Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

tvgry.pl Ile z gry trafi do filmu Assassin's Creed? Nasza analiza

22.05.2016 20:33
1
gizmo83
16
Legionista

Hm a czemu nie zrobicie materiału o Warcrafcie ? Tylko ciągle te Asasyny.Moim zdaniem film Warcrafta ma się dużo lepiej do gry niż ten

23.05.2016 07:31
2
odpowiedz
komenty
69
Senator

Nie mam zamiaru oglądać ani tego ani Warcrafta. To wszystko nędzne będzie.

23.05.2016 11:57
3
odpowiedz
6 odpowiedzi
Liktor
9
Legionista
Image

4:44

"Główny bohater, za sprawą Animusa, cofnie się do roku 1491, a więc do czasów Hiszpańskiej Inkwizycji. A czym jest inkwizycja wie chyba każdy. W dużym skrócie, to działania prowadzone przez Kościół, którego głównym celem jest wykrywanie, sądzenie i karanie heretyków. Wiecie; więzienia, stosy, konfiskata majątku, brutalne przesłuchania i tak dalej."

Przez szum medialny, pseudointelektualnych publicystów, czasy PRL-u, osiemnastowiecznych, fanatycznych antyklerykałów, a w szczególności barbarzyński sprzeciw wobec ancien regime ponad dwieście lat temu - w mentalności wielu utrwaliła się czarna legenda Świętej Inkwizycji, a powtarzanie jej jest przecież zbrodnią. "W dużym skrócie" to co powiedział autor w tych kilku zdaniach jest negatywem rzeczywistego obrazu.

Wiem, że materiał nie jest o tym, ale czuję potrzebę naprostowania, by przez bierność nie przyczyniać się do nadprodukcji tzw. pożytecznych idiotów, którzy luki w swojej wiedzy zapełnią tego typu frazesami.

"A czym jest inkwizycja wie chyba każdy."

Powiedział autor głosem dziecka zapytanego o kolor nieba lub ucznia o skład chemiczny wody - to przecież wiedza powszechna. Odważna teza. Moim zdaniem poziom świadomości współczesnych w tym temacie jest podobny do znajomości intryg pałacowych w dalekowschodnim państwie Tang w siódmym stuleciu po Chrystusie - chyba każdy wie co tam się wtedy działo, czyż nie?
Zanim jednak jeszcze o inkwizycji - wielki kwantyfikator "wie każdy" wpływa na umysły ludzi destruktywnie, co warto mieć na uwadze, kiedy się nim szafuje. "Ja nie wiem" - pomyśli ktoś - "ale będę udawał, że wiem, słuchając uważnie”. W tym momencie pierwsza informacja, która go teraz spotka zakoduje się w jego pamięci na bardzo długo; w efekcie czego sam później będzie mógł powtarzać "wie każdy", a ostatecznie cały świat będzie wiedział to, co czyjś niedouczony umysł wyrzygał i tragedia gotowa.

"(...) działania prowadzone przez Kościół..."

