Jakos tak mnie naszlo smieszne pytanko po tym, jak musialem oddac turbinke do regeneracji i zabulic 7 stoweczek...
Zwracacie uwage na to, aby samochod z turbodoladowaniem przed daniem mu mocniej po gazie zdazyl sie troche nagrzac? Ponoc optymalna temp to od 90 stopni dopiero. Tak samo jest ze zgaszeniem silnika po skonczonej jezdzie - tutaj trzeba poczekac ok minutki zeby turbinka zeszla z obrotow i sie troszke schlodzila.
Zwracacie na to uwage? Czesto zapominacie? Moze sie to okazac dosc kosztowne, ja juz bede pamietal ;)
Nie zwracałem, nie zwracam i nie będę zwracać na to uwagi, jak się ma popsuć to i tak się popsuje.
Nie lubię śmierdzieli, a większość turbinowych silników benzynowych jest taka sobie, więc generalnie trzymam się wolnossącej benzyny, aczkolwiek kusi mnie Bravo II i jeden z jego turbodoładowanych silników (akurat fiatowskie dają radę), raz w życiu trzeba spróbować :)
Natomiast jak już mam okazję jeździć autem z turbiną, to tak, zwracam uwagę.
tak pamietam i dbam. Ino w benzyniakach szybko sie nagrzewa, wiec nie jest to jakas wielka rzecz, ledwo wyjade z osiedla i juz nagrzany.
to samo jak wracam, ostatnie minuty jade powoli, wiec zdazy ostygnac
Na zimnym max 2000-2200rpm, na ciepłym staram się poniżej 3000rpm bo wyżej w klekocie to i tak już sztuka dla sztuki bo moment spada,, po dłuższej jeździe chłodzę ze 30 sekund, nie zbawi mnie ten czas.
Mam podobnie, jak zimny to do 2000 krece, a pozniej to juz rura :) A po intensywnej jezdzie tak z 30-60 sec czekam zanim zgasze :)
Wszystko zależy od stylu jazdy, jak się kręci do odciny czy to diesel czy benzyna na zimnym, to turbo szybko szlak trafi, a w nowszych autach jeszcze szybciej
Nie zwracam na to uwagi, ale jeżdżę mało i spokojnie. Osiadłem na prowincji i z racji tej przy wyborze kolejnego samochodu mocno zastanowię się nad wolnossącą benzyną.
Czekam aż się temperatura oleju osiągnie 90 stopni zanim zaczynam bardziej cisnąć. Przy zwykłej miejskiej jeździe nie ma sensu chłodzić turbiny. Po ostrzejszej jeździe można ale niekoniecznie trzeba stać i czekać, starczy spokojnie pojeździć. Zawsze można założyć też turbo timer.
90 st? Siedzisz z otwarta maska i trzymasz termometr w oleju zanim ruszysz?
Reszta Twojej wypowiedzi to tez bzdury - zdajcie sobie sprawe, ze predkosc obrotowa turbiny to ok 220 000 obr na minute. Przy tak rozpezonym wirniku i odcieciu smarowania poprzez wylaczenie silnika, a przy tym pompy olejowej - trzon nie ma smarowania i nagle zatrzymuje sie gwaltownie, trac metalem o metal. Calkowite wychamowanie trwa ok 80 sekund.
Turbo timer to nie jest rozwiazanie - w obecnej chwili to nie jest nawet legalne.
Pozostawienie auta bez nadzoru z pracujacym silnikiem, skutkuje mandatem.
Samochod to potencjalna maszyna do zabijania, nie mozna jej zostawic samopas...
Tak legroszku, masz racje. Ale kluczowym slowem w Twojej wypowiedzi jest "obecne".
A tu mowa jest o ogole aut :)
"normalne samochody" - wczoraj mialem do czynienia z najnowsza Fiesta 1.0 z turbodoladowaniem.
Nigdy nie widzialem takiego burdelu pod maska...
To ma byc normalne auto?
No dobra, ale te 200 000rpm to jest prędkość maksymalna, jeśli nie będzie się wchodzić na duże obroty, tyle ona nie osiągnie. Jak podjeżdżam pod dom, przez mniej więcej minutę jadę z ~1200 obr/min. Turbina wtedy ma czas wyhamować (tym bardziej, że rzadko kiedy ją rozpędzam mocno) i nie muszę siedzieć, i na nią długo czekać, więc spokojna jazda akurat skraca ten czas.
Ogół aut nie ma turbo. Mają w serii dla cebulaka od końcówki '90 lat. Czyli 20 lat na stoparę.
Ale nie uogólniając - o turbo powinno się dbać. Jak ktoś nie dba, to na samej wymianie/regeneracji turbo może się nie skończyć. I to w większości wypadków :>
cichy10 ==> Ogólnie turbo zaczyna się kręcić od pewnych obrotów. Turla się zawsze, ale kręci od tych 1400/1800. A wiertarka zaczyna się przy 2200.
Te nowe popierdółki z downsizingiem też mają turbo. Ale i tak nic im to nie pomaga.
Juz wpadlem w nawyk, ze dopiero od 90 stopni moge pocisnac, tak tylko do max 2-2,5 tys obrotow ;) Po mocniejszej jezdzie chwile odstoje na wlaczonym silniku i dopiero gasze. Mysle, ze auto sie nie obrazi, a turbinka bedzie wdzieczna ;)
Ja dbam. Nie wjezdzam w mocno gesta trawe jak mi sie dobrze kosiarka nie rozgrzeje
Dbam. Przed jazdą czekam zawsze chociaż kilkanaście sekund, żeby silnik pochodził, potem nie wchodzę na wysokie obroty, dopóki turbina nie dostanie trochę oleju. Również po skończonej jeździe (choć nie zawsze, ale po trasie - ZAWSZE) staram się poczekać chwilę, żeby turbina się odoleiła ;)