Witam,
niedługo będę wraz z narzeczoną w Gliwicach i zastanawiam się, czy jest tam coś ciekawego do obejrzenia i zwiedzenia lub iść do jakiejś ciekawej instytucji? Ewentualnie w Katowicach, bo z Gliwic do Katowic, zawsze można podjechać pociągiem czy czymś. A może też jakieś po prostu normalne miejsca?
Teraz pytanie, jest coś ciekawego? Z naciskiem na Gliwice, później raczej Katowice. Jest to małe miasto, więc nie robię sobie nadziei.
Wiem, że jest Palmiarnia Miejska. Coś jeszcze?
Pozdrawiam!
Gliwice to miasto przemysłowe, mają bardzo dobrą strefę ekonomiczną, łatwo tam o pracę i życie ale pod względem turystycznym leżą i robią pod siebie.
Studiuję tam już szósty rok xD i nic mi się tam nie podoba! Wiecznie żule, śmierdzi, brudno, tragedia! Teraz jeszcze dworzec remontują, jest ładnie ale kolejne utrudnienia.
No ale jak już musisz to:
- Ryneczek, coś tam na środku stoi można zobaczyć.
- Palmiarnia - byłem i jest bardzo ładna.
- Radiostacja
- Jak zastanie was noc to polecam podejść pod politechnikę bo budynek czerwonej chemii jest pięknie oświetlony.
W Gliwicach jak powyzej - a w Katowicach? Najlepiej dworzec jak bedziesz wsiadal w pociag w jakies fajnie miejsce...
Wiecznie żule, śmierdzi, brudno, tragedia!
Nie jest tak zle w Gliwicach. Znacznie gorzej jest w Bytomiu, Rudzie Śląskiej, Świętochłowicach czy wspomnianym Sosnowcu.
Dworzec był tragedią ,ale przechodzi całkowity remont i za niedługo będzie nowoczesnym spełniającym współczesne standardy dworcem. Obecnie trwa też wymiana oświetlenia na głównej ulicy Zwycięstwa na Ledowe. Co prawda teraz tam jeżdżą samochody ale docelowo będzie ta ulica deptakiem.
Z remontów tunel na średnicówce zakończony i teraz do np Katowic można już dojechać znacznie szybciej niż jeszcze rok temu.
W niedalekiej przyszłości władze też planują budowę centrum przesiadkowego obok dworca PKP z którego łatwo będzie się można przesiąść z pociągu do Autobusów i dogodnie dojechać do każdego miejsca w mieście czy innych miast na Śląsku.
Gliwice to obecnie prężnie rozwijające się miasto i za parę lat będzie to jedno z lepszych miejsc do życia na Śląsku.
Aha i na ukończeniu jest już Hala Gliwice która będzie konkurencją dla Spodka w Katowicach i będzie można organizować koncerty, duże imprezy sportowe, targi czy jakieś wydarzenia kulturalne.
W kwestii Gliwic nie mam nic do dodania, proponuję zerknąć sobie na mapę Google 3D bo zdjęcia satelitarne są nowe i konkretne. https://www.google.pl/maps/place/Gliwice/@50.276385,18.6821184,1084a,20y,6.56h,50.73t/data=!3m1!1e3!4m5!3m4!1s0x471130606c66b15f:0x9bbca89f06cbea11!8m2!3d50.2944923!4d18.6713802
Zawsze lubiłem przechadzki Akademicką (przez park Chrobrego i nowy chodak między wydziałami PolŚl) do rynku, i tam wrzucić jakąś pizzę (kiedy byłem studenciakiem lubiłem Dominium bo mieli konkretną promocję -40% a była zjadliwa, choć do "prawdziwej pizzy" nie ma startu :))
Jeśli chodzi o Katowice, to najlepsza opcja to przejść przez centrum (swoją drogą mocno odnawiane - robią tam teraz jakieś fontanny, ławki leżakowe i inne cuda) do okolic Spodka, a stamtąd przeskoczyć do Parku Śląskiego - to rzut beretem, jakieś 10 minut tramwajem. Nie jest to nic co zapierałoby dech w piersiach ale jak na Ślunsk jest przyzwoicie, do tego odnowiona kolejka linowa "elka", ZOO i Wesołe Miasteczko w okolicy. Do tego fajny szlak dla rolkarzy i rowerzystów.
