Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

gameplay.pl Batman v Superman Świt sprawiedliwości - recenzja na NIE

30.03.2016 22:10
Niedzielny Gracz
1
Niedzielny Gracz
84
Konsul

Problem z przyjęciem filmów DC nie jest powaga i surowość. Są nim, przyzwyczajeni do lekkich w odbiorze blockbusterów, fanboje Marvela. Takich, w których głównych badassów rozwala się z rzucaniem oczka i zabawnym bon-motem.

Obie korporacje dobrze wiedzą co robią. Podzieliły kino superbohaterów według wcześniej opracowanego planu i go wdrażają. Dlatego Marvel nigdy nie zrobi poważnego filmu nacechowanego moralnymi dylematami głównych bohaterów, a DC nie będzie inwestowało w pomysły pokroju Thora 2. Oni już to robili w drugiej połowie lat 90 wydając koszmarne Batmany.

Jak na ironie, po tylu latach, jak dotąd najlepszym filmem Marvela jest Ironman3. Zrobionym w zasadzie dla jaj. Żeby tak się jednak stało, trzeba było w końcu zatrudnić nie serialowych wyrobników, a pierwszoligowego reżysera. To dobitnie pokazuje miałość reszty marvelowskich produkcji.

Marvel dopiero uczy się, jak robić ponadczasowe kino superbohaterskie. Może dziś zarabiają więcej, ale za 20 lat nikt nie będzie pamiętał o Avengers, Thorze czy Kapitanie Ameryce. Tak samo, jak dziś nikt nie chce przypominać o Batmanach Schumachera. Za to poważne filmy Donnera i Burtona są oceniane jako ponadczasowe.

Tak samo będzie z BvS.

30.03.2016 22:18
eJay
2
odpowiedz
eJay
241
Quaritch

gameplay.pl

BvS nie będzie ponadczasowy. Nie ma ku temu podstaw :)

30.03.2016 22:29
TeRiKaY
3
odpowiedz
TeRiKaY
182
Senator
Image

jak dotąd najlepszym filmem Marvela jest Ironman3.
ke? że co? że jak? Ironman 3 tuż za Thorem pierwszym, jest najgorszym filmem Marvela, i to już nie żadne "imo" tylko fakt

A najlepszym to jest Winter Soldier i Guardians Of Galaxy

samego filmu jeszcze nie oglądałem, ale mam wrażenie że ludzie się przyzwyczaili do luzu marvela i mrok ich nie bawi

chwilę po premierze znalazłem taki oto całkiem celny obrazek

post wyedytowany przez TeRiKaY 2016-03-30 22:41:41
30.03.2016 22:33
Niedzielny Gracz
4
odpowiedz
1 odpowiedź
Niedzielny Gracz
84
Konsul

eJay

Oczywście, że ma. Został równie mocno zjechany przez recenzentów i pokochany przez publiczność jak Batman w 1989.

30.03.2016 23:08
sapc_io
4.1
sapc_io
67
Pretorianin

Mam nadzieję, że jesteś świadom tego, że recenzenci z 1989 =/= 2016..
Dzisiaj recenzentami jesteśmy my wszyscy (blogerzy, youtuberzy, czy zwykli forumowi wyrobnicy), a poza tym Ci sami
ludzie, którzy wystawili wysokie oceny Deadpoolowi, Dark Knightowi, czy takiemu Guardians of the Galaxy.

post wyedytowany przez sapc_io 2016-03-30 23:10:29
30.03.2016 22:35
Bezi2598
5
1
odpowiedz
Bezi2598
140
Legend

Szkoda, że tak się śpieszą do wydania tego cholernego Justice League, bo widocznie film miał potencjał na więcej. Sam wybieram się na niego w sobotę, ocenię dopiero jak sam go zobaczę, wielu ludziom się podoba więc nie zniechęcam się przez negatywne opinie.

A Iron Man 3 ssie.

post wyedytowany przez Bezi2598 2016-03-30 22:36:04
30.03.2016 22:42
6
odpowiedz
2 odpowiedzi
zanonimizowany805622
111
Legend