Dwa zdania wcześniej autor mówił, że rzecz tyczyć się będzie powołanej przez hiszpańskich królów i pozostających pod ich wyłączną kontrolą Inkwizycji Hiszpańskiej (czyli świeckiej, odrębnej od Inkwizycji Rzymskiej), a teraz tłumaczy czym jest samo pojęcie inkwizycji, "tak ogólnie".
"Krwiożerczy i sadystyczni duchowni, wymyślne tortury, lochy" (o czym niżej) to częste zarzuty wystosowywane przez pewne nieprzychylne Kościołowi środowiska wobec właśnie Inkwizycji Hiszpańskiej (też zresztą częstokroć bezpodstawnie oczernianej), fakt - ale jak rozumiem autor wchodzi na kolejny stopień i podpina pod to sądy kościelne, OK. Sama "inkwizycja", bez zaznaczenia, czy chodzi o hiszpańską, portugalską, czy inną znaczy tą rzymską.
W kilku słowach wyjaśniając stosunek tych dwóch ciał warto wypunktować kilka rzeczy. Inkwizycja Hiszpańska częstokroć stawała się przedmiotem ostrej krytyki Stolicy Apostolskiej, a wręcz, pomimo instytucjonalnej odrębności tych dwóch organów - papieże i tak kasowali wiele z jej wyroków.
W 1509 AD weszło w Hiszpanii prawo (później zresztą ponowione), zgodnie z którym ogłaszano karę śmierci za obwieszczanie decyzji Stolicy Apostolskiej unieważniających wyroki Inkwizycji Hiszpańskiej. W 1519 roku papież Leon X rzucił klątwę na Wielkiego Inkwizytora i wszystkich jego pomocników (pomimo sprzeciwów zresztą króla Hiszpanii).
W 1286 Fryderyk II, cesarz, rozporządził surowe działania wśród inkwizytorów, natomiast papież Honoriusz IV amnestionował wszystkich skazanych. To właśnie władza świecka była aż nazbyt chętna do postępowania inkwizycyjnego. Pouczającym jest tu przykład Fryderyka II, który jako pierwszy wydał prawa karzące śmiercią heretyków i powołujące inkwizycyjne trybunały. Teraz zing - powołanie Inkwizycji Rzymskiej, kościelnej, miało ukrócić nadużycia tej procedury dla celów władzy świeckiej. Więc czy aby na pewno chodziło o działalność Kościoła?

"(...) działanie prowadzone przez Kościół, którego głównym celem jest wykrywanie, sądzenie i karanie heretyków."

Wykrywanie - nie, sądzenie - tak, karanie - nie. Ale nawet gdyby zdanie to w całości przyjąć za prawdziwe, to w kontekście następującego po nim dopełnienia o metodach - należy się nad tym pochylić, gdyż ktoś, kto nie zna kontekstu historycznego, może je źle zrozumieć.

"(...) działanie prowadzone przez Kościół..."

Wrócę; tym razem jednak o początku tego fragmentu, nie końcu. Wiem, że czytać mogą to osoby, które w ogóle nie rozumieją wagi słowa "heretyk" i to nie w znaczeniu religijnym, ale społecznym.
Przez działalność heretycką, sytuacja w połowie XII wieku była krytyczna dla samej władzy świeckiej. Głównie w południowej Francji zaczęła się szerzyć, przybyła z Azji, herezja katarów. Przechodzenie do tej sekty było nie tylko sprawą indywidualnego sumienia. Skoro bowiem manichejscy katarowie głosili, że stworzenie materialne nie jest dziełem Boga ale szatana, to oznaczało, że należy wyniszczać ludzkie ciało. Wyniszczanie to odbywać się mogło tylko przez masowe samobójstwa albo przez wyczerpanie ciała w orgiastycznych rozpustach i innych bachicznych aktywnościach. Zakazana jest więc rodzina (w niej dokonuje się przedłużanie szatańskiego tworzenia materii poprzez narodziny dziecka) i społeczeństwo jako takie, bo utrwala porządek materialnych rzeczy stworzonych. Katarowie zakazują składania przysiąg. W sytuacji więc, kiedy charakterystyczny dla średniowiecza ustrój feudalny opierał się na instytucji przysięgi (lenno), był to kolejny cios w społeczeństwo i popychanie do niszczącej wszystko anarchii. Herezja oznaczała społeczną rewolucję.
Na początku XIII wieku doszło do sytuacji, że niemal całe południe Francji zostało stopniowo opanowane przez herezję kataryzmu. Papież Innocenty III zmuszony został nawet do ogłoszenia antykatarskiej krucjaty, a jeden z następnych papieży (Grzegorz IX) powołał Trybunał Świętej Inkwizycji. Powtarzając: nie chodziło tylko (choć przede wszystkim) o kwestie duszpasterskie, ale również o zachowanie ładu społecznego. Stąd też wypływało współdziałanie władzy świeckiej w postępowaniu inkwizycyjnym - stąd pewne sytuacje (np. tortury, wykorzystywanie wiary na korzyść władzy świeckiej). Plaga katarów była wręcz w pewnym sensie na rękę władcom, którzy wymusili na władzy kościelnej zawiązanie inkwizycji, która z kolei miała ograniczyć przelew krwi, acz dawała jednocześnie dodatkowe narzędzie represji.

