Precz z regeneracją zdrowia! Stare mechaniki, które wróciły do gier
Nie wqspomnieliscie o Alien Isolation... Checkpointy to wspaniała rzecz. Świetnie to wpływa na rozgrywke
Pominięcie Alien isolation, jednej z najlepszych gier ostatnich lat, to skandal.
mam wrażenie że niekiedy materiały z tvgry są robione na kolanie i w 10 minut. A nakręćmy 8 minutowy materiał o czymśtam. i 10 minut później powstaje filmik....
Dla mnie nowy Wolfenstein to nudny pierd. Staroszkolne były tylko apteczki. Też pełno przerywników, a akcja może się chować przy pierwszym Far Cry'u. Czekam na falę minusów, bo New Order to przecież cudowna gra. Aha przechodziłem ponad miesiąc.
Opowiadasz o tym tak, jakby system automatycznej lub manualnej ("apteczkowej") regeneracji zdrowia faktycznie decydował o tym, czy gra jest dobra czy nie. W praktyce jest to przecież NIEISTOTNY DETAL. Gra może mieć automatyczną regenerację i być piekielnie trudna (Call of Duty albo Spec Ops The Line na wyższych poziomach trudności), albo wręcz przeciwnie, bazować na apteczkach i rozdawać je w takim nadmiarze, że gra staje się mega łatwa (np. Assassin's Creed, Far Cry czy STALKER).
Tak samo nie rozumiem twierdzenia, że "gracze domagają się czegoś nowego". Serio? Niby kto? Kiedy? Gdzie? Narzekania na niski poziom trudności i chęć stawiania czoła większemu wyzwaniu to i owszem, wielu graczy tego oczekuje. Tyle, że to nijak ma do samej automatycznej regeneracji zdrowia, która koniec końców jest tylko jedną z metod realizacji, jednej z mechanik w grze.
Ja czekam na powrót do gier typu RTS. Takich jakich jak C&C. Super materiał! :)
Gra może mieć automatyczną regenerację i być piekielnie trudna (Call of Duty albo Spec Ops The Line na wyższych poziomach trudności), albo wręcz przeciwnie, bazować na apteczkach i rozdawać je w takim nadmiarze, że gra staje się mega łatwa (np. Assassin's Creed, Far Cry czy STALKER).
Trudność w grach możemy podzilić na dobrą trudność, gdzie porażki motywują do dalszej gry np. seria Dark Souls, czy gry od Nintendo jak Zelda czy Mario. Jak również jest zła trudność jak seria COD, gdzie porażki wynikają ze zbyt wysokiej wytrzymałości wrogów i zadawanych przez nich zbyt wysokich obrażeń. Połączone jest to też ze zbyt dużą losowością starć tj. giniemy najczęściej od zabłąkanej kuli i taka porażka nie daje nam żadnej lekcji, bo grając następnym razem możemy zginąć w zupełnie innym miejscu i z zupełnie innego powodu. Takie gry są po prostu męczące i w gruncie rzeczy nudne.
W Dark Souls czy grach Nintendo każda porażka wynika z błędu gracza. Kamera, sterowanie, design lokacji, wszystko jest tam zrobione wzorowo. Gracz ginie, bo źle wymierzył skok, nie zrobił uniku, czy użył złego ataku. Gracz uczy się zasad gry i to sprawia największą satysfakcję, a nie samo przechodzenie gry.
Stare apteczki były najczęściej powiązane z quicksave'ami. Największą wadą takiego rozwiązania było to, że nawet po przejściu trudnego fragmentu często przechodziło się go drugi raz, by skończyć mając minimum 50% HP, a nie np. 7%. Z pełnym zdrowiem można było przyjąć całą serię z karabinu na klatę, a mając 10% HP zabijało nas cokolwiek.
To nie był dobry system, a powiedziałbym że to był najgorszy możliwy system w FPSach.
Regeneracja zdrowia rozwiązała te problemy, ale wprowadziła jeden bardzo duży. Najlepszą strategią było okopanie się za osłoną i naprzemienne strzelanie i czekanie za wyleczeniem.
Nowy Doom wprowadził jednak małą rewolucję w tym zakresie. Apteczki niby są, ale dają śmieszne ilości HP, że nawet ich się nie zbiera. W grze jest sprytnie zrealizowana regeneracja zdrowia, ale w formie aktywnej. Praktycznie taka sama metoda co w Diablo 3. Żeby odzyskać HP musimy po prostu zabić demona i zebrać to z niego wypadnie. Wykonując finisher dostaniemy więcej HP.
Wpływa to na znacznie większą dynamikę starć, gdzie gracz musi być w ciągłym ruchu. W połączeniu z wielopoziomowymi arenami czyni to Dooma grą totalnie odmienną od wszystkich innych FPSów na rynku. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że na PC jeszcze nie było tak wertykalnego shootera.
Taki luźny i nierealistyczny setting Dooma pozwolił właśnie na eksperymenty. Bardzo dobrze są też zaprojektowane poziomy trudności. Normal jest bardzo łatwy, można iść od punktu do punktu i przejść grę bez większego wysiłku, gra jest wówczas podobna do innych dzisiejszych shooterów.