No, Bruce do jaskini spadał przez bite 10 minut. To miał być jakiś poważny zarzut, czy co? Film trwał dość ponad 2 godziny, a mimo to, zleciał szybko. Ciężko upchnąć wszystko w tak krótkim czasie, ale czy wyszło źle? Nie, jest dobrze, a w porównaniu do Man of Steel jest po prostu świetnie. Film ma bardzo dużo klimatu, porusza ciekawy temat, a motywacje obu bohaterów są jakie są - nie przestają istnieć w trakcie trwania filmu: Bruce w Supermanie widzi zagrożenie, bo co innego, kiedy przez niego na Ziemię przybywają statki obcych, niszczy się pół miasta, giną niewinni ludzie, a w tym bliscy współpracownicy, być może nawet przyjaciele, z firmy Wayne'a? Jak może się czuć w takiej sytuacji? Czy kiedy nie ma konkretnych zagrożeń globalnych, Superman jest koniecznością? Wiadomo, że wypadki i katastrofy się zdarzają - często zapobiega im właśnie Kent, ale przy tym, kiedy przez jego obecność na Ziemię przybywają inni kosmici i niszą wszystko na swojej drodze, zabijając - jak to sam Bruce powiedział: setki, tysiące, później być może nawet miliony - nie należałoby coś zrobić? To przez Supermana pojawia się również Alexander Luthor ze swoimi pomysłami powstrzymania go. Dla Batmana wyjście jest tylko jedno - i jako stary już wyjadacz, siedzący w tym od kilkudziesięciu lat, postanawia zgładzić Kenta - jako ogromne ryzyko, nie tylko dlatego, że przez niego może nadejść kolejne, większe zagrożenie, ale również dlatego, że Bruce nie dostrzega w nim nic z człowieka - a co jeśli obróciłby się przeciwko ludzkości?

Do do Supermana:

spoiler start

Próba nakłonienia Bruce'a do pomocy nie poskutkowała, dopóki Kent nie powiedział mu o swojej matce - to była jego motywacja. Obronienie tych, co kocha - nawet kosztem życia Wayne'a. Sam Bruce natomiast zrozumiał swój błąd, kiedy dowiedział się o zagrożeniu życia "matki" Supermana. Batman obudził w sobie człowieczeństwo i postanowił zaryzykować, powstrzymując się od bestialskiego zabójstwa, nie mówiąc o tym, że gdyby Superman, jakimś cudem przeżył, a jego matka zginęła... dopiero byłby raban. Skrócenie tych relacji wynikało z długości filmu - minus? Jeśli już, to bardzo mały.

spoiler stop

Wonder Woman to postać bardzo poboczna - tajemnicza, nie wiele o niej wiadomo (zarówno sam Bruce jak i widz nie wiele wie) - stąd pojawia się, nieco wygodnie dla scenariusza i reżysera, w odpowiednich momentach - ale czy ujmuje to filmowi? No chyba nie bardzo. A ten minus tutaj, jakoby zdążyła się przebrać i wrócić... o kim rozmawiamy? O kilkuset letniej, mitycznej superbohaterce, okej? To chyba powinno wyjaśnić większość tych spraw, nie mówiąc o tym, że to w pewnym sensie adaptacja komiksu - cięcia, skróty, przeskoki, flashbacki - standardowe rzeczy w zeszytowych historiach. A widownia to naprawdę doborowa, skoro śmiała się z takich rzeczy, to przy żartach o dupie w Deadpoolu musiała pękać ze śmiechu, ha-ha.

Oglądając scenę z nadajnikiem podłączonym do ciężarówki - w trakcie oglądania założyłem, że Batman nie pozostawia wiele losowi i gdyby jakimś cudem ciężarówka zdążyła odjechać, nadal miałby od niej stały sygnał i mógł dotrzeć do miejsca docelowego, prawda? Zdecydował się ich zatrzymać wcześniej, bo i tak też mógł uczynić - w końcu jechał po towar wieziony tym samochodem, a nie tam, gdzie mieli to zawieźć. Ale to już ja tak twierdzę. Nie mówiąc o tym, że dziwniejsze było to, że najpierw podłączył nadajnik, a później zniszczył pół tej ciężarówki, podejrzewam, że razem z nadajnikiem - a ta wciąż jechała dalej.

Naprawdę, w dobie kiedy nowe Star Wars to jakaś obraza dla widza - blockbuster, który jest dziurawy, pełny niedopowiedzeń i głupot takich, jakoby za tydzień miał być kolejny odcinek serialu, pt. Epizod VIII, pojawia się dobrze sklecony, klimatyczny, komiksowy film o dwóch superbohaterach, który do tego dodaje coś od siebie - mrok, poważniejszy ton i podejmuje interesujący temat, a przy tym jest sklecony dobrze - bo umówmy się - jakie ten film miał dziury fabularne? Owszem, miał skróty i uproszczenia (bo nie było na to 6 godzin, tylko raptem niecałe 2,5) - ale to nie zmienia faktu, że jest stosunkowo konsekwentny w tym, co się dzieje. Kiedy to EPVII jest wychwalany pod niebiosa, nie wiedzieć czemu, to BvS dostaje jakieś wydumane baty. Man of Steel zbierał lepsze oceny, a był po prostu tragiczny - coś tu jest po prostu nie tak. Jeśli ktoś nie uniósł chociażby brwi podczas walki Batmana z oprychami, to raczej nie nadaje się do oglądania takich filmów.