Nie będziesz zachwycony, bo nie ma czym, ale zdecydowanie jest gdzie fajnie spędzić czas.
Mówisz, i masz, Principio.
W Gliwicach najlepiej obejrzeć gliwiczan, tak smutnych ryjów nie widziałem od kiedy obejrzałem Chłopca w Pasiastej Piżamie (ponoć to dokument o Bytomiu, jestem w stanie w to uwierzyć). Tylko nie rób zdjęć zbyt ostentacyjnie, bo pomyślą, że im duszę kradniesz. Poza tym, jak wszystkie czarne podziemne ludy z tego terytorium, nie są przyzwyczajeni do światła, więc by prowadzić obserwacje i rytuały godowe, musisz poczekać do wieczora (i nie błyskaj fleszem).
W Katowicach jest o tyle ciekawiej, że przez ostatnie 3 lata pozbierano umorusane węglem dzieci z ulic i sprzedano je na eksperymenty medyczne, a stolica śląskiego błyszczy się jak psu jajca - nawet Zenita umyli i wyjebali wieżowiec PKP przy spodku, dlatego wojewoda Ziętek z nieba się uśmiecha i od 32 dni nad Katowicami świeci słońce (nie za mocno, żeby nie oślepiać autochtonów wyłażących na żer albo do kościoła w niedzielę, ale jednak świeci niczym latarenka u uprzęży Łyska).
Obecnie między Warszawską, Korfantego i Dworcową można nawet poudawać, że jest się w prawdziwym, porządnym mieście. Rynek odnowiony, Rawę wyczyścili (i bezdomni już nie piorą w niej ubrań), więc nie wstyd lubej zabrać do tak zwanego centrum i dać się oślepić umytej elewacji Zenita. Potem ruszasz z panną w kierunku Spodka do Muzeum Śląskiego, w które wraz z towarzyszącym mu NOSPRem władowano więcej kasy niż w Berlin amunicji w 1945 (ponoć to jedna z najlepszych hal koncertowych na świecie, dlatego już wkrótce doczekamy się tam koncertu solowego gościa grającego na krześle na patelni pod metrem centrum we Warsiawie albo pana Witka z Atlantydy). Z Muzeum Śląskiego idziecie na wyszukany obiad do Maka albo KFC w jednej z ośmiuset trzydziestu dwóch galerii handlowych w promieniu najbliższych 400 metrów i randka zaliczona. Na wieczór obczajacie w Wyspiańskim śmieszny monodram albo uderzacie na Mariacką i udajecie, ze jesteście co najmniej na sopockim Monciaku (jak wypijecie po dwa tyskacze na ulicy, może wam nawet przyjść do głowy, że to londyńskie Camden).
oj przestańcie z tym Sosnowcem, miasto jak pierdyliard innych, nic szczególnego ale tez nie odstaje jako kolejna sypialnia Katowic.
Dobrym miejscem na spacery w Katowicach jest Nikiszowiec oczywiście. Warto tez wybrać się na jakiś szyb by poczuć ślunski klimat /np. Warszawa, Prezydent, od biedy górny parking w Supersamie :P/.
Albo się poopalać pod centrum kongresowym/NOSPRem :)
Meg -> Po Nikiszu nie da się spacerować, bo po rewitalizacji i gentryfikacji cały chodnik zajebany jest zblazowanymi brodaczami na holenderkach i laskami ubranymi cały rok jak na koncert Muse na Hajnekenie. Dobre miejsce, jak się jest studentem psychologii drugiego roku, ale na randkę to nie bardzo.