Na ultra-violence gra robi się już tak trudna, że chcąc nie chcąc musimy eksplorować dokładnie lokacje w poszukiwaniu wszystkich sekretów, żeby ulepszać bronie i pancerz. Bez tego potwory zrobią z nas miazgę.
Im dłużej gram w Dooma, tym jestem pod coraz większym wrażeniem jak dobra to gra. Jest co prawda wiele słabszych elementów, ale biorąc pod uwagę ile wysiłku włożono w połączenie starego z nowym można na to przymknąć oko.
Dla mnie nowy Wolfenstein to nudny pierd. Staroszkolne były tylko apteczki. Też pełno przerywników, a akcja może się chować przy pierwszym Far Cry'u. Czekam na falę minusów, bo New Order to przecież cudowna gra. Aha przechodziłem ponad miesiąc.
Czemu porównujesz Wolfa do FC1? Przecież to zupełnie inne gry! WOlf był ciekawą grą, ale gdzieś w połowie mnie zanudził. Doom względem Wolfa to ewolucja pod każdym względem. Teraz tylko czekać na zapowiedź Quake'a z trybem dla pojedynczego gracza. Może być tylko lepiej.
Bethesda wydaje coraz lepsze FPSy. Pamiętajmy, że seria Dishonored to też ich dziecko.
"Bethesda wydaje coraz lepsze FPSy. Pamiętajmy, że seria Dishonored to też ich dziecko."
Jak FPSy i Bethesda to grzechem jest nie wspomnieć o Fallout 4 ;)
A ja apteczki bardzo lubię. Sprawiają, że staram się grać bardziej taktycznie niż tylko biegać od osłony do osłony. Tempo akcji się spowalnia, trzeba czasami pomyśleć nad sposobem przejścia poziomu i taki sposób gry mi najbardziej odpowiada. Idealny FPS to według mnie pierwszy Far Cry :)
"Dla mnie nowy Wolfenstein to nudny pierd." TO! Myślę tak samo z tym wyjątkiem, że i nowy DOOM jest dla mnie średniakiem.
akurat cod jako calkowicie oskrytpowana strzelanka ma dokladnie taki sam rodzaj trudnosci co gry z "dobra" trudnoscia wiec argument inwalida:) tak samo jak przy mario, w codzie musisz zapamietac rozstawienie przeciwnikow ktorzy zawsze sa w tym samym miejscu zeby moc ewentualnie wykonac szybka sekwencje zabojstw, innej metody nie ma bo zaleje zaraz infinite respawn. cod to metoda prob i bledow(tak samo jak mario), to ze ci sie nie podoba nie znaczy ze jest to zly rodzaj trudnosci.
ja sie ciesze z powrotu apteczek, nie tyle co regeneracja jest zla co zwyczajnie urozmaicenie od naduzywanego systemu jest odswiezajace
Po ograniu wielu "nowoczesnych" tytułów, jak wracam do jakieś starszej produkcji, to jakoś tak dziwnie mi się odzwyczaić od braku samoregeneracji, a chomikowanie apteczek, albo liczenie się z samoistnie nieodnawialnym zdrowiem bardziej mnie męczy niż kiedyś... cóż, człowiek się przyzwyczaja do wygody :P
To nie chodzi o powrót do korzeni we współczesnych grach nie ma co robić. zazwyczaj początek gry jest niesamowity wciągający a potem nuda i flaki z olejem. Warto zauważyć że Eve Online utrzymuje się już ładnych latek na rynku i nie ma z tym problemu a dlatego że w tej grze jest co robić. Ja tam pier.. nie zapłacę za odgrzewanego kotleta.
Zdecydowanie stare gry są lepsze kiedy np. trzeba było się trudzić by skoczyć na drugą stronę przepaści. Czasem nawet kilkanaście razy, ale jak w końcu wykonało to radość była wielka (szczególnie jak się zrobiło bez kodów). Teraz to albo robią niewidzialne ściany na krawędzi, albo jak się spadnie to można się jakość uratować. A niektóre gry mają zbyt łatwy przeskok na drugą stronę. Nie piszę tu, że wszystkie gry tak mają. Ja głównie opiszę gry RPG, bo w nie głównie gram i się nimi interesuje. Dzisiejsze gry RPG są za proste. Kiedyś się decydowało jak rozdawać punkty, dziś gra robi to za ciebie, a nie zawsze to jest dobre. Zadania w starych grach nawet podoczne były dość ciekawe i niektóre nawet trudne, a dzisiaj są dosyć nudne i za łatwo, za szybko się je kończy. Jest mała różnorodność potworów w nowszych grach niż starych. Ogólnie gry RPG za szybko się kończą. Nie mówię tu o serii Elder Scrolls czy nasz polski Wiedźmin, bo to naprawdę dobrze zrobione gry są i nie chodzi mi tu o skopiowanie mechaniki tych gier, ale mogłyby być wzorami do nowszych gier. Może nawet do tego Dark Souls, ale ja sama nie za bardzo lubię mroczne klimaty.