Moja ocena to 7-8/10 - jest to bardzo porządny film, który z chęcią obejrzę raz jeszcze w wersji reżyserskiej, na którą szczerze czekam.

P.S - polecam porównać to do The Dark Knight Rises - jak lubię ten film, to w porównaniu do BvS jest wyjątkowo przeciętny - pełen dziur i głupot, a mimo to zebrał pochlebne opinie. O co tutaj chodzi?

post wyedytowany przez zanonimizowany805622 2016-03-30 22:51:20
31.03.2016 08:28
eJay
6.1
eJay
241
Quaritch

gameplay.pl

Sethlan, bardzo się cieszę że film się Tobie podobał. Udowadnia to, że pomimo "różnego" odbioru warto o tym filmie rozmawiać :)

Odnosząc się do twoich zarzutów:

No, Bruce do jaskini spadał przez bite 10 minut. To miał być jakiś poważny zarzut, czy co? - geneza Gacka jest znana 99% fanom, po co ją powtarzać w kolejnym filmie, który jest kontynuacją historii o innym bohaterze? To takie odhaczenie zadania przez Snydera. A jeszcze replay w ramach jednej z retrospekcji jest zbyteczny i powoduje, że BvS robi się groteskowy.

Ciężko upchnąć wszystko w tak krótkim czasie, ale czy wyszło źle? Nie, jest dobrze, a w porównaniu do Man of Steel jest po prostu świetnie.

A ja mam zupełnie odmienne zdanie. W MoS nie upychali wszystkiego jak leci, to była bardzo prosta historia, nawet wstęp na Kryptonie jest całkiem dobrze uzasadniony i różni się od donnerowskiej wersji (w przeciwieństwie do genezy Batmana w BvS która niczego nie wnosi). Dla mnie film ten jest o wiele spójniejszy i ciekawszy, ma kilka scen które mają jakąś magię.

To przez Supermana pojawia się również Alexander Luthor ze swoimi pomysłami powstrzymania go.

Luthor pojawia się ze względu na potencjał zbicia kapitału na całej sytuacji, chce dostać w swoje ręce nowoczesną technologię. Skąd ten wniosek? Mając w posiadaniu kryptonit, nie robi z nim nic, zwleka (przecież to instant weapon!), czeka tylko aż ktoś mu go skradnie (po łebkach strasznie ten wątek potraktowano) i tworzy Doomsdaya. Jego misja/plan jest więc dziwny, niejasny.

A ten minus tutaj, jakoby zdążyła się przebrać i wrócić... o kim rozmawiamy? O kilkuset letniej, mitycznej superbohaterce, okej?

Nie mam nic przeciwko mitycznym wojowniczkom-amazonkom, chodzi tylko o potraktowanie tej postaci przez Snydera i pakowanie ej w sceny, które są wyjęte z tyłka. Na mieście trwa walka między herosami, w międzyczasie dostajemy cięcie na Dianę w piżamce, cięcie, walka, cięcie, Diana czyta maila, cięcie, walka, Diana w samolocie, cięcie, a w międzyczasie mamy jeszcze Luthora i biegającą za włócznią Lois itd. Jest tego stanowczo za dużo! Snyder chce snuć opowieść na wielu płaszczyznach, ale tego nie umie. Idzie cały czas na skróty, spłaszcza ten najważniejszy konflikt.

A widownia to naprawdę doborowa, skoro śmiała się z takich rzeczy, to przy żartach o dupie w Deadpoolu musiała pękać ze śmiechu, ha-ha.

Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie w momencie pojawienia się sceny w samolocie (która jest wyłącznie pretekstem do reklamowania tureckich linii:)) z sali poszło hasło "ale zapier....!" ;) na Deadpoolu bawiłem się wyśmienicie :)

Oglądając scenę z nadajnikiem podłączonym do ciężarówki - w trakcie oglądania założyłem, że Batman nie pozostawia wiele losowi i gdyby jakimś cudem ciężarówka zdążyła odjechać, nadal miałby od niej stały sygnał i mógł dotrzeć do miejsca docelowego, prawda?