"...karanie heretyków"

(O sądach i metodach niżej.)
Skoro kary, to i ofiary. Ich liczba to jeden z ciekawszych tematów; od początku budowania Czarnej Legendy Inkwizycji - z czasu na czas liczba po prostu maleje. Najpierw mówiono o milionach (lol), następnie o setkach i dziesiątkach tysięcy. Z czego warto zaznaczyć - ludzie, którzy to opowiadają starają się wmówić, że tyleż wyroków oznacza tyleż kar śmierci (oczywiście spalenie na stosie, jakżeby inaczej). Znakomita większość natomiast wyroków wydanych przez Świętą Inkwizycją dotyczyła nałożenia form pokuty (np. chodzeniu w stroju pokutnym, umartwień, podejmowania pielgrzymek) lub banicji. Inkwizytorzy nikogo nie karali (chyba, że przez nakazywanie pokuty po spowiedzi rozumiemy jako karę). Procent dotyczący stracenia (które miały miejsce), to z kolej znów w większości wyroki in effigo, czyli spalenia czyjegoś wizerunku. Kary śmierci nigdy nie orzekał trybunał duchowny, pozostawała ona w gestii i była wykonywana przez władzę świecką. Inkwizytorzy byli uczonymi i sędziami, nie katami.
Nawet jeżeli mowa o Inkwizycji Hiszpańskiej, to zgodnie z wypowiedzią lewicowo-liberalnego (sic!) historyka, "mówienie o ludobójstwie inkwizycji włożyć trzeba między bajki".
Papież Aleksander III tak pisał w 1162 AD do arcybiskupa Remis: "Lepiej uniewinnić winnych, niż przez nadmierną surowość targnąć się na życie niewinnych".
Inkwizycję zasilali ludzie wierzący (szok). Jeżeli ktoś nie jest wierzący, to może nie być tego świadomy, ale dla właśnie takich osób, największym priorytetem jest zbawienie jak największej ilości dusz, a nie posyłanie wszystkich do piekła. Inkwizytorzy walczyli o każdego człowieka (każdą duszę) do samego końca. Istnieją w końcu dwie logiczne opcje, co można zrobić z heretykiem - zabić i posłać do piekła, albo nakłonić do nawrócenia i po śmierci spotkać go w raju. Dlaczego niby miałoby zależeć inkwizytorom na masowym mordowaniu heretyków - przecież to wbrew założeniom ich wiary.
Bez ryzyka błędu należy z kolei stwierdzić, że o wiele więcej ofiar spowodowały polowania na czarownice urządzone w XVII i XVIII wieku w krajach protestanckich (o czym niżej), kiedy stracono wiele niewinnych kobiet podejrzanych o czary, czy też prześladowania katolików w Anglii w XVI i XVII wieku.
Zastanawiam się w tym momencie - dlaczego te wydarzenia nie stały się od początku tłem dla serii Assassin's Creed; przecież krwi lało się więcej - to znaczy, że by bardziej chwyciło. Po co na siłę demonizować templariuszy i inkwizytorów, skoro jest gotowy materiał w postaci protestantów.

"Wiecie; więzienia, stosy, konfiskata majątku, brutalne przesłuchania i tak dalej."