EDIT:
A w Pszczynie co robić? Zobaczyć ziubry, spróbować zagrac w golfa i zrobić z siebie idiotę, odwiedzić Dejzę na Ławce, w poniedziałek wskoczyć do zamku (za darmola wersja demo, a w wersji płatnej niewiele więcej), opierdolić loda na rynku (nie komuś, na to są krzaki na Ajskelerze w parku zajęte przez piętnastoletnich panczurów z winiaczami), wjechać na Wodną Wieżę, zobaczyć menu, sześć razy upewnić się, że przecinki w cenach są w dobrym miejscu, zjechać na dół ze spuszczoną głową, podskoczyć stamtąd na goczałkowicką zaporę, obić sobie dupę na łejku, wysikać się w tamtejszych krzakach, wrócić do Pszczyny, zeżreć obiad w jednej z licznych i całkiem dobrych knajp przy rynku, najebać się, przypadkiem zajść aż do slamsów przy wylotówce na Gierkówkę, w panice uciec do lasu, przespać tam 3 dni w jednej z ambon leśniczego, zorientować się, ze było się 12 metrów od najbliższego bloku, wrócić na dworzec, wsiąść w pociąg do Katowic i zapomnieć, że było się w Pszczynie.
a to zwracam honor, bo byłam tam zimą ostatnio i widziałam tylko emerytów w kościele
W Giwicach za bardzo nie ma co zwiedzac. Wyzej wymienili chyba wiekszosc. Mozesz jeszcze odwiedzic Kosciol Wszystkich Swietych i obejrzec panorame. Znajduje sie niedaleko rynku, zreszta jak wszystko :)
Jeszcze mamy pare muzeum. Dwa przy rynku: Zameczek Piastowski ( male ale przyjemne), Willa Caro (zwiedzasz chate jakiegos przedsiebiorcy, nie jest tak zle jak wyglada).
Jesli jestes na dluzej to odwiedz jedna z zabytkowych kopalni w Zabrzu, albo Tarnowskich Gorach. Polecam Sztolnie Czarnego Pstraga w Tarnowskich Gorach jesli masz malo czasu.
Yoghurt powaznie na samych smutasow trafiasz? Jak dlugo na slasku juz siedzisz? :)
jeśli o smutek chodzi to nie wiem, czy w Gliwicach moze być smutniej niz w Bytomiu albo Piekarach.
Powinienem jak zwykle napisać, ze w Łodzi jest smutniej, ale pod tym względem Bytom jednak wygrywa.
Pewnie dlatego, że w przeciwieństwie do Łodzi dalej ktoś tam mieszka, ale nie kłóćmy się o detale.
W Gliwicach mieszkam od urodzenia i uwazam je za wesole miasto.
Moze na Yoghurta patrza spod byka, bo przyjezdny :)
Bytom po szkodach gorniczych sie zapadnie i bedzie piekny zalew.
a co mają powiedzieć biedni ci, co to nie dość, ze przyjezdni, to na dodatek im się podróz zatrzymała na Sosnowcu.. ;)
Hopkins -> Możliwe. Myślisz, ze zdjęcie koszulki Legii z Leszkiem Piszem na plecach pozwoliłoby mi bardziej wtopić się w tłum?
Meg -> Mogło być gorzej, zawsze mogłaś się zatrzymać w Będzinie lub Czeladzi. Sosnowiec nie jest najgorszym miastem w Polsce, i jego jedyną wadą jest to, ze nic tam nie ma. Serio, ostatni raz, jak chciałem zjechać z gierkówki do Sosno, to dojechałem aż do Czestochowy, bo nie widac było żadnych oznak ludzkiej bytności od przekroczenia Brynicy.
W sumie to by wyjaśniało, czemu to nie jest takie złe miasto. jego po prostu nie ma i wszelkie złe legendy o Sosnowcu to false flag mieszkańców Kielc, którzy maja ten sam problem (wiatr hulający w pustych przestrzeniach między słoikami majonezu), ale nie chcą się do niego przyznać.
trochę nie pocieszasz Yogh, jako ze mam chopa właśnie z Czeladzi..
ooo, częstochowa to taka mała łódź.
Dziwie sie, ze zyczliwi ludzie na slasku nie pozdrawiali Cie usmiechem, gdy przemierzales ulice w koszulce Legii :)
:) sama prawda Yoghurt.
Mieszkalem tam 25 lat ;) - ale udalo sie wyrwac - a nie bylo latwo!
anyways - do dzis, jak gdzies jestem na swiecie, i chce komus opisac syfiare miasto jakie odwiedzilem (np. LA czy Mexico City) to mowie - hmm to takie Zabrze ameryki polnocnej - tylko wieksze ;)