Mógłby wtedy załatwić to wszystko na spokojnie i po cichu, zamiast robić zadymę na pół dzielnicy. Ale wtedy ten film byłby jeszcze nudniejszy, bo nie spotkałby Supermana i nie zapytał czy ma podpaskę :)

bo umówmy się - jakie ten film miał dziury fabularne?

Pierwsze 3 z brzegu:

spoiler start

- Luthor od początku wie, że Kent to Kent, przy czym Kent nie wie kto to Bruce Wayne. To mniej więc tak jakbyś wiedział kim jest Zuckerberg, ale nie znał Gatesa :)
- Wayne jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności pojawia się na drugim przyjęciu i przypadkiem Wonder Woman też tam jest (skąd, gdzie, jak, co to za impra?)
- powstanie Doomsdaya. Lex nazywa go tak...bo? Jakieś uzasadnienie. Juz pomijam fakt, że geneza to wypiszc wymaluj The Incredible Hulk i Abomination.

spoiler stop

polecam porównać to do The Dark Knight Rises - jak lubię ten film, to w porównaniu do BvS jest wyjątkowo przeciętny - pełen dziur i głupot, a mimo to zebrał pochlebne opinie. O co tutaj chodzi? - ja uważam TDKR za najgorszy film Nolana, więc moja opinia niewiele tutaj wniesie do polemiki :)

post wyedytowany przez eJay 2016-03-31 08:30:17
31.03.2016 14:46
6.2
zanonimizowany805622
111
Legend

Też się dobrze bawiłem na Deadpoolu - ale zdecydowanie bardziej cenię żarty o popkulturze, niż o jajach i tyłkach - gdzie tych pierwszych w filmie nieco zabrakło. Natomiast scena z samolotem z BvS nie wzbudziła reakcji - widownia podśmiechiwała się (i raczej słusznie) przy kilku sytuacjach z Alfredem i Bruce'em.

spoiler start

- Luthor od początku wie, że Kent to Kent, przy czym Kent nie wie kto to Bruce Wayne. To mniej więc tak jakbyś wiedział kim jest Zuckerberg, ale nie znał Gatesa :) <- może Luthor był zainteresowany tylko Supermanem - w końcu to on tutaj był głównym mącicielem i największym graczem. Znacznie więcej od "mściciela-nietoperza".
- Wayne jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności pojawia się na drugim przyjęciu i przypadkiem Wonder Woman też tam jest (skąd, gdzie, jak, co to za impra?) <- może to jakieś spotkanie filantropów i bogatych ludzi, do których Wonder Woman być może również należała. A może Lex ją zaprosił, wiedząc że jest metahumanem, czy coś.
- powstanie Doomsdaya. Lex nazywa go tak...bo? Jakieś uzasadnienie. Juz pomijam fakt, że geneza to wypiszc wymaluj The Incredible Hulk i Abomination. <- nie mam zdania. Nazwał go tak może, bo mu się podobało. :P

spoiler stop

Nie lubię tłumaczyć minusów na zasadzie domysłów - bo gdyby tak było, to takie Przebudzenie Mocy byłoby niesamowite, a tak niestety nie jest. Czy BvS zasługuje na taki lincz? Przecież scenariusz, mimo skrótów komiksowych i blockbusterowych, wcale nie jawi się jako festiwal bezsensu i głupoty - przynajmniej dla mnie. Jako widz popcornowy rzadko kiedy dostrzegam jakiekolwiek dziury, które natychmiast powodują u mnie myśl "wtf?!". W BvS tak nie miałem, natomiast podczas seansu EPVII - jak najbardziej. Tak odnoszę się do tych Star Wars cały czas, nie do końca wiem czemu. Może dlatego, że jeden był dziurawy jak ser szwajcarski, a został oceniony doskonale, natomiast drugi jest w miarę spójny i przyjemny w odbiorze - a mimo wszystko otrzymuje baty. To co najmniej niesprawiedliwe.

Co do tej genezy Batmana - przecież to krótki wstęp, przypomnienie, scena dla napisów początkowych - nic nad czym powinno się rozwodzić. Reżyser przecież nie kontynuuje tego wątku w nieskończoność, bądź nie tworzy filmu opartego tylko na tym (jak Batman: Begins). Taki mały "flashback" dla tych, który zapomnieli całkiem o co chodzi z Batmanem, ale nie na tyle duży, aby totalny laik połapał się o co chodzi (tak sądzę).