Istnieją ludzie, którym wydaje się (mi natomiast wydaje się, że jest ich sporo), że inkwizycja, jako totalitarna policja religijno-polityczna nie dawała szans na ucieczkę "podejrzanym" - takie średniowieczne NKWD. W rzeczywistości procedura była powolna, drobiazgowa i opatrzona masą dodatkowych zabezpieczeń na rzecz oskarżonych; bez nagłości, podstępności i szpiegowania. Każdy kto czuł się (słusznie czy nie) zagrożonym w czymś przez inkwizycję, miał dość czasu, by się ukryć. Procedura była bardzo długa, a przed całością procesu, ogłaszano na danym terenie czas łaski - ktokolwiek ujawniłby w tym czasie swoje heretyckie poglądy - podlegałby zwykłej pokucie, jak każdy spowiadający się w konfesjonale.
Fun fact: Niektórym nawet polowanie na czarownice kojarzy się z Inkwizycją. Bo przecież czary = herezja, duh? Kluczowym założeniem jest to, że w czarownice mógł wierzyć tylko prosty gmin (zarówno katolicki jak i heretycki), katolicy szli do inkwizytorów - ci tłumaczyli, że czarny nie istnieją i sprawa była skończona. Protestanci natomiast?
W Średniowieczu (więc przed powstaniem masowych ruchów protestanckich), a i później (acz tylko w krajach katolickich) - nie miały miejsca polowania na czarownice, właśnie dzięki istnieniu inkwizycji, oni stawali w obronie tych kobiet jako oaza racjonalności na pustyni szaleństwa. W krajach protestanckich natomiast, tam, gdzie zabrakło Świętej Inkwizycji tam się działy rzeczy straszne, ale nie można mieć za to pretensji do Kościoła, który dodatkowo to potępiał (a niektórzy mają), tylko dlatego, że też istniał w tamtym czasie. Równie dobrze można by mieć pretensje do drzew, bo też wtedy rosły i nie szumiały.

"więzienia"

Czyli w zasadzie sedno sprawy. Ludzie dawniej wierzyli naprawdę gorliwie i lubili brać sprawy w swoje ręce (działając przy tym przeciw woli Kościoła, co warto powtarzać); więc aby nie dochodziło do samosądów i wyroki nie zapadały zbyt pochopnie, powstała inkwizycja. A z nią "więzienia", czyli miejsca gdzie przebywali oskarżeni i gdzie z nimi dyskutowano. Chociaż bardziej od "więzienia" pasowałoby słowo hotel. W więzieniach inkwizycyjnych było tak dobrze, że niektórzy skazani za przestępstwa pospolite udawali heretyków, żeby się tam dostać. Byli zwolnieni z podatków, a co może zabrzmieć śmiesznie - zapewniano im jak największy komfort, żeby się dało z nimi współpracować; źródła opisują sytuacje, w którym więzień przyzwyczajony do picia piwa, otrzymywał je w więzieniu. Często otrzymywano przepustki, a wracano tylko na noce.
Inkwizytorzy łożyli wiele pieniędzy na sprowadzanie teologów, żeby dyskusję prowadzić z heretykiem, żeby się nawrócił - bo o to właśnie chodziło. Racji bytu nie miałby Kościół, który łapałby ludzi i dla rozrywki ich torturował.
Ponadto, inkwizycja wprowadziła wszystkie współczesne wielkie zdobycze więziennictwa i sądownictwa (program ochrony świadków, prawo do zapoznania się z oskarżeniami, możliwość odmówienia zeznań w przypadku pokrewieństwa lub innych zażyłości (nawet sentymentalnych), obdukcja - nie rozpatrywano przypadków osób z niedowładem umysłowym).
Jean i Guy Testasowie napisali: „Na tle ogólnie panujących obyczajów Inkwizycja była najbardziej obiektywną instytucją swej epoki”.

