Temat idealny na forum Gola :)
We wtorek zaczynam studia i będę musiał na nie dojeżdżać pociągiem. Wszystko spoko, tylko że legitymacja szkolna straciła ważność 30 września, a studenckiej oczywiście jeszcze nie mam. Teoretycznie powinienem po prostu kupić bilet normalny na ten jeden przejazd, ale narodowość zobowiązuje (hehe) i chciałoby się zaoszczędzić te kilka zł (chociażby na chipsy w Biedronce czy uciechę alkoholową). No i teraz rozważam następujące sytuacje:
1. Kupuję bilet ulgowy mimo nieważnej legitymacji i dobrym trafem nie trafiam na kontrolę (na jakieś ~85-90% i tak trafię).
2. To samo, ale spotyka mnie kontrola, lecz kontroler nie patrzy na pieczątki z datą albo w ogóle na legitymację (zdarzało się kilka razy).
3. Bilet ulgowy + kontrola legitymacji z ważnością i tłumaczenie słowne, że właśnie jadę na pierwszy dzień studiów i kontroler przymyka na to oko.
4. To, co wyżej, ale jednak mimo wszystko będę musiał zapłacić karę (najgorszy scenariusz).
5. Kupuję po prostu bilet normalny i mam spokojny przejazd.
Co o tym myślicie i co byście zrobili na moim miejscu? Ryzyk fizyk czy spokojny przejazd (50 km)? :)
Ryzyk fizyk, OG 4 Life
Jak Jeremy mówił .. dla świętego spokoju zwłaszcza że się uśmiechniesz do rodziców i z głowy :P
na upartego możesz jechać z papierem o dostaniu się na studia .. ale to,, będzie wymagało tłumaczenia się i nie każdy kanar uwzględni
Ja miałem nieważny dokument. Nie zwróciłem uwagi, to wypisal nowy bilet bez ulgi a później zwrócili mi w kasie za ten ulgowy.
Jadąc ostatnio pociągiem, kupiłem prawdopodobnie zły bilet, tzn. przez przypadek wybrałem nie tą ulgę w pociągowym biletomacie co powinienem.
Nie sprawdzili mi biletu.
Jeżeli firma która zatrudnia kontrolerów biletów reaguje na takie sytuacje jak święta, rozpoczęcia roków (a pewnie tak, bo to dodatkowa kasa dla nich) to w dni takie jak święta i okolice oraz rozpoczęcie roku szkolnego/akademickiego zwiększy swoje patrole oraz będzie naciskała pracowników do wystawiania większej ilości mandatów, bo oczywistym jest, że wiele osób nie będzie miało aktualnych legitymacji na zniżki (zapomną o dacie, albo zmieniają szkołę).
Więc imho ja wybrałbym punkt 5 (kupuję normalny bilet), ale to też dlatego, że a nie lubię się tłumaczyć i kombinować po fakcie.
Po co się stresować dla kilku złotych. Skoro jedna legitymacja straciła ważność, a drugiej jeszcze nie masz to nie ma podstawy abyś jechał ze zniżką. Kupujesz normalny bilet i masz spokój.
Hmm idź na piechotę?
(na jakieś ~85-90% i tak trafię).
Wybór jest prosty. Kupuj normalny i tyle. Weź lepiej więcej kasy, żeby na powrót też mieć na normalny. Dopchanie się do dziekanatu bo legitke pierwszego dnia jest prawie niemożliwe.
Na własnym przykładzie powiem Ci że nie warto. Sam kupiłem kiedyś ulgowy bo zapomniałem podbić legitymację studencką i musiałem dopłacić różnicę ceny. W pociągu zazwyczaj bardzo dokładnie sprawdzają legitke. Możesz to zrobić jeśli dostaniesz dokument w mniej niż tydzień wtedy będziesz mógł pójść i odebrać tę różnicę ceny bo właśnie do tygodnia możesz się odwołać
Kontroler głupi nie jest, uwierz mi. Żadne tłumaczenia nic nie dadzą, jeśli trafisz na miłego kontrolera to być może pozwoli ci dopłacić różnice. Lepiej kupić cały i mieć święty spokój.
Kupuj ulgowy. Jak dostaniesz mandat to w dziekanacie poproś o zaświadczenie o studiowaniu i sobie pójdziesz go anulować. Opłata manipulacyjna jest pewnie mniejsza niż opłata za przejazd bez ulgi
Lepiej kupić i mieć spokój. BTW jak nie kupisz chipsów to będziesz zdrowszy :)
Na na rozpoczęcie roku szkolnego/na studiach zawsze zwiększają ilość kanarów/m2.
Kupiłem jednak bilet normalny. Kontrola była, już miałem dać kanarowi bilet do skasowania, a on nagle... wychodzi z wagonu. Cóż... --->