Nie jestem bezkrytyczny wobec filmu oczywiście - Luthor był cienki, Lane wypadła jeszcze gorzej - bo do teraz nie do końca wiem, co ona tam robiła. Dziwny sen Batmana również nie był dla mnie zrozumiały (jako laika komiksowego), natomiast te scenki z "nadczłowiekami" - mimo, że wiedziałem o co chodzi, nie były jakoś specjalnie pociągające. No i wiadomo jak to jest - skróty, cięcia, uproszczenia - to coś, co ciężko uniknąć i absolutnie nie mam tego za złe. Film jest pociągnięty od początku do końca w sposób sensowny, jeśli patrzy się na ogólny zarys. Jest jakiś prolog, zarysowanie konfliktu, wytłumaczenie o co chodzi, trochę świetnych scen akcji, no i w miarę interesujące zakończenie. Mnie się podobało, tylko szkoda, że kolejne odsłony od WB mogą okazać się klapą, bo wiadomo - marne recenzje, mieszane odczucia widzów wobec BvS spowodują, że kolejnym filmom będzie ciężej zarobić. No i Affleck się marnował - film dobry, ale jego Batman zasługuje na coś więcej.

post wyedytowany przez zanonimizowany805622 2016-03-31 14:50:13
31.03.2016 15:01
Wielki Gracz od 2000 roku
7
odpowiedz
Wielki Gracz od 2000 roku
173
El Kwako

@Niedzielny Gracz "Dlatego Marvel nigdy nie zrobi poważnego filmu nacechowanego moralnymi dylematami głównych bohaterów[...]" Że co? Wybacz, ale Marvel już to zrobił w Winter Soldier, a teraz także będzie to w Civil War. A u DC nic takiego nie widziałem. Pewnie zaraz wytkniesz mi Batmany Nolana - sorry, choć filmy te są dobre, to jakoś u Bruce nie widziałem jakiś poważniejszych dylematów, prócz tego czy dalej udawać cierpiącego na jakieś zapalenie płuc czy nie.

31.03.2016 15:31
Matysiak G
8
1
odpowiedz
Matysiak G
154
bozon Higgsa

Serial Daredevil mrokiem i powagą zżera peleryniarzy na śniadanie.

31.03.2016 16:37
Kompo
😊
9
1
odpowiedz
Kompo
201
Legend

Mnie śmieszy naiwny scenariusz, na przykład to, że

spoiler start

Superman słyszy wszystko, bicie serca każdego człowieka i w ogóle, więc zawsze ratuje Lois na czas, ale jak mu porywano matkę kilka przecznic dalej to nie zareagował. :)

spoiler stop

31.03.2016 17:01
A.l.e.X
10
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

eJay - wątpię aby ktoś kto poszedł do kina nie wiedział nic na temat BvS, ale jeśli tak to mogę się zgodzić ktoś kto nie zna tych postaci mógłby się zastanawiać czemu Superman to Superman, a Batman to Batman itc. itc. no cóż z tym muszę się zgodzić i to jedyny nasz wspólny punktu w twojej recenzji. Gusta są różne - dla mnie osobiście jeden z najlepszych filmów o superbohaterach dobrze wpasowany w moją ulubioną ostatnią trylogię Batmana. Np. Avengers 1, a tym bardziej 2 to dla mnie słabe filmy, a IM3 to nawet nie słaby film tylko żelazny gniot :) ale wiem że tak samo jak mi się nie podobał IM3 tak samo dla wielu osób się podobał :)

31.03.2016 17:53
11
odpowiedz
zanonimizowany622647
142
Legend

Avengersi słabe filmy? Ciekawe.

Na BvS wybiorę się wkrótce. Kilka uwag:
Batmany do tej pory trzymały przyzwoity poziom zwłaszcza Powrót Batmana i Mroczny Rycerz (Batman Forever i Batman i Robin to wyjątki i możemy je traktować jako komedie - niezamierzone ale trudno). Jednak Marvel wysoko stawia poprzeczkę i DC może mieć problem, nie ma tak ciekawych postaci i tak rozbudowanego uniwersum.

Co zaś do Gwiezdnych Wojen to najnowsza odsłona jest taka jak poprzednie: sztampowa i pełna dziur fabularnych ale z fajnymi postaciami i klimatem. To wystarczy. I tak ogląda się ją lepiej niż np. Powrót Jedi gdzie elitarne oddziały szturmowców nie dają rady miśkom wielkości niziołków z dzidami.

31.03.2016 18:33
12
odpowiedz
zanonimizowany946917
74
Generał
5.0

Oglądałem, słaby film.