"brutalne przesłuchania"

Autor wspomniał o brutalnych przesłuchaniach. Prawda jest taka, że zgodnie z procedurą przypisaną kościelnej inkwizycji, tortur nie można było stosować na żądanie inkwizytora ani w jego obecności. Tortury stosowano tylko w ostateczności i tylko przez władze świeckie, za zgodą miejscowego biskupa. Same wyznania wydobyte na torturach nie mogły być traktowane jako dowód, więc praktycznie ich nie używano. Jeżeli jednak to nastąpiło, zeznania tak uzyskane musiały być powtórzone w sądzie co najmniej 24 godziny później. Przysługiwała zresztą apelacja do Rzymu, zaś postępowanie apelacyjne było długotrwałe i nie musiało oznaczać potwierdzenia wyroku. Ponadto oskarżony miał prawo zaskarżyć bezstronność inkwizytora lub któregoś z sędziów, co pociągało za sobą kolejne odwleczenie procedury (powołanie zastępców).
Jak można opowiadać o umiłowaniu do tortur, skoro nie umęczenie człowieka było celem (o czym wyżej). Coś takiego wymyślić mógł tylko markiz-niech go piekło pochłonie-de Sade, powodowany własnymi perwersjami. Niesmak pozostawia mi patrzenie na jego imię, a powtarzanie czegokolwiek po nim urąga inteligencji mówiącego. Dobór duchownych na urząd inkwizytora prowadzono bardzo starannie. Musieli to być ludzie o wysokich kwalifikacjach moralnych i intelektualnych - co potwierdzają wszelkie opisy z czasów ich działalności.
Samo zaś średniowiecze nie było tak obfite w narzędzia tortur, jak by się chciało zdawać. Te rozwinięto wraz z odwilżą protestancką i dopuszczeniem gminu do spraw decyzyjnych w renesansie (vide prawa niemieckie). Wcześniej w Europie nie było nieograniczonych tortur właśnie dzięki inkwizycji.

Dopełniając wywodu, chciałbym przytoczyć cytat z francuskiego dominikanina: "Przypomnijmy jednak, że zasadniczym motywem tej, tak szokującej nas dziś działalności, była intencja duszpasterska. Inkwizycja nie była przede wszystkim "policją wiary", jak ją się czasem nazywa. Jej zasadniczym celem nie była ochrona kościelnego credo lub uniemożliwienie heretykom godzenia w ortodoksyjne przekonania chrześcijan, a w konsekwencji w ich zbawienie, ale chodziło o to, by przekonać heretyka o niezgodności jego wierzeń z wiarą chrześcijańską i go nawrócić, choćby się to miało dokonać przez zbawienną obawę kary, która - jak to sobie wyobrażano - miała skłonić do opamiętania. Z drugiej strony, w działalności inkwizytorów nadal dużą rolę odgrywało kaznodziejstwo. W interesującym nas okresie "kaznodziejstwo generalne" było swego rodzaju misją pojednania, a najróżniejsze zabiegi "czasu łaski", które podejmowano w pierwszym etapie procedury inkwizycyjnej, posiadały niezaprzeczalną wartość duszpasterką. Miały one ostrzec wahających się, oczyścić wiarę nieświadomych błędów, wzmocnić ją u wiernych i wzbudzić niepokój sumienia nieprzychylnych Kościołowi. We wzmiankach o niejednym inkwizytorze podkreśla się, że był on wielkim kaznodzieją (miri in praedicatione favoris... et consolate fidelium). Tych zalet wymagano od niego nieprzypadkowo" (z książki "Dominik i jego bracia kaznodzieje").

Zbawienie duszy to esencja i z tym powinna kojarzyć się inkwizycja, a nie z lochami, torturami i stosami.
Jeżeli ktoś chce mi zarzucić, że błądzę, to proszę nich poszuka najpierw w poważnych pracach rzetelnych informacji, a nie kieruje się tym, że "tak mu się wydaje i tak wszyscy powtarzają".

Na koniec polecam tekst pana Ziemkiewicza, który trafniej i pełniej wyczerpuje temat; jest trochę więcej źródeł, dat, liczb i ogólnie więcej o samej Inkwizycji Hiszpańskiej, historii i kontekście.
http://mateusz.pl/czytelnia/rz-stosy.htm

post wyedytowany przez Liktor 2016-05-23 12:01:03
23.05.2016 12:50
Gorn221
3.1
Gorn221
101
Łowca Demonów

Idź być religijnym fanatykiem gdzie indziej.

23.05.2016 14:38
3.2
2
VVu
29
Grzdacz Porywacz

Dude... o_O

23.05.2016 16:33
😈
3.3
ArasCutclaw
5
Junior

Trochę brak życia co? :)

23.05.2016 17:56
3.4
3
Imrahil8888
110
Generał

Liktor nie zgadzam się z Tobą, ale masz + za to, że chciało Ci się napisać to wszystko.

post wyedytowany przez Imrahil8888 2016-05-23 17:56:32
24.05.2016 19:05
👍
3.5
Sturmir
5
Junior

Dzięki Ci za ten tekst. Może ktoś zainteresuje się tym tematem.

26.05.2016 20:51
3.6
Bo0BeK
3
Junior

*inster 'didn't read lol' gif*

post wyedytowany przez Bo0BeK 2016-05-26 20:56:18
23.05.2016 14:32
4
1
odpowiedz
Ar2Ti2
36
Centurion

Pierwszy dobry film na podstawie gry? Według mnie pierwszy Resident Evil, Książę Persji i pierwszy Tomb Raider były całkiem niezłymi filmami i czuć było ducha tych gier. Podobał mi się też Doom, chociaż widać było, że budżet mieli nieco mniejszy.

23.05.2016 16:42
Soku12
5
odpowiedz
Soku12
76
Flight Lieutenant

Czasy hiszpańskiej inkwizycji? Tego się nie spodziewałem.

23.05.2016 16:44
6
odpowiedz
1 odpowiedź
poYarenko
32
Pretorianin

Liktor, poyebało?

23.05.2016 17:57
6.1
1
Imrahil8888
110
Generał

Dobry kontrargument. Brawo

23.05.2016 17:40
👎
7
2
odpowiedz
Zick5
11
Legionista

Po mojemu to jesteś zbytnim optymistą. Już sam fakt nie trzymania się fabuły gry przekreśla film w moich oczach. Serio oni nie uczą się na własnych błędach? Ileż było takich produkcji co to niby miały być OK ale wystarczył fakt że pozmieniali sobie 90% uniwersum aby wyszła totalna kaszana. Nie trzymanie się klimatów gry jest ewidentnym brakiem jej wyczucia. Hej! Widziałeś? One te młode to grajo w tych asynów i to kase przynosi! Walnijmy filma żeby też te chłopki tak skakały po dachach! Spoko Stefan - te młode to łykno jak karasie! Walnijmy im jeszcze jakiego rapsa w trailerze to się pos*ają z emocji! He-he, jestem geniuszem markjetingu!

23.05.2016 18:01
8
odpowiedz
slip-stream
53
Chorąży

Niby można narzekać że w zwiastunie nie użyto muzyki z gry, ale z drugiej strony przypomnijmy sobie zwiastuny samej gry... Ewidentnie muzyka jest w klimacie może nie gry, ale zwiastunów gry na pewno.

23.05.2016 18:59
9
odpowiedz
zanonimizowany1027056
59
Generał

Jeśli Fassbender przyłoży się do roli jak do odgrywania Magneto w dwóch ostatnich filmach to nie mam pytań.

23.05.2016 19:24
10
1
odpowiedz
>Juziu<
47
Chorąży

Ludzie zawsze czekają na filmy jakby były czymś wspaniałym. Dla mnie filmy z roku na rok robią się gorsze, i blockbustery mnie nie bawią swoimi uproszczeniami. Wolę grę, czy ksiażkę.

19.07.2016 21:32
Adrianun
11
odpowiedz
Adrianun
122
Senator

Nie napalam się na jakąś mega udaną produkcję, ale po cichu liczę, że filmowy AC będzie chociaż "dobry".

tvgry.pl Ile z gry trafi do filmu Assassin's Creed? Nasza analiza