcej robić dla takiego pracodawcy dopóki nie dostaniesz umowy na piśmie. Obecnie wiąże Cię co najwyżej umowa usta, a taka jest bardzo trudna do udowodnienia jeśli wystąpiłyby problemy.
Dokładnie tak jak mówi yasiu, powiedz im że masz ich gdzieś i tyle. Nie masz co zrywać skoro nic nie podpisywałeś.
Na chwilę obecną, zgodnie z umową tam nie pracujesz. Możesz wyjść i nie wrócić, tak jak napisał yasiu.
po umowie zlecenia nie dostajesz świadectwa pracy, właściwie umowa zlecenie nie daje Ci niczego po jej zakończeniu.
Dodatkowo jakie terminy wypowiedzenia ?
O co chodzi z tą umową na którą czekasz od 3 tygodni ? przedłużenie poprzedniej ? czy od początku nie miałeś ?
Ogólnie zasada jest taka: wykonujesz pracę, możesz to udowodnić to oznacza, że za masz umowę o pracę i za pomocą pipu możesz wyciągnąć z tego konsekwencje, jak np. ekwiwalent za niewykorzystane dni urlopowe, pełne składki na ZUS, US i inne etc. etc. etc.
Opisz dokładniej sytuację
Zostałem zatrudniony na umowę zlecenie. Jednak nie dostałem umowy, a pracodawca nie spieszy się z tym żeby mi ją przekazać. Koleżanka dostała umowę a tam jest 30 dniowy okres wypowiedzenia. Jeżeli ucieknie z pracy to nie dostanę wynagrodzenia za pracę którą wykonałem. A wynagrodzenie dostaje niby do 5 ego następnego miesiąca
Czyli masz mieć umowę zlecenie podczas gdy prawdopodobnie powinna to być normalna umowa o pracę.
Skoro pracodawca się "nie spieszy" to znaczy, że kombinuje jak tylko może. Szkoda Twojego czasu.
Nie ma czegoś takiego jak okres wypowiedzenia na zleceniu. Umowa o pracę masz okres wypowiedzeniowy, a on jest zależy od stażu pracy w danej firmie np. dostajesz umowę na rok i masz miecha wypowiedzenia, potem się to zwiększa wraz z kolejnymi umowami bodajże do 3 miechów.
Ja osobiście zrobiłbym tak:
1) zbierał dowody na to że pracujesz, np. fotka listy obecności
2) zagadał ostatni raz o umowę (nie musi Ci zależeć)
3) poszedł do PiPu i zgłosił sprawę, ponieważ umowę powinieneś dostać najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy, kara dla pracodawcy to 1000-2000 pln za pierwszym razem, oraz do 5000 jak było w ciągu 2 lat więcej takich sytuacji (koleżanka jak ma jaja, powinna też zgłosić). Jak dojdzie do drogi sądowej to i do 30 000 mogą karę dowalić
Co do uciekania z pracy - pochoruj się do pierwszego lub idź na urlop (trudna sytuacja rodzinna - coś wymyślisz). Jest duże prawdopodobieństwo, że nawet jak będziesz pracował to i tak kasy nie zobaczysz.
Jak inni koledzy/koleżanki w firmie ? jakie mają umowy ?
Dodatkowo... masz przeszkolenie BHP na stanowisku pracy ? masz badania wstępne zrobione na koszt pracodawcy ? Nie ? Kolejne wysokie mandaty dla "pracodawcy".
DB Mafia - umowa na rok, nie gwarantuje wypowiedzenia 1 miesiąca. dopiero przepracowanie u danego pracodawcy minimum 6 miesięcy daje 1 miesiąc wypowiedzenia. Nie wiem jakie są zmiany teraz między umową na czas określony oraz na czas nieokreślony, ale chyba to samo.
Umowa zlecenie nie ma mocy prawnej takiego zapisu. Musialbys miec umowe o prace chociaz jak wygralbys banke w lotka to chyba by Ci nikt nie zatrzymal ;)
Muszę przepracowac do końca miesiąca żeby dostać kasę za październik. Wiecie o co chodzi? To nie jest duży sklep, raczej obsada obejmuje 6-8 osób. Tylko jedna osoba ma umowę o pracę. Sklep mieści się w centrum handlowym. Co zrobić żeby odzyskać kasę i nic nie stracić? Dodam też, że miałem szkolenie na które poświęciłem czas za które nie dostałem wynagrodzenia
Nie wiem czy zobaczysz kasę, ale wszystko wskazuje na to, że najprawdopodobniej nie. Do końca miesiąca jest kilka dni - jak chcesz możesz chodzić do pracy z nadzieją, że kasę zobaczysz. Jeśli nie otrzymasz wynagrodzenia 31 października lub 2 listopada i nie zobaczysz się z szefem, to wysyłasz mu wezwanie do zapłaty, w którym wskazujesz jakiej kwoty się domagasz, uzasadniasz dlaczego (czyli, że świadczyłeś pracę plus coś tam jeszcze od siebie) oraz wpisujesz termin, do którego chcesz otrzymać wynagrodzenie i w jakiej formię : do rąk własnych czy na konto. Oczywiście dopisujesz najważniejsze zdanie- klucz, po którym zazwyczaj następuje uregulowanie należności a mianowicie, że w razie bezskutecznego upływu
terminu w wezwaniu wskazanego w celu wyegzekwowania swojej należności wystąpisz na drogę sądową, co z kolei przyczyni się do powstania znacznych kosztów po stronie wzywanego. Robisz kopię wezwanie dla siebie i wysyłasz je za potwierdzeniem odbioru czy też poleconym.
Jeśli w terminie nie zwróci, to możesz wnieść sprawę do sądu właściwego na miejsce siedziby tego "janusza biznesu" albo jeszcze wysyłasz mu przedsądowe wezwanie do zapłaty (z krótszym terminem do zapłaty). Pozew o zapłatę kosztuje bodajże 5% kwoty dochodzeniowej, przez Internet znacznie mniej. Ogólny koszt zależy od tej kwoty dochodzeniowej. Najlepiej to podejdź do jakiegoś prawnika i za 50 czy 100 zł podpowie ci to i owo, czy warto etc. (tylko uważaj, bo pewnie będzie chciał Ci takie pismo napisać a wtedy może Cię to kosztować znacznie więcej). Przekalkulujesz sobie i jak zyskasz na tym nawet ileś tam złotych to wg mnie warto, również dla samego prztyka w nos dla nieuczciwego "pracodawcy".
Jeszcze jedna kwestia. Mam problem żeby iść na przerwę po 6h pracy. Na początku nie byłem świadomy i nie chodziłem na przerwy w ogóle. Pracodawca zabrania też używania telefonu na mojej przerwie. Czy to nie jest tak, że mogę ją wykorzystać jak chce?
Nie jestem pewny czy na umowę zlecenie, której zresztą też nie masz są jakiekolwiek prawo do przerwy.
Co do korzystania z telefonu: pracodawca ma prawo zabronić z korzystania z telefonu prywatnego na terenie całego zakładu pracy, ale wtedy powinien udostępnić zamykane szafki i depozyty na nie.
Jeżeli w "umowie" której nawet nie dostałeś do przeglądnięcia są informacje o tym: gdzie i kiedy w warnach nadzoru (nadzór jest jak widzę, bo ktoś Cię kontroluje) to jest to umowa o pracę, celowa zmiana takiej umowy na cywilną-prawną może w myśl art. 281 kodeksu pracy doprowadzić do mandatu karnego od 1000 do 30000 pln dla pracodawcy.
Jeżeli pracujesz w "galerii handlowej" to są tam kamery, jak są kamery to jest możliwość udowodnienia przed PiPem, że pracujesz.
Jeżeli Twoja dniówka jest poniżej 6h, to zgodnie z kodeksem pracy, nie masz przerwy. Jak ponad 6 to minimum jedna przerwa 15 minut. Ale... to nie znaczy, że jak przychodzisz do pracy na 10 a kończysz o 18 to przerwę możesz mieć dopiero o 16. Przerwy nie możesz mieć bodajże w okresie do 0,5-1h od rozpoczęcia i 0,5-1h do zakończenia zmiany, a to o które już masz przerwę zależy od Ciebie, lub regulaminu wewnętrznego zakładu pracy.
Moja ponowna rada - przestań się dawać dymać, przez to tylko jeszcze bardziej ułatwiasz robotę januszom biznesu i walcz o swoje.
Nie jestem pewny czy na umowę zlecenie, której zresztą też nie masz są jakiekolwiek prawo do przerwy.
Ma prawo do permanentnej przerwy. Przecież nie pracuje pod żadnym nadzorem i sam decyduje kiedy i ile sobie robi przerw. Jedyne co go ogranicza to ew. zapisy w wirtualnej umowie o należytej staranności.
Dzięki za pomoc. Mam nowe informacje. Koleżanka powiedziała, że rozmawiając z szefową dowiedziała się, że będzie zmieniać zespół, domyślam się, że chodzi o zwolnienie mnie. Dzwoniłem do szefowej w sprawie umowy. Dowiedziałem się, że mam podpisać umowę która czeka na mnie w pracy, niestety ta umowa ma błędny adres. Co o tym myślicie?
Jeśli błędy na umowie są celowe, żeby coś tam potem sobie z tobą pogrywać, to znaczy, że ten ktoś jest na poziomie przedszkola.
Rzeczywiście w takim wypadku warto poważnie zastanowić się nad zmianą szefa-przedszkolaka-cwaniaka, na coś lepszego. Ja może z takimi dziwakami nie miałem za dużo do czynienia, stąd raczej nie doszukuję się spisku w pomyłce w adresie.
Chciałem Wam jeszcze raz bardzo podziękować. Zrobię to tak, pracuje do pierwszego, później "będąc chory" czekam do piątego na kasę. Umowy nie podpisze a do pracy więcej nie idę
Ale jak nie podpiszesz umowy, to na jakiej podstawie będziesz oczekiwał zapłaty?
Na podstawie wykonanej pracy. Są listy obecności, świadkowie. Miałem z Łodzi jechać do Warszawy i szukać kierowniczki, bo parę razy "zapomniała" wziąć umowę?
Jak pracujesz w CH, to zawsze możesz jako dowód, że pracowałes tam, powołać się na nagrania z kamer.
Okej, dostałem już pieniądze. Dzwoniła kierowniczka, zdenerwowana z pretensjami, że tak się nie robi, że nie odchodzi się z pracy z dnia na dzień. Mówi żebym przyszedł podpisać umowę, bo nie ma mnie jak wyrejestrowac i musze opłacić jakiś rachunek nie wiadomo za co. Myślicie, że to nie jakiś przekręt?
Wyrejestrowac z czego niby? To nie mogli potracic "rachunku" nie wiadomo za co z wypłaty?
Nic nie podpisuj. Nic nie opłacaj, bo co masz opłacić? Olej sprawę. Nie ma umowy to nic nie mogą od Ciebie żądać.
Dzwoniła kierowniczka, zdenerwowana z pretensjami, że tak się nie robi, że nie odchodzi się z pracy z dnia na dzień
Było trzeba ją zripostować: "Tak się nie robi, że przeciąga się podpisanie umowy w nieskończoność. Też nie robi się tak, że świadczy się pracę zgodnie z kodeksem pracy, a proponuje umowę cywilnoprawną".
To nie powiedziała Ci jaki rachunek ? Nie zapytałeś ?
Prędzej jak to była niby umowa cywilnoprawna to Ty im powinieneś wystawić rachunek na podstawie którego oni powinni wykonać Ci przelew ;)