31.03.2016 20:54
13
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany30338
137
Legend

- powstanie Doomsdaya. Lex nazywa go tak...bo? Jakieś uzasadnienie. Juz pomijam fakt, że geneza to wypiszc wymaluj The Incredible Hulk i Abomination.

Ogladalem film z niemieckim dubbingiem, wiec byc moze inaczej przetlumaczono kontekst, ale w tej wersji jezykowej Lex nie nazwal Doomsdaya w ten sposob, a jedynie stwierdzil, te oto nadszedl "sadny dzien" dla Supermana. Z angielskiego "sadny dzien" to wlasnie "doomsday". A jako, ze bestia swojego imienia nie posiadala, to widz mogl go sobie wlasnie tak nazwac.

Tak, tak wiem... na kartach komiksow Doomsday, to imie/nazwa postaci, a nie skrot myslowy czy cos w ten desen.

31.03.2016 21:58
eJay
13.1
eJay
241
Quaritch

gameplay.pl

Jeżeli tak prezentuje się niemiecka wersja to:
- nie krzywdzi tej sceny tak jak wersja polska (w której pada imię Doomsday)
- pokazuje kompletny brak szacunku Snydera do tego wroga Supermana, skoro w usta Luthora włożono tak oczywiste określenie :)

31.03.2016 21:49
14
odpowiedz
platinium
32
Chorąży

Z punktu widzenia fana komiksów DC z 25 stażem w temacie, muszę sie zgodzić z recenzja oraz poruszyć kwestie zgodności z materiałem źródłowym.O ile jestem w stanie do pewnego stopnia zrozumieć Nolanowski fenomen mrocznego i dryfującego w stronę przesadnego realizmu Batmana w poprzedniej trylogii, absolutnie nie mogę kupić podobnej konwencji w stosunku do BvS. Rozumiem poszukiwanie własnego stylu oraz próby dopasowania ikonicznych bohaterów do gustów dzisiejszej młodzieży, ale tworzenie z największego detektywa psychopaty ,który nie panuje nad własnymi emocjami, natomiast z Kal-Ela bezradne dziecko we mgle, przerosło moje limity strawności.Scenariusz pisał chyba ktoś na szybko wertujący historie bohaterów z ostatnich kilkunastu lat, naliczyłem piec oddzielnych historii , które pamiętam z komiksów, oczywiście pocięte, zmiksowane i niestrawne.Dodatkowo Snyderowska wizja Supermana-Chrystusa, stworzona w poprzednim filmie oraz uskuteczniana w tymże, działa mi na nerwy. Uważam , ze obaj panowie powinni poważnie rozważyć dalszy kierunek działań, inaczej pogrążą kinowo dwóch najpopularniejszych Superbohaterów, a przy okazji cale Warner Bros.Podpowiedzią jak stworzyć dobra historie z wałkowanego tysiące razy materiału , jednocześnie zachowując kanon, mogą być komiksy Superman Earth One i Batman Earth One.

post wyedytowany przez platinium 2016-03-31 21:50:16
31.03.2016 23:09
Niedzielny Gracz
15
odpowiedz
1 odpowiedź
Niedzielny Gracz
84
Konsul

platinium

Z punktu widzenia fana komiksów DC z 27 letnim stażem w temacie, muszę coś Wam w końcu wytłumaczyć.

Nie da się przekonwertować komiksowej formy na materiał filmowy. Szczególnie taki, który ma być zrozumiały dla popcornowego widza niezaznajomionego z komiksem. Ludzie tego nie zrozumieją.

Skoro wiekszość z Was przerasta nawet wyobrażenie stanu psychiki kolesia, który od 20 lat gania za psychopatami.

post wyedytowany przez Niedzielny Gracz 2016-03-31 23:12:47
01.04.2016 00:25
15.1
platinium
32
Chorąży

Czy ja gdzieś napisałem, ze należy stworzyć konwersje jeden do jeden? Stwierdziłem, ze życzył bym sobie zachowania archetypów związanych z danym bohaterem, wykreowanych w ciągu dziesięcioleci istnienia komiksów.
Wyraziłem wyłącznie swoja ocenę ,niepotrzebna forma Wam.

post wyedytowany przez platinium 2016-04-01 00:33:14
01.04.2016 12:44
Pizystrat
16
odpowiedz
Pizystrat
122
VictoriaConcordiaCrescit

Mnie film się podobał, chociaż przyznam, że głównie dzięki Batmanowi. Affleck dał radę i według mnie jest dobrym Batmanem z potencjałem na bardzo dobrego. Tutaj wiadomo, był nieco "ograniczony" a i tak ciągnął film za uszy i uratował produkcję w moich oczach. Bardzo czekam więc na "solówkę" z Affleckiem w roli Batmana. Może to być naprawdę dobry film, a jako, że Affleck wybitnym aktorem raczej nie jest, może rola życia. Oby, trzymam kciuki.

Gdyby nie Batman Afflecka, film byłby raczej przeciętny. Superman czy Wonder Woman tragiczni nie byli, ale w cieniu Batmana. Na + filmu jeszcze walka Batmana z Supermanem, super się to oglądało.
Wiele osób narzeka na Doomsdaya, natomiast mnie on się też podobał. Budził respekt, przynajmniej w moim przypadku.

01.04.2016 15:02
17
1
odpowiedz
alchemiakr
34
Konsul

Filmy na licencji Marvela są fatalnie nie rozumiem co ludzie w nich widzą, Niedzielny Gracz wszystko ładnie opisał takiego Thora czy Avengers za 20 lat nikt nie będzie pamiętał bo to są sztuczne filmy.

post wyedytowany przez alchemiakr 2016-04-01 15:02:58
01.04.2016 16:43
18
odpowiedz
Bazylisheq
103
Konsul

Nie oglądałem tego i nie mam zamiaru, ale niech ktoś mi wytłumaczy jaki sens ma walka supermana z batmanem? Ten superman to jakiś sparaliżowany jest w tym filmie? O co chodzi?

01.04.2016 17:26
19
odpowiedz
zanonimizowany869910
114
Legend

Komiksowe filmy o superbohaterach są dla mnie straszliwie nudne. Mam nadzieję, że Hollywood wróci do poszukiwania nieco oryginalniejszych treści.
Kwintesencją marności tego "gatunku" jest opisywany tu film, w którym jeden superbohater walczy z innym superbohaterem. Już twórcy Deadpool zauważyli wypalenie się tego nurtu i spróbowali swoją rzecz podać w oryginalniejszej oprawie. Ale to i tak ma krótkie nogi, bo moim zdaniem filmy praktycznie bez treści to rzecz co najwyżej do obejrzenia i zapomnienia.
Ale na razie mamy lekką posuchę, bo jak nie komiksy, to jakieś remake'i, sequele czy inne spin-offy.

01.04.2016 19:33
👎
20
odpowiedz
qamyk
8
Chorąży

Wszystkie te filmy o super bohaterach są siebie warte, syf i 5m mułu. Za to bajki takie jak Batman The Animated Series albo liga sprawiedliwość to majstersztyk, niestety teraz zastąpili je jakąś kiczowatą papką dla dzieci bez polotu.

02.04.2016 18:16
Mutant z Krainy OZ
21
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben
4.5

Obejrzalem dzis, niestety zgadzam sie z recenzja, film jest slaby, tragiczny lex kladzie wszystkie sceny ze swoim udzialem, doomsday z dupy, watki nawet nie pozszywane a pozbijane byle jak gwozdziami. A batman kiepski, nie ma startu do tego z trylogii nolanowskiej.
Man of steel mi sie podobal, mimo ze tez bylo wiele glupot, tutaj juz to nie przeszlo.

02.04.2016 22:20
Bukary
22
odpowiedz
Bukary
222
Legend
7.0

Również byłem dziś w kinie. Krótko: myślałem, że będzie gorzej. Film ani zły, ani szczególnie dobry. Myślę, że jakaś dłuższa, lepiej zmontowana wersja reżyserska może być całkiem znośna.

02.04.2016 22:39
23
odpowiedz
czader--master
7
Generał
4.0

Cienkie jak dupa węża.

06.04.2016 09:54
24
1
odpowiedz
zanonimizowany166638
152
Legend

Widziałem wczoraj. Stężenie Snydera w Snyderze przekroczyło wszelkie normy. Na każdą stylową, dobrze zagraną i przedstawioną scenę przypada jakiś durny pomysł, który zaciera po niej dobre wrażenie. Czyli otrzymaliśmy powtórkę z ostatniego nolanowskiego Batmana, który niniejszym został zdetronizowany i nie stanowi już najlepszej definicji tryhardu wśród filmów komiksowych.

Wszystko jest dobrze tak długo, jak dotyczy Supermana i Batmana, czyli w mniejszym lub większym stopniu bazuje na czwartym zeszycie The Dark Knight Returns i gdyby ograniczyć się do tego, film pewnie byłby arcydziełem w swojej klasie. Ale stało się to, czego wszyscy uważnie obserwujący postawę DC mogli się spodziewać. DCCU tak bardzo stara się nadgonić stracony czas, że postanowiło nawalić do BvS tyle nawiązań, smaczków i zapowiedzi, ile tylko się dało. Widzowie słusznie krytykowali Iron Mana 2 za poświęcenie sporej ilości czasu ekranowego na przedstawienie dalszych planów MCU. Snyder nie tylko nie uniknął tego błędu, ale dodatkowo doprowadził do absurdu wrzucenia trailerów kolejnych produkcji w samym środku filmu. Wszelkie dywagacje na temat użyteczności Wonder Woman po prostu przy tym bladną.

spoiler start

I czy mamy rozumieć, że autorem symboli, a nawet imion używanych przez pozostałych bohaterów z JL jest Lex Luthor? Serio?

spoiler stop

Przedwczesne zapowiedzi wątku związanego z

spoiler start

Darkseidem / Apokolips

spoiler stop

też pasują tu jak pięść do nosa.

Następnym dziwnym nawiązaniem do IM2 jest sam Luthor, który jak żywo przypomina to, co zrobiono tam z Justinem Hammerem. Obydwaj zostali odmłodzeni i zamienieni w irytujących, rudowatych hipsterów. Chociaż pozerski Hammer przy Luthorze z ADHD i tak prezentuje się niczym brodaty, dwustukilowy drwal z Kanady przy drwalu od Monty Pythona. Tej ciapy po prostu nie da się zdzierżyć, gdy tylko pojawia się na ekranie. Nawet "Mandaryn", przez którego IM3 okazał się jednym z najsłabszych filmów Marvela, miał więcej godności (przynajmniej przez większość czasu). A ponieważ Luthor stanowi motor napędowy głównej osi fabularnej, skaża swoją osobą praktycznie cały film.

Z przedstawieniem pozostałych bohaterów jest różnie. Batman Afflecka jest świetny. Po niektórych histerycznych opiniach myślałem, że zrobili z niego psychopatę na wzór millerowskiego "I'm the goddamn Batman", ale na szczęście to tylko młodsza wersja millerowskiego TDKR. Superman jest OK. Wonder Woman wciśnięta na siłę. W sumie nie irytuje, ale też nie wnosi do filmu niczego poza obligatoryjną zapowiedzią Justice League. Alfred to najlepsza postać drugoplanowa w historii adaptacji komiksów i liczę na to, że ktoś z zarządu WB postrada zmysły i wyłoży kasę na solową produkcję z jego udziałem (film byłby lepszy od samego BvS). Lois bezużyteczna jak zwykle, ale to nic nowego. Po dziś dzień jej najbardziej wartościową rolą była ta z Kingdom Comes (historia dzieje się bodajże 20 lat po jej śmierci).

spoiler start

Jej jedynym zadaniem w BvS jest chapanie dzidy w finale, a nawet to jej nie wychodzi.

spoiler stop


Doomsday... był. Chociaż niektórych scenach ciężko go wypatrzyć, bo zasłania go jakaś burza żółtych wyładowań elektrycznych, a Snyder rzuca w kamerzystę granatami błyskowymi pożyczonymi od JJ Abramsa. Najbardziej szkoda Mercy Graves, bo chociaż prawie nic nie mówi, to aktorkę dobrali po prostu cudowną. Mam nadzieję, że dostanie główną rolę żeńską w filmie o Alfredzie.

Przez szereg takich raz lepszych, raz gorszych, a prawie zawsze wymuszonych zabiegów, BvS przeradza się w papkę. Snydera wciąż nie stać nawet na minimum subtelności. Chociaż to nic zaskakującego po gościu, który z chirurgiczną precyzją spierdolił kluczowe wątki kilku postaci w Watchmenach, a końcówka, którą dopisał do Tales of the Black Freighter pokazuje wyraźnie, że nie zrozumiał niczego z historii Moore'a, bo swój rozwój umysłowy zakończył gdzieś tak w wieku trzynastu lat. I nie, BvT to nie jest "dojrzałe" podejście do ekranizacji komiksów. O dojrzałości nie świadczy przytłumiona palet barw i brak żartów w dialogach (w sumie jest jeden, powiedziany przez matkę Supermana, umieszczony chyba w najgorszym możliwym momencie), tylko traktowanie widza jak osoby dorosłej. Tutaj mamy powtórkę z TDKR, gdzie "mroczną" formą próbuje się rekompensować ewidentne braki treści.

PS: To nie był żart. Ja naprawdę chcę zobaczyć film o Alfredzie i Mercy.

gameplay.pl Batman v Superman Świt sprawiedliwości - recenzja